Historia straceńskich kamieniołomów sięga połowy XVIII wieku, gdy miejscowi górale po raz pierwszy zaczęli pozyskiwać piaskowiec godulski na własne potrzeby i w sposób nie do końca legalny. Ówczesny starosta lipnicki Zygmunt Linowski surowo sprzeciwiał się temu procederowi. Była to praca ciężka, mozolna, często wykonywana prymitywnymi metodami na stromych zboczach Łysej Góry i Cupla. Jednak kamień miał niezwykłe właściwości – był trwały, łatwy w obróbce i wyjątkowo piękny. Używano go nie tylko do budowy domów, ale i kapliczek, krzyży, a nawet dróg. Jak opisują to w monografii Straconki, Jerzy Polak i Mieczysław Tomiczek "Znane są z tego czasu kamieniołomy Chrobaka i Horeckiego na stoku Łysej Góry oraz Pysza na zboczu Pośredniego. Wyrósł wówczas także kamieniołom gminny w Małej Straconce wydzierżawiany lokalnym rolnikom".
Przełom nastąpił w XIX wieku wraz z pojawieniem się dwóch przedsiębiorców, którzy dostrzegli potencjał miejscowego surowca. Inżynier Andrzej Walczok i Karol Korn – niemieckiego pochodzenia architekt z Bielska – otworzyli dwa kamieniołomy, które zmieniły oblicze okolicy na zawsze.
Kamieniołomy Walczoka i Korna – rywale i pionierzy
Walczok, człowiek przedsiębiorczy i ambitny, otworzył swój kamieniołom w 1875 roku, widząc szansę na duże zyski przy budowie linii kolejowej z Bielska do Żywca. Miejscowy kamień był idealny na tłuczeń kolejowy, ale także do budownictwa. Zaledwie kilka lat później, na sąsiednim zboczu Groniczki, arcyksiążę Albrecht Habsburg otworzył drugi kamieniołom, który szybko trafił w ręce Juliusza, a potem Karola Korna – architekta, który nadał mu prawdziwy przemysłowy rozmach.
Kolorowana pocztówka przedstawiająca kamieniołomy w Straconce „Straconka bei Biala – Steinbruch”, ok. 1916 r. (autor: Adolf Brandstätter)
Kamieniołomy Walczoka i Korna wkrótce stały się największymi i najbardziej znanymi przedsiębiorstwami w regionie. Pracowały pełną parą, a wyrobiony w nich kamień zdobił najbardziej prestiżowe budowle w całym dwumieście. Z kamienia straceńskiego zbudowano tunel kolejowy, liczne mosty, przepusty, a nawet monumentalne rzeźby na fasadzie obecnej bielskiej katedry pw. św. Mikołaja.
Włoski duch w Straconce
Do kamieniołomów zaczęli przybywać mistrzowie kamieniarscy z Włoch – prawdziwi artyści, których nazwiska: Filippo, Santo-Santarossa, Bertoldi, Moretto, Abandio, Silvestrini. Fabiani, Galizzi, Pinozza, Romani czy Garibaldi do dziś brzmią jak z renesansowych kronik. To właśnie oni nauczyli miejscowych kamieniarzy rzemiosła na najwyższym poziomie. Szczególną rolę w kamieniołomie Korna odgrywał mistrz Filippo, który nie tylko zarządzał grupą włoskich kamieniarzy, ale także dbał o ich żołądki w wybudowanej przez Korna kantynie i domu dla turystów. W niedziele raczył gości włoskimi potrawami i winem. Filippo opuścił Straconkę w chwili wybuchu I wojny światowej.
Włoska historia kamieniołomu zmieniła się wraz z wybuchem I wojny światowej. W 1914 i 1915 roku do pracy w kamieniołomach dołączyli jeńcy rosyjscy i włoscy pilnowani przez austriacką żandarmerię. W Straconce przebywali do 1918 r. pracując głównie przy obróbce rzeźb i kamiennych elementów na potrzeby zakładanych w całej Galicji cmentarzy wojskowych. "W szczytowym okresie tej produkcji w 1917 r. przebywało w Straconce około 200 jeńców wojennych" - czytamy w monografii.
Pracowali pod nadzorem artysty majora Eliso Gottiego. Najsłynniejszą pamiątką po tym okresie jest kamienna głowa lwa zamówiona w 1917 r. dla cmentarza austriackiego w Kraśniku Wykuwana była w 8 blokach skalnych, lecz nie doczekała się finału. Po wojnie głowę zrzucono z góry kamieniołomu i przez wiele lat spoczywała zapomniana przed kuźnią Korna. W 1961 roku umieszczono ją przed budynkiem miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej, gdzie do dziś przypomina tamten czas.
Dla części włoskich kamieniarzy Straconka nie była tylko przystankiem. Kilku z nich – jak choćby rodzina Santarossa – zdecydowało się pozostać na stałe. Ożenili się z miejscowymi Polkami, założyli rodziny i z czasem całkowicie się zasymilowali. Część z nich przeniosła się do Białej, zakładając tam własne przedsiębiorstwa. Ich potomkowie do dziś żyją w okolicy, choć często już nie pamiętają włoskich korzeni.
Upadek i próby odrodzenia
Dwa wielkie kryzysy gospodarcze – ten międzywojenny i późniejszy z lat 30. XX wieku – odbiły się mocno na działalności kamieniołomów. Odejście jeńców i zaprzestanie "cmentarnej" produkcji doprowadziło do zamknięcia kamieniołomu Korna (1919 r.). Firma Walczoka ogłosiła upadłość w 1937 roku. Choć kamieniołomy powróciły do intensywnej pracy podczas II wojny światowej, nigdy już nie odzyskały dawnej pozycji.
Po II wojnie kamieniołomy wciąż działały, choć ich właściciele zmieniali się szybko, a eksploatacja przybierała formę rabunkową. Kamień ze Straconki trafiał na wielkie inwestycje PRL-u – między innymi zaporę w Goczałkowicach. Lata 60. przyniosły jeszcze chwilowy rozkwit pod zarządem Gromadzkiej Rady Narodowej, ale już w połowie lat 70. kamieniołomy zamknięto na dobre. Dziś na ich miejscu rosną drzewa, a dawne wyrobiska stanowią ciekawostkę dla turystów i geologów.
Kamienie pamięci
Spacerując dziś po Straconce, trudno uwierzyć, że przed stu laty dzielnica ta była prawdziwym przemysłowym centrum, gdzie krzyżowały się wpływy niemieckie, włoskie i polskie. Kamieniołomy były nie tylko miejscem pracy, ale i kulturowym tygielkiem, w którym rodziły się lokalne tradycje, legendy i wyjątkowe historie.
Gdyby kamienie mogły mówić, opowiedziałyby nam o dźwięku dłut, zapachu włoskich dań w kantynie Filippo, o ciężkiej pracy jeńców wojennych i lokalnych furmanów, których życie kręciło się wokół kamieniołomów. Opowiedziałyby historię, w której splatają się pasje, dramaty, sukcesy i upadki. Na razie jednak milczą, ukryte w cieniu beskidzkich lasów – czekając, aż ktoś ponownie odkryje ich tajemnice.
Bielsko-Biała to nie tylko Rynek i Szyndzielnia. Nasze miasto i okolice kryją dziesiątki zakątków – znanych i zapomnianych, turystycznych i zupełnie lokalnych, które warto odkrywać na nowo. gdzie warto się wybrać na spacer, krótki wypad czy weekendową wycieczkę. Dorzucajcie też swoje pomysły – stworzymy razem mapę miejsc wyjątkowych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Pomnik „Rzeź Wołyńska” w Domostawie został zniszczony
Ukraińcy mogą sobie chcieć postrzegać oraz interpretować swoje zbrodnie jak im się podoba, ale fakty świadczą niezbicie o nich i ich okrucieństwie wobec Polaków, kobiet czy też dzieci. Przecież żyją jeszcze do dzisiaj świadkowie tamtych zbrodni. Powstają filmy mówiące o tamtych dniach min. "Wołyń", są książki, nagrania itp. Smutna ta prawda jest.
Janek
17:04, 2025-08-12
Pomnik „Rzeź Wołyńska” w Domostawie został zniszczony
Pomaganie Ukraińcom???
HubalHaal
04:32, 2025-08-08
Korzyści z laserowego usuwania włosów
Zależy od wrażliwości skóry. Dla mnie akurat laser był bolesny, za to metoda shr in motion w depilconcept okazała się bardziej komfortowym sposobem usuwania włosków.
Zuza
21:29, 2025-08-06
Beskidzki triumf metalowej wokalistki z Krakowa
Gratulacje
Mkr jg
20:41, 2025-08-05
Agata Rucińska [email protected]