[ANKIETA]43[/ANKIETA]
Nie trzeba biletów, wystarczy ciekawość. Przejdź się z nami przez centrum Bielska-Białej i zobacz, jak zwykły chodnik zamienia się w scenę. Tu każdy występ jest niepowtarzalny, każdy artysta blisko ludzi, a jedyną ceną – dobrowolny datek do kapelusza. Ulica gra, śpiewa, tańczy i bawi.
[FOTORELACJANOWA]698[/FOTORELACJANOWA]
Zaczęliśmy od strun. Nieprzypadkowo. W upalnym słońcu, w centrum miasta, pod czujnym spojrzeniem Reksia, siedział Mariusz Goli – facet, który potrafi sprawić, że nagle robi się ciszej. To nie pierwszy raz, kiedy pojawił się na BBUSKING w Bielsku-Białej. Grał tu wcześniej i za każdym razem zostawiał po sobie coś więcej niż tylko dźwięki. Wielu kojarzy go też z występu na Festiwalu Gitarowym w Cavatina Hall – choć tam scena była większa, a nagłośnienie bardziej wyrafinowane, to ulica nadal pozostaje jego naturalną sceną.
Siedzi skromnie, bez zbędnych zapowiedzi. Gitara, kilka efektów, małe combo – i już. Nie potrzebuje niczego więcej. Goli to nie showman, nie kuglarz dźwięku. To raczej ktoś, kto po prostu dobrze wie, co chce powiedzieć gitarą. Czasem brzmi to łagodnie, czasem ostro, ale zawsze prawdziwie.
Mówi, że busking to wolność – kontakt z ludźmi, improwizacja, miejsce bez granic. Publiczność to jego paliwo; ceni sobie spontaniczne reakcje, a filmy z ulicznych występów przyjmuje z wdzięcznością. I trudno mu nie wierzyć, patrząc, jak potrafi zaczarować słuchaczy bez jednego słowa.
Taki był początek naszej wędrówki po BBUSKING 2025.
Zanim dotarliśmy dalej, zajrzeliśmy na Cechową, gdzie zagościł „Arystokrata z pieskiem” – żywa rzeźba przygotowana przez kolektyw Street Art Masters. Postać w niezwykłym makijażu jakby wyjęta z innego porządku dnia. Nie grała, nie mówiła, nie gestykulowała przesadnie – po prostu była. A to wystarczyło, żeby ludzie zwalniali krok. Niektórzy przystawali na chwilę, inni robili zdjęcie, dzieci pytały rodziców, czy to prawdziwy człowiek. Taki właśnie urok tej formy – bez słów, bez muzyki, a jednak budzi zainteresowanie.
Na placu Wojska Polskiego zrobiło się trochę bardziej teatralnie. Na scenie – lub raczej na bruku – Miłosz Budka, czyli Sztukmistrz z Lublina, a obok niego goście: Anna Palenga i Łukasz Bogusław. Cała trójka to doświadczeni artyści, którzy wiedzą, jak rozruszać miejską przestrzeń bez podnoszenia głosu. Każdy z nich miał coś do zaoferowania publiczności.
Nie było tu wielkich rekwizytów ani scenografii – wystarczyły dobre pomysły, precyzyjnie wykonane triki i świetna praca z publicznością. Miłosz z charakterystycznym spokojem przeplatał żonglerkę z iluzją, Anna dodawała energii i ruchu, a Łukasz w swych popisach na dwóch kółkach trzymał rytm i pointę. Każdy z nich miał swoją rolę, ale razem tworzyli coś w rodzaju ulicznego trio aktorsko-akrobatycznego.
Publiczność? Reagowała żywo. Dzieci siedziały na krawężnikach jak zaczarowane, dorośli robili zdjęcia i dawali się wciągać w drobne, ale niekiedy "niebezpieczne" interakcje. Było w tym coś z ulicznego cyrku, coś z pantomimy, a trochę nawet z kabaretu.
To właśnie lubimy w BBUSKING – że między jednym skrzyżowaniem a drugim można natknąć się na kawałek teatru, który zamiast kurtyny ma niebo, a zamiast biletów – uśmiech i odrobinę czasu.
Z placu Wojska Polskiego było już tylko kilka kroków na Ratuszowy – i tam z kolei działy się rzeczy, które trudno opisać jednym zdaniem. W powietrzu – dosłownie – rządzili Highline Studio, a na ziemi swoje robili akrobaci z APPA STUDIO.
Highline to nie jest zwykła sztuczka – to balans na cienkiej linie zawieszonej wysoko między budynkami. I choć wygląda to lekko, jakby wystarczyło po prostu „iść”, to każdy krok to czysta precyzja i kontrola nerwów. Patrzyło się w górę z podziwem, a czasem z lekkim zawrotem głowy.
Na dole – zupełnie inna energia. Dziewczyny z APPA STUDIO w ciągłym ruchu: wirowały, wyginały się, tworzyły figury, które zdawały się przeczyć anatomii. Na szarfach i w akrobatycznym kole pokazywały, jak plastyczne może być ludzkie ciało – i ile wyrazu można wydobyć z każdego gestu.. Akrobatyczna choreografia, która równie dobrze mogłaby się odbywać w teatrze tańca, ale tutaj – na placu, między kawiarniami i przechodniami – robiła jeszcze większe wrażenie. Tu nikt nie zatrzymywał się tylko na chwilę. To był ten punkt, gdzie publiczność stawała się widownią z prawdziwego zdarzenia – skupioną, reagującą, zasłużenie zachwyconą. BBUSKING w pełnym rozkwicie – na ziemi, w powietrzu, między ludźmi.
Po emocjach na linie i akrobatycznych ewolucjach, przyszedł moment, by trochę zwolnić. Zaszyliśmy się w zieleni – w parkowej altanie parku za Ratuszem, gdzie zamiast popisów ciała, czekała nas przestrzeń dla duszy. Tu występował Everyman – solista słowa, głosu i obecności.
Za spektaklem stoją Katarzyna i Włodzimierz Pohl – duet związany z Teatrem Lalek Banialuka. Nie było tu sceny w klasycznym sensie. Była altana, dwóch performerów i lalka. A jednak całość działała jak teatr – taki, który nie potrzebuje kulis, świateł ani mikroportów, by zostawić ślad.
Lalka nie była ozdobą ani dodatkiem. Była pełnoprawnym partnerem. Raz wydawała się postacią, raz symbolem, a czasem po prostu lustrem. W tej spokojnej, kilkunastominutowej formie, coś się układało się w całość.
Publiczność nie siedziała równo w rzędach. Jedni na ławkach, inni na trawie, ktoś przystanął w półkroku. I co ważne – nikt się nie spieszył. To był ten fragment dnia, który zwalnia tempo nie przez brak atrakcji, ale przez ich inny rodzaj. Dzieci śledziły wszystko z zachwytem i chętnie włączały się do performansu
W cieniu drzew, między dźwiękiem liści a ciszą między słowami – „Everyman” działał jak pauza, która nie przerywa, tylko pozwala odetchnąć.
Po chwilach skupienia przyszedł czas na coś zupełnie innego – energetycznego, kolorowego i z przymrużeniem oka. Zawędrowaliśmy do Punktu 11, gdzie na scenie – lub raczej w środku ulicznego zamieszania – pojawili się oni: CUDAKI.
Duet Riewold & Siwiec nie bierze siebie zbyt serio, i bardzo dobrze. Ich występ to nie tylko żonglerka, ale cały wachlarz komediowo-ruchowych interakcji z publicznością. Piłki, noże, kapelusze – wszystko fruwało, wszystko lądowało (prawie zawsze) tam, gdzie trzeba, a nawet jeśli nie – to i tak rozbrajało śmiechem. CUDAKI przypominają, że ulica to idealna scena dla humoru fizycznego – tego, który nie potrzebuje słów, żeby rozbawić. A żonglerka? Była tu tylko pretekstem do zarażania energią.
Na zakończenie festiwalu wróciliśmy tam, gdzie zaczęliśmy – na Plac Ratuszowy. Finałowa etiuda „Jak Sztukmistrz ozłocił Lublin” była czymś więcej niż tylko pokazem. To było widowisko – na pograniczu opowieści, rytuału i ulicznego spektaklu. Miłosz Budka, znany już z wcześniejszego występu, powrócił jako przewodnik, kuglarz i narrator – trzymając całość w ryzach z humorem, precyzją i błyskiem w oku.
Na placu pojawili się artyści, którzy towarzyszyli nam przez cały dzień – każdy z nich dołożył do finału coś własnego. Łukasz Bogusław, balansujący na rowerze,. Ania Palenga, kontorsjonistka, która porusza się scenicznie z gracją kota, zdolna do wyginania rzeczywistości równie sprawnie jak własnego ciała. Marcin Borkowski, żongler o żelaznych dłoniach i miękkim uśmiechu.
Sceną był cały plac – otwarty, pulsujący światłem, ruchem i dźwiękiem. Żonglerka mieszała się z pantomimą, taniec z narracją, a publiczność wciągana była do tej opowieści nie przez sztuczki, ale także przez aktywny udział w opowieści.
A morał? Jak to w etiudach – nie podany wprost. Może chodziło o to, że złoto nie zawsze błyszczy, ale bywa darem – talentem, chwilą, uwagą, że chciwość nie zawsze popłaca. Sztuka uliczna nie potrzebuje złotych ram. Wystarczy kawałek bruku, światło lampy i ktoś, kto potrafi z tego zrobić coś, co zostaje.
I właśnie o to chodzi. Pogoda dopisała, publiczność gromadziła się tam, gdzie trzeba, i hojnie dziękowała artystom – czego więcej potrzeba w sztuce ulicznej?
[ANKIETA]43[/ANKIETA]
Anna18:58, 20.07.2025
Zaliczyliśmy wszystko ale ten minispektakl w patku o wakacjach Ewrymena , Matko, jakie to było słodkie.
Pozdrawiam tych państwa.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu bielskirynek.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
BBUSKING 2025 – magia ulicznych artystów
Zaliczyliśmy wszystko ale ten minispektakl w patku o wakacjach Ewrymena , Matko, jakie to było słodkie. Pozdrawiam tych państwa.
Anna
18:58, 2025-07-20
Tragiczny wypadek na S52 przed Bielskiem-Białą
Proszę osobę poszkodowana o kontakt 664694990
Dominikk
23:20, 2025-07-17
14 zastępów straży gasiło pożar w Mazańcowicach
https://zrzutka.pl/ch98eg?utm_medium=social&utm_source=messenger&utm_campaign=sharing_button
MarcinB
17:40, 2025-07-09
CIC w Bielsku-Białej. Wiadomo gdzie powstanie
To jest szokujące swoi ludzie czekają lata na mieszkanie ,do lekarza miesiącami zabiera się przymusowo ,bez pytania duże kwoty składki zdrowotnej a leczyć musimy się prywatnie za 400zl wizyta u specjalisty bez paragonów gotówka (dlaczego nie ma kasy fiskalnej)obcy dostanie od dzystko ma tacy
Ewakasimska
10:08, 2025-06-18