Zamknij
POLECAMY

Dodaj komentarz

Skansen, którego już nie ma. Co nam zostało po bielskiej przygodzie z parowozami?

Agata Rucińska Agata Rucińska 07:00, 08.11.2025 Aktualizacja: 16:36, 06.11.2025
Skomentuj Bielski skansen - źródło: Koleje Śląska Cieszyńskiego / fot. Szymon Huma Bielski skansen - źródło: Koleje Śląska Cieszyńskiego / fot. Szymon Huma

25 listopada 1994 roku – dzień, który zapisał się złotymi zgłoskami w lokalnej historii kolei. Tego dnia, obok peronu 1A na stacji Bielsko-Biała Główna, uruchomiono jedyny w regionie skansen taboru kolejowego. Było święto, był parowóz, był dym i błysk fleszy. Dziś nie ma już nic. Co się stało z tym miejscem i czy mamy czego żałować?

Dym, gwizd i marzenia

To był czas, gdy kolej jeszcze pachniała smarem, a nie "plastikiem" nowoczesnych EZT-ów. Gdy słowo „parowóz” wywoływało emocje – nie tylko wśród kolejarzy, ale i u dzieciaków śledzących ciężkie maszyny na bocznicach. Skansen w Bielsku-Białej miał być jedynie dodatkiem do obchodów 140-lecia lokomotywowni w Czechowicach-Dziedzicach. Tymczasem wyrósł na lokalną atrakcję, która przez siedem lat przyciągała pasjonatów z całej Polski.

I choć nigdy nie miał statusu pełnoprawnego muzeum, to nikt nie miał wątpliwości: był to kawałek żywej historii. Stojące przy peronie parowozy – potężne, majestatyczne, pieczołowicie odnowione – były niczym pomniki minionej epoki. Widziano w nich nie tylko żelastwo na kołach, ale opowieść o tym, jak pociągi zmieniały Polskę i życie jej mieszkańców.

Skansen kolejowy

Kolejarze i pasjonaci: siła oddolnej energii

Pomysł narodził się tam, gdzie rodzą się najlepsze rzeczy – z pasji. To ludzie z PKP, głównie z lokomotywowni w Czechowicach-Dziedzicach, zainicjowali wystawę. Mieli świadomość, że era pary dobiega końca. Chcieli ocalić choćby fragment tej rzeczywistości. PKP udostępniły teren, ściągnięto zabytkowy tabor – w tym maszyny z Chabówki, Pyskowic czy zakładów przemysłowych.

Trzeba było mieć nie tylko determinację, ale i logistyczny talent, by w czasach transformacyjnego chaosu zorganizować taką ekspozycję. Nie było dotacji unijnych, grantów ani ministerialnych patronatów. Były za to wolne tory, kilku zafascynowanych kolejarzy i parowozy, których nikt już nie chciał.

Stalowe bohaterki z duszą – co naprawdę tam stało?

Wystawa składała się z sześciu lokomotyw – każda inna, każda z duszą. Były tu maszyny wielkiej mocy i małe wąskotorówki przemysłowe. Dla jednych eksponaty – dla innych symbole minionej epoki.

Ty51-9

Ciężki parowóz towarowy, produkowany w latach 50. XX wieku przez HCP Poznań. Przeznaczony do prowadzenia najcięższych składów towarowych na liniach magistralnych. Uważany za najpotężniejszy parowóz zbudowany w Polsce – imponował zarówno gabarytami, jak i siłą uciągu. Idealnie reprezentował szczytowe możliwości polskiej inżynierii kolejowej epoki powojennej. W 2001 roku przewieziony do Krakowa Płaszowa.

Ty51-9

Pt47-13

Polska lokomotywa ekspresowa z lat 40., produkcji Fablok Chrzanów. Jej zadaniem było prowadzenie pociągów pasażerskich z dużymi prędkościami na długich dystansach. Charakterystyczna sylwetka i duże koła napędowe czyniły ją symbolem szybkiej i eleganckiej kolei. Maszynisty prowadzącego „petuchę” uznawano za elitę zawodu. Wywieziony do Płaszowa, a następnie poddany renowacji i ustawiony jako pomnik w Skarżysku-Kamiennej w roku 2012.

Pt47-13

TKt3-16

Tendrzak osobowo-towarowy z 1935 roku, produkcji niemieckiej firmy Schichau. Wszechstronna lokomotywa średniej wielkości, sprawdzająca się zarówno w ruchu lokalnym, jak i manewrowym. Dzięki zwartemu układowi bez tendra mogła obsługiwać górskie linie i stacje końcowe bez konieczności obrotnicy. Przewieziony do skansenu w Chabówce.

Tkt3-16

TKh 0175 „Ferrum”

Kompaktowy parowóz manewrowy z 1957 r., przeznaczony do pracy w przemyśle. Wyprodukowany w Fabloku, należał do popularnej serii TKh, wykorzystywanej w hutach, kopalniach i na bocznicach zakładów. Mimo niewielkich rozmiarów był bardzo wytrzymały i zdolny do pracy w trudnych warunkach. Przewieziony do skansenu w Chabowce.

Tkh - 0175

Las 47

Wąskotorowy tendrzak na tor o szerokości 750 mm, produkowany od lat 50. w Chrzanowie. Jeden z najliczniejszych typów lokomotyw parowych stosowanych w leśnictwie i przemyśle lekkim. Charakteryzował się prostą budową, łatwością obsługi i niezawodnością. W skansenie pełnił funkcję reprezentanta wąskotorówki. Parowóz ten, jako Las 1892 pracował na kolei wąskotorowej w Poraju. Następnie był eksponowany w Bielsko-Białej skąd został przeniesiony do Skansenu w Chabówce.

Lokomotywa LAS47

Tw53-2560

Rzadki wąskotorowy parowóz przemysłowy na tor 785 mm, zbudowany w Fabloku w połowie lat 50. Produkowany w bardzo małej serii (zaledwie 20 egzemplarzy), służył w zakładach przemysłowych jako maszyna manewrowa. W Bielsku prezentowany był jako ciekawostka – egzemplarz unikatowy na skalę krajową. Do 1988 pracował na Górnośląskich Kolejach Wąskotorowych (GKW). Następnie był eksponowany w Bielsko-Białej skąd w 2001 roku został przeniesiony do Skansenu w Chabówce.

Tw53-2560

Dlaczego zgasło to światło?

Pytanie nieuniknione: skoro było tak dobrze, to czemu się skończyło? Odpowiedź, niestety, typowo polska: restrukturyzacja. Na początku XXI wieku PKP znalazły się w stanie poważnego kryzysu finansowego. Szykowano się do podziału spółki, cięto koszty wszędzie, gdzie się dało.

Małe skanseny – nawet tak klimatyczne i ważne dla lokalnej tożsamości – nie mieściły się w nowej strategii. W 2001 roku formalnie zlikwidowano bielski skansen, a parowozy – jeden po drugim – odjechały w siną dal. Dla wielu mieszkańców była to smutna wiadomość. Nikt nie protestował – nie było internetu, petycji, zbiórek. Przyszedł wagon techniczny, wciągnięto eksponaty, wyjechano. Została tylko pusta bocznica.

Co dziś zostało?

Po 24 latach od zamknięcia nie ma już śladu po dawnym skansenie. Teren służy jako tor postojowy. Semafory zdemontowano, parowozy wywieziono – jedne trafiły do skansenu w Chabówce inne do lokomotywowni w Krakowie, gdzie popadły w zapomnienie. Bielsko-Biała, która przez moment mogła się pochwalić wyjątkowym muzeum, została z pustymi rękami.

[DAWNY]1762443372952[/DAWNY]

Czy skansen może powrócić?

Szczerze? Mało prawdopodobne. Sprowadzenie nowego taboru, odbudowa infrastruktury, pozyskanie zgód i środków – to wszystko kosztuje, wymaga determinacji i politycznej woli. Tymczasem kolej w Bielsku-Białej bardziej koncentruje się dziś na modernizacji tras niż na pielęgnowaniu pamięci.

A jednak... W mieście są ludzie, którzy o tamtym skansenie pamiętają. Pojawiają się pomysły, by ustawić pomnik-parowóz w przestrzeni publicznej albo stworzyć izbę pamięci na dworcu. Choć to tylko idee, pokazują, że dla części mieszkańców dawne gwizdy parowozów to nie przeszłość, ale fragment tożsamości miasta.

Parowozy to więcej niż złom

Historia skansenu kolejowego w Bielsku-Białej to opowieść o tym, jak łatwo można stracić coś cennego – jeśli się tego nie pielęgnuje. Ale to też historia nadziei: że z pasji kilku ludzi może powstać coś niezwykłego, choćby na chwilę (podobnie było z bielskimi tramwajami) 

Dziś, gdy dzieci kojarzą kolej z aplikacją mobilną, a pociąg to „ten z Wi-Fi”, warto czasem przypomnieć, że były czasy, gdy maszyna z dymiącym kominem była symbolem postępu. A potem... legendą. Tak jak skansen w Bielsku.

[ZT]22022[/ZT]

źródło: Kolejcieszyn.pl/Maciej Dembiniok

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

Czytaj także:Historia Bielska-Białej i okolic

Poznaj fascynującą historię Bielska-Białej – miasta zrodzonego z połączenia dwóch odmiennych światów: śląskiego Bielska i małopolskiej Białej. Zajrzyj też do dziejów okolicznych miejscowości, pełnych zapomnianych legend, przemysłowych sukcesów i kulturowych splotów.

Przejdź do wątku

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%