Obfitujący w artystyczne wydarzenia sezon 2022/2023 w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej dobiegł końca. Zaprezentowano widzom cztery premiery: „Sztukmistrza z miasta Lublina”, „Milczenie” (o Ewie Demarczyk), „Skąpca” i „Granicę”. Każdy z tych tytułów wzbudził spore zainteresowanie publiczności, choć nie wszystkie spektakle były – powiedzmy to szczerze – arcydziełami sztuki scenicznej.
Rodzinne tradycje aktorskie
Wystawiony jeszcze w ubiegłym roku musical Zygmunta Koniecznego pt. „Sztukmistrz z miasta Lublina” uchodzi powszechnie za polski odpowiednik sławnego „Skrzypka na dachu”. Muzyczne widowisko w reżyserii Witolda Mazurkiewicza było momentami fascynujące, ale chwilami – po prostu nużące. Dawny świat kultury żydowskiej pokazano w specyficzny sposób, który nie wszystkim musiał przypaść do gustu.
Wyróżnikiem przedstawienia była natomiast sceniczna obecność utalentowanych dzieci popularnych bielskich aktorów. W rolę 14-letniej tancerki, partnerującej tytułowemu iluzjoniście, wcieliła się Marta Suprun, córka znanej dobrze bielskim widzom Marii Suprun, grającej również w tym spektaklu. W scenach fabularnej retrospekcji można było zaś obejrzeć 13-letniego Krzysztofa, syna Tomasza Lorka, odtwórcy ważnej roli chasydzkiego Kantora w żydowskiej bożnicy. Chłopak grał rolę młodego sztukmistrza z okresu jego dzieciństwa. Rodzinne tradycje artystyczne dały wyraźnie znać o swoim istnieniu.
Mozaika tęsknot i uczuć
Monodram „Milczenie” Zuzanny Bojdy, poświęcony w całości Ewie Demarczyk (niezapomnianej piosenkarce żyjącej w latach 1941-2020), był sugestywnym zestawem impresji i fantazji inspirowanych autentycznymi zdarzeniami z jej kariery. Poruszająca mozaika tęsknot, uczuć, emocjonalnych refleksji, a nade wszystko szczególnych dźwięków (reżyseria - Tomasz Fryzeł) stanowiła istotę spektaklu dedykowanego artystce zaliczanej do grona najbardziej utalentowanych i charyzmatycznych postaci polskiej sceny muzycznej. Atutem monodramu była aktorska kreacja Marty Gzowskiej-Sawickiej, która z niezwykłą pasją śpiewała kultowe utwory z repertuaru Demarczyk.
Po 350 latach nadal aktualne
Sylwestrową noc w teatrze wypełnił molierowski „Skąpiec” z 1668 roku. Opowieść o człowieku ogarniętym niespotykaną obsesją gromadzenia pieniędzy nie miała bynajmniej tylko historycznego charakteru. Życie jest przecież ciągle pełne chorobliwie skąpych dusigroszy, szukających nieustannie okazji do pomnażania za wszelką cenę swojego majątku (niemało jest ich zwłaszcza w gronie współczesnych polityków).
Bielska inscenizacja „Skąpca” w reżyserii Pawła Aignera przybrała postać zwariowanego widowiska z brawurowymi elementami komizmu sytuacyjnego. Sceniczną gwiazdą pierwszej wielkości był Rafał Sawicki w rewelacyjnym wcieleniu Harpagona, głównego bohatera przedstawienia. Warto koniecznie odnotować, że sławna piosenka ABBY pt. „Money, money, money” z 1976 roku („Must be funny in the rich man’s world”) stanowiła dźwiękową ilustrację finałowych scen spektaklu.
Prokurator oskarża
Wiosenna inscenizacja „Granicy” Zofii Nałkowskiej nabrała natomiast w Bielsku sądowego posmaku. Przez 100 minut scena teatralna pełniła rolę sali sądowej. Na oczach publiczności toczył się spektakularny proces nasuwający natychmiastowe skojarzenia ze słynnymi amerykańskimi dramatami filmowymi Sidneya Lumeta, Alana J. Pakuli czy też Gary’ego Fledera.
Życie i karierę zawodową Zenona Ziembiewicza, inteligenta o ziemiańskim pochodzeniu, który z radykalizującego studenta przeobraża się nieoczekiwanie w dygnitarza (a dziś powiedzielibyśmy wręcz – celebrytę), zaprezentowano w formie ostrego starcia przeciwstawnych punktów widzenia prokuratora (Rafał Sawicki) i obrończyni (Marta Gzowska-Sawicka).
Bielskie widowisko w reżyserii Piotra Ratajczaka kojarzyło się nieodparcie z amerykańskimi zwyczajami. Podczas całego spektaklu roiło się dosłownie od czytelnych aluzji i odniesień do współczesności, w tym – dla przykładu – do pamiętnej afery seksualnej Billa Clintona, byłego prezydenta USA, oskarżonego o pozamałżeński romans ze stażystką z Białego Domu. Powieść Nałkowskiej z 1935 roku okazała się tylko punktem wyjścia do aktualnych rozważań o etycznych nieprawościach, nadużywaniu władzy i naruszaniu zasad praworządności.
Niebawem opublikujemy zresztą na naszym portalu zapis ciekawej i bardzo szczerej rozmowy z aktorką Orianą Soiką, wyrazistą odtwórczynią roli Elżbiety Ziembiewicz, żony powieściowego utracjusza.
Od Różewicza do Barei
Po wakacjach czeka nas kolejny sezon artystyczny w bielskim teatrze. Zbiegnie się on w czasie z jubileuszem 10-lecia dyrektorskich rządów Witolda Mazurkiewicza w beskidzkim przybytku Melpomeny. Publiczność będzie miała okazję obejrzeć m.in. reaktywację słynnego spektaklu „Do piachu” Tadeusza Różewicza, który miał premierę dokładnie 20 lat temu. Małgorzata Warsicka zrealizuje ponadto komediowy spektakl „Happy end” Bertolta Brechta z muzyką Kurta Weilla. A potem Paweł Szkotak wyreżyseruje zaś sceniczną wersję widowiska „Poszukiwany, poszukiwana”, inspirowaną satyrycznym filmem Stanisława Barei.
Nie zabraknie więc artystycznych emocji i wzruszeń. Nie zapomnijcie, drodzy widzowie, o dostojnym gmachu teatru z XIX wieku, ozdobionym od lat prześliczną fontanną. Od września szykują się w nim całkiem współczesne niespodzianki sceniczne!
P.S.
Dyrekcja bielskiego Teatru zmieniała swoje plany repertuarowe. Zamiast spektaklu „Happy end” Bertolta Brechta z muzyką Kurta Weilla, obejrzymy słynny musical Johna Kandera "Cabaret".
Jola 19:21, 13.07.2023
0 0
Autor tego felietonu? recenzji? bardziej wierszówki ma niepełne informacje. Pani Warsicka wyreżyseruje słynny musical "Cabaret".... 19:21, 13.07.2023
Jola19:23, 13.07.2023
0 0
Autor tego felietonu? recenzji? bardziej wierszówki ma niepełne informacje. Pani Warsicka wyreżyseruje słynny musical Cabaret a nie komediowy spektakl „Happy end” Bertolta Brechta z muzyką Kurta Weilla, jak pisze autor... 19:23, 13.07.2023