Porzucone butelki po alkoholach, kolorowa kołdra, zużyte maseczki pandemiczne przyczyniły się nawet do uzasadnionej wyprowadzki rodzimych ptaków, co zostało upamiętnione trunkową małpką przez miejskich żulików.
Szukanie kasztanów, żołędzi jest zaprzeczeniem romantycznej jesieni ujętej w słowach piosenki Sławy Przybylskiej. Piękno naszych parków bezpowrotnie odleciało jak latawce Jacka Lecha, które porwał wiatr.
Czy muszą pozostać tylko sentymentalne wspomnienia?...
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz