Zamknij
Witold Mazurkiewicz / fot. TP w Bielsku-Białej

Seria teatralnych niespodzianek u stóp Beskidów

Zbyszek Lubowski Zbyszek Lubowski 07:00, 03.12.2025

Seria teatralnych niespodzianek u stóp Beskidów

Bielsko-Biała szykuje się na artystyczne trzęsienie ziemi! W rozmowie z Witoldem Mazurkiewiczem, dyrektorem Teatru Polskiego, odkrywamy kulisy odważnych decyzji reżyserskich, takich jak kobieta w roli Ike’a Turnera w musicalu „Tina”, plany spektakularnych wydarzeń w ramach Polskiej Stolicy Kultury 2026 i… rewolucyjne spojrzenie na postać Janosika. Dyrektor teatru zdradza szczegóły.

- Czy to prawda, że rolę Ike’a Turnera w rockowym musicalu „Tina” będzie kreować aktorka, a nie aktor? – zapytaliśmy Witolda Mazurkiewicza, dyrektora Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.

- Witold Mazurkiewicz: Taką autorską koncepcję inscenizacyjną przyjęła rzeczywiście Alina Moś, reżyserka spektaklu. Wszystkie role żeńskie i męskie w tym przedstawieniu będą grać wyłącznie cztery aktorki Teatru Polskiego – Ewa Dobrucka, Flaunette Mafa, Marta Gzowska-Sawicka i Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt. To widowisko o przemocy wobec kobiet, inspirowane pouczającą biografią Tiny Turner, uwikłanej w toksyczny związek z jej życiowym partnerem. Musical jest kolejną pozycją sceniczną z naszej ścieżki repertuarowej, obejmującej „Iwonę – księżniczkę Burgunda” Leny Frankiewicz, „Służące do wszystkiego” Agaty Puszcz czy wreszcie „Diabły” Mai Kleczewskiej.

- Teatr wojujących feministek?

- To chyba zbyt radykalne określenie, a mnie trudno nazwać radykalną feministką. Przemoc stała się ostatnio dość powszechnym zjawiskiem we współczesnym świecie. Teatr reaguje więc i komentuje na swój sposób ten ponury proceder, który przerażająco rozpanoszył się niemal wszędzie. Przemoc ma różną postać, nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. W naszym teatrze zajęły się nią reżyserki obeznane nieźle z taką właśnie problematyką.

- Skąd Pan wytrzasnął Alinę Moś, jeśli mogę tak kolokwialnie się wyrazić?

- To dramatopisarka i reżyserka teatralna, która z powodzeniem udzielała się dotąd na scenach Gdyni, Koszalina, Legnicy czy Radomia. Miałem okazję oglądać jej rockowe widowisko gdyńskie, poświęcone Korze Jackowskiej. Myślę, że bielski musical „Tina” w jej reżyserii przyciągnie widzów. To kreatywna artystka.

- Dlaczego spektakl będzie prezentowany tylko na Małej Scenie?

- Nie mogę powiedzieć, czy tylko, przyjrzę się temu spektaklowi i pomyślimy, czy jego intymny charakter nadaje się do wystawienia w dużej sali na 400 miejsc. Widzowie usłyszą 12 znanych i popularnych utworów z rockowego repertuaru Tiny Tuner. Będą je śpiewać poszczególne aktorki, ale bez udziału orkiestry (pół-playback). Aranżacje piosenek są dziełem Dominika Strycharskiego, laureata paszportu „Polityki” sprzed czterech lat, przyznanego mu za owocne „tworzenie muzycznej fonosfery” spektakli teatralnych. „Tina” zapowiada się naprawdę interesująco.

- Atrakcyjnie przedstawiają się ujawnione niedawno plany imprez Polskiej Stolicy Kultury’2026. W Bielsku-Białej nie zabraknie zapewne w przyszłym roku spektakularnych wydarzeń i przedsięwzięć artystycznych i rozrywkowych. Teatr ma być organizatorem wielu z nich. Czy udźwigniecie taki ciężar?

- Nigdy nie ukrywałem, że bardzo mi zależy na pomyślności Bielska-Białej. Jako rodowity bielszczanin jestem szaleńczo i niepoprawnie uwiedziony miastem. Nie mieszkam już, co prawda, w śródmieściu na Rynku Starego Miasta, lecz w Starym Bielsku i wciąż uważam się za lokalnego patriotę zainteresowanego rozkwitem stolicy Podbeskidzia w sferze kultury. Postaramy się zrobić wszystko, co tylko możliwe, by Teatr Polski godnie wywiązał się z roli aktywnego organizatora czy współorganizatora bielskich koncertów i spektakli składających się na program Polskiej Stolicy Kultury’2026.

- Niektóre zamierzenia brzmią zupełnie sensacyjnie. Chcecie – jak wyczytałem – „odbrązowić stereotypowy mit Janosika, który w świadomości wielu ludzi okradał bogatych, by rozdawać biednym”. Marcowa premiera spektaklu „Janosik” na podstawie tekstu Ziemowita Szczerka ma być radykalnie odmiennym spojrzeniem na postać legendarnego zbójnika z gór…

- Nasza inscenizacja nie będzie na pewno banalną powtórką telewizyjnego serialu z Markiem Perepeczko w roli głównej. Akcja teatralnego widowiska zostanie osadzona m.in. na Podhalu i Podbeskidziu, ale także np. w środowisku kiboli, gdzie ścierają się różne narracje i idee, gdzie na hasłach populistycznych wyrastają superbohaterowie, obejmujący potem rozmaite urzędy i stanowiska w życiu publicznym.

- Czy nie obawia się Pan zarzutów „szargania narodowych świętości”?

- Nie. Proszę pamiętać, że nie wszystkie spektakle w naszym teatrze są miłe, wygodne i urocze w odbiorze. Żyjemy w ogóle w czasach, w których strach się bać. Teatr to nie baśniowa pozytywka z powtarzającym się pytaniem: „lustereczko powiedz przecie, kto najpiękniejszy jest na świecie?”.

- Przyszłoroczne lato ma – jak się wydaje – dostarczyć bielszczanom największych emocji artystycznych.

- Podczas wakacji planujemy zorganizowanie aż dwóch koncertów w teatralnym oknie – 9 sierpnia i 23 sierpnia. Pierwszy z nich będzie miał charakter przekrojowej imprezy muzycznej typu „The Best of…”. Bielszczanie zgromadzeni na placu wokół teatralnej fontanny usłyszą najciekawsze piosenki z dotychczasowych koncertów okiennych z lat ubiegłych (utwory Koterbskiej, Krawczyka, Kory i Romualda Lipki). Drugi będzie natomiast rockową niespodzianką.

- Czyżby śpiewający aktorzy Teatru Polskiego mieli wtedy zaprezentować pamiętne piosenki Grzegorza Ciechowskiego, lidera „Republiki”?

- Nie potwierdzam i nie zaprzeczam.

- Końcowe dni sierpnia przyniosą – jak można przypuszczać – szczególne atrakcje w plenerze. Kluczową postacią stanie się wówczas XIX-wieczny kompozytor francuski Georges Bizet. Jego opera „Carmen” sprzed 150 lat zaistnieje w przestrzeni publicznej miasta u stóp Beskidów…

- Ale na pewno nie w takiej postaci, w jakiej wystawiono ją w Paryżu w 1875 roku. Oryginalna wersja czteroaktowej premiery słynnej opery trwała 160 minut, a my ją skrócimy do 10O minut, choć istotnym odwołaniem do wersji premierowej będzie brak recytatywów, a zamiast nich pojawią się dialogi aktorskie, które - mam nadzieje - zdynamizują akcję na potrzeby pleneru. Tego zadania podjąłem się wraz ze wspaniałym muzykiem Jackiem Obstarczykiem, szefem naszej orkiestry La Nostra Banda. Bez niego bielska inscenizacja „Carmen” nie doszłaby w ogóle do skutku. Areną plenerowego widowiska z udziałem ponad 200 artystów (śpiewaków, aktorów, muzyków, chórzystów i tancerzy) będzie nie tylko teren wokół fontanny, ale i tzw. Promenada Kultury (zamknięta dla ruchu drogowego ul. Zamkowa) oraz mury Zamku Sułkowskich. Przebieg muzycznego spektaklu będzie można obserwować na specjalnych telebimach, które pojawią się w rejonie teatru.

- To duże wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Tym bardziej, że pogoda w dniach 28 i 30 sierpnia może być kapryśna…

- Wierzę, że Opatrzność sprzyja naszemu teatrowi. Pragnę przypomnieć, ze aura nie popsuła nam żadnego z dotychczasowych koncertów okiennych. Żywię nadzieję, że tak samo będzie w sierpniu 2026 roku. Warto dodać, że dla potrzeb widowiska zbudujemy specjalny wybieg nad fontanną, po którym będą przemieszczać się artyści. Kilkudziesięcioosobowa La Nostra Banda wraz z chórami ulokuje się na łuku pomiędzy gmachem teatru a przebiegającą dołem trasą kolejową Bielsko-Żywiec. Będą też niespodzianki. Zamierzamy wejść w tłum plenerowej publiczności. „Carmen” po beskidzku zostanie chyba zapamiętana na długie lata.

- No, no, muszę stwierdzić, że Pańskie opowieści robią duże wrażenie. Nie przypominam sobie podobnego przedsięwzięcia w dziejach Bielska-Białej. Kto będzie kreował główne role w sierpniowym widowisku operowym?

- W tytułowej roli Carmen wystąpi mezzosopranistka Monika Ledzion-Porczyńska, solistka Polskiej Opery Królewskiej. Będzie jej zaś partnerował Andrzej Lampert, wybitny śpiewak operowy, zamieszkały zresztą od pewnego czasu w Straconce. Uczestnictwo zawodowych artystów operowych w bielskim widowisku jest absolutnie konieczne. Zajmuję się adaptacją libretta do naszych wymogów, zaś partyturę w niezwykłym stylu przysposobi Jacek Obstarczyk. Wszystko po to, by „odczarować” Operę i przekonać do tego gatunku nieprzekonanych. Opowieść o tragicznej miłości żołnierza do wyzwolonej i niezależnej Cyganki spotka się, jak sądzę, z autentycznym zainteresowaniem widzów. Ranga Polskiej Stolicy Kultury’2026 zobowiązuje przecież organizatorów do szczególnego wysiłku w tej dziedzinie.

Dodaj komentarz

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%