Trzeba stwierdzić jasno i otwarcie – nie miał ostatnio łatwego zadania Eugeniusz Jachym. Zawodowy aktor i reżyser teatralny, a zarazem niestrudzony opiekun amatorskiej trupy teatralnej z Łodygowic (turystyczno-rekreacyjnej wsi na Podbeskidziu) musiał zmierzyć się z artystyczną legendą jednego z najzabawniejszych przedstawień w całej historii Teatru Telewizji. Zdołał wszakże wyjść obronną ręką z opresji, w jakiej się znalazł. Zaprezentowana przez niego autorska inscenizacja „Igraszek z diabłem” Jana Drdy okazała się niewątpliwym sukcesem amatorskiego zespołu z Żywiecczyzny.
Wyjaśnijmy jednak najpierw, że Jan Drda (1915-1970) był czeskim dziennikarzem, prozaikiem i dramaturgiem. Jego ucieszna baśń sceniczna „Igraszki z diabłem” z 1946 roku przyniosła mu olbrzymią popularność nie tylko w ówczesnej Czechosłowacji. Doczekała się ona też m.in. wielu wystawień w różnych teatrach w naszym kraju.
Gajos, Kondrat i Rewiński
Największy rozgłos uzyskało jednak bezspornie widowisko telewizyjne z 1979 roku. Utrzymany w sarkastycznej konwencji komediowej spektakl w reżyserii Tadeusza Lisa z udziałem plejady wybitnych polskich aktorów (Janusza Gajosa, Mariana Kociniaka, Marka Kondrata, Krzysztofa Kowalewskiego, Janusza Rewińskiego, Wojciecha Pokory, Barbary Wrzesińskiej i Magdaleny Zawadzkiej) stał się absolutnym hitem Teatru Telewizji.
Walka z paskudnymi diabłami
Fabuła scenicznej opowieści jest wyjątkowo zabawna. Widzowie śledzą losy Marcina Kabata, nieustraszonego żołnierza, powracającego z wojennej tułaczki. Dociera on do Czarciego Młyna, gdzie mieszkają diabły czyhające na ludzkie dusze. Wespół z Sarką-Farką, paskudnym zbójem napadającym na podróżnych, postanawia rozprawić się stanowczo z piekielnymi mocami. Do jego rąk trafiają dwa cyrografy podpisane krwią przez królewnę Disperandę oraz jej służącą Kasię, poszukujących uporczywie odpowiednich dla siebie mężów. Kabat nie chce, aby diabły zabrały dusze obu naiwnym dziewicom w zamian za dostarczenie im wymarzonych oblubieńców. Z dużym poświęceniem próbuje wyratować obie niewiasty...
Atrakcje w muzycznej oprawie hard rocka
Dwuaktowy spektakl w reżyserii Eugeniusza Jachyma (wieloletniego aktora bielskiej BANIALUKI) jest sceniczną perełką w realiach teatru amatorskiego. Dopracowane w najmniejszych szczegółach przedstawienie [efektowna scenografia, ekspresyjna (hard rockowa – momentami!!) oprawa muzyczna, interesująca gra świateł] jawi się łodygowickiej publiczności jako rewelacyjna atrakcja artystyczna, jakiej nigdy jeszcze nie miała.
Październikowe widowisko zaprezentowane na scenie Gminnego Ośrodka Kultury w Łodygowicach (niewiele ponad 100 km mojej podróży z Gliwic) bije na głowę wszystkie dotychczasowe pozycje repertuarowe tamtejszej grupy teatralnej – „Ożenek” Mikołaja Gogola, „Chłopców” Stanisława Grochowiaka czy wreszcie „Tato, tato, sprawa się rypła” Ryszarda Latki. Aby wystawić z należytym efektem „Igraszki z diabłem” reżyser skorzystał z aktywnej pomocy swojej bliższej i dalszej rodziny, co wyszło tylko na dobre sarkastyczno-ironicznej sztuce wymagającej przecież starannego dopieszczenia inscenizacyjnego.
Bez rodziny ani rusz
Żona twórcy (Urszula) zadbała o niebanalną oprawę plastyczną spektaklu i budowę scenicznych dekoracji, a jego wnuk (Filip) wcielił się sugestywnie w postać anioła Teofila, wspaniałego dobroczyńcy troszczącego się o dobro i sprawiedliwość społeczną. Można tylko przekazać im słowa najwyższego uznania za ich wkład w przygotowanie i realizację przedstawienia. Zrobili to przecież wyłącznie z wewnętrznej pasji, a nie z powodów materialnych. W teatrze amatorskim nikt nikomu nie płaci żadnych pieniędzy, o czym naprawdę warto pamiętać…
Aktorskie indywidualności
Nie wszyscy z łodygowickich adeptów sztuki scenicznej są – jak się zorientowałem – rodowitymi łodygowianami. Niektórzy pochodzą z Bielska-Białej. Bezwzględnie należy wyróżnić kilka osób z aktorskiego zespołu, w tym zwłaszcza Władysława Kachla (niebywale rozrywkowy Belzebub), Andrzeja Borysa (zbójecka rola Sarki-Farki), Stanisława Imielskiego (w uduchowionym wcieleniu ojca Scholastyka), Tadeusza Kanię (odtwórcę żołnierskiej postaci Kabata) oraz Tadeusza Bienka (jako Lucjusza). Nie można też pominąć milczeniem aktorskiego talentu Jadwigi Kreis (demoniczna postać doktora Salfernusa), Jadwigi Moli-Gawlik, Elżbiety Faber i Renaty Talik (w wyrazistych kreacjach diabłów o szatańskich imionach Karborund, Omnimar i Belial), a także Urszuli Gurby-Kruczek (rola Disperandy, królewny marzącej dniami i nocami o odpowiednim mężu).
Na szczególne wyróżnienie zasługuje natomiast Patrycja Czerwińska, kreująca w niezwykle emocjonalny sposób postać służącej Kasi, która nie daje się oszukać diabłom. Pokaz gry aktorskiej w jej wykonaniu nie pozostawia nikogo obojętnym. Ośmielę się wyrazić opinię, że dziewczyna ma wszelkie zadatki na prawdziwą gwiazdę teatralną (przed trzema laty dała się już poznać ze świetnej roli Agafii Tichonownej – panny młodej w „Ożenku” Gogola). Od niedawna jest zresztą studentką w Studium Wokalno-Aktorskim przy Teatrze Rozrywki w Chorzowie, co dobrze wróży jej na przyszłość.
Długotrwała owacja na stojąco zachwyconej publiczności po niedzielnym spektaklu w dniu 12 października wydaje się najlepszym potwierdzeniem cennych walorów czeskiej sztuki w łodygowickiej interpretacji (widownia była wypełniona w stu procentach, a liczni widzowie siedzieli na dostawionych krzesłach). Teatr amatorski potrafi też niekiedy wzruszyć recenzenta!
[FOTORELACJA]771[/FOTORELACJA]