Artykuł powstał we współpracy z Poradnią dla osób uzależnionych SonoMed z Warszawy. Na pytania redakcji odpowiedział Patryk Siejca, ratownik medyczny i terapeuta uzależnień, prowadzący poradnię SonoMed od 11 lat.
Zacznijmy od pytania, które nurtuje wielu czytelników. Jak to możliwe, że zatrzymana w niedzielę osoba była w stanie prowadzić samochód mając 5 promili alkoholu w wydychanym powietrzu?
Przeciętny człowiek przy takim stężeniu nie byłby w stanie podnieść się z łóżka. Są jednak wśród nas osoby, które potrafią przyjmować ponadstandardowe ilości alkoholu i na pozór całkiem nieźle funkcjonować. W filmie Lot jest świetna scena przesłuchania kompletnie pijanego i będącego pod wpływem kokainy pilota, granego przez Denzela Washingtona. Nikt nie zdaje sobie sprawy z jego stanu, dopóki sam się do niego nie przyznaje. Coś takiego faktycznie mogłoby mieć miejsce, ale wymagałoby to długotrwałego „treningu”, przyzwyczajenia do funkcjonowania pod wpływem. Jednak nawet wśród takich „mocnych zawodników” mówimy raczej o 2-3 promilach, nie o 5.
W tym konkretnym przypadku zapewne zadziałała pamięć proceduralna, czyli zdolność organizmu do powtarzania rutynowych czynności bez myślenia o nich. Zatrzymana prawdopodobnie nawet nie zdawała sobie sprawy, że prowadzi samochód, a niezbędne do tego czynności wykonywała bezwiednie. Ciekawą byłaby informacja o przejechanym przez sprawczynię dystansie. Tutaj warto wspomnieć, że męski i żeński organizm inaczej metabolizuje alkohol. Przy tym samym stężeniu. U kobiet powoduje on wyraźnie większe upośledzenie funkcji psychomotorycznych i zdolności do wykonywania złożonych czynności, takich jak prowadzenie pojazdów.
A zatem pijana kobieta stanowi większe zagrożenie na drodze niż pijany mężczyzna?
I tak, i nie. Liczne badania pokazują, że kobiety znacznie rzadziej od mężczyzn siadają za kierownicę będąc po spożyciu. Jeśli jednak już do tego dojdzie, istnieje wyraźnie wyższe prawdopodobieństwo, że spowodują brzemienny w skutkach wypadek - właśnie z uwagi na czynniki fizjologiczne.
To, że większość pijanych sprawców wypadków stanowią mężczyźni wynika po prostu z faktu, że piją częściej i więcej, oraz mają większą skłonność do podejmowania ryzyka. Jednocześnie kobiety częściej postrzegają prowadzenie po pijanemu jako naganne i rzadziej decydują się na kierowanie pojazdem w tym stanie.
Kilka lat temu całą Polską wstrząsnęła tragedia pod Koluszkami, w której kompletnie pijany kierowca potrącił własną córkę i zabił jej koleżankę. Minęły lata a kierujących na podwójnym gazie nie ubywa. Czy w Polsce istnieje przyzwolenie na jazdę po pijanemu?
Myślę, że tak ekstremalne przypadki, jak tragedia pod Koluszkami czy zatrzymanie w Bielsku-Białej nie budzą wątpliwości. Chyba nikt nie ma dylematu moralnego czy takie zachowania można usprawiedliwić i zaakceptować. Niestety akceptacja dla prowadzenia pod wpływem alkoholu jest w naszym społeczeństwie kwestią względną, najczęściej mierzoną promilami. To, co teraz powiem, dla wielu może wydać się szokujące, ale w Polsce występuje przyzwolenie na jazdę na podwójnym gazie, co wnioskuję chociażby po licznych historiach moich pacjentów.
Za kierownicą siadają nie tylko alkoholicy. Często są to osoby, które nie są uzależnione od alkoholu, ale „ten jeden raz” sytuacja wymknęła im się spod kontroli. Kilku chłopaków spotyka się na piwko po czym stwierdzają, że fajnie byłoby pojechać na dyskotekę. Jadą, w końcu wypili tylko dwa piwa. Kto inny z zegarkiem w ręku czeka, aż wybije godzina pokazana przez internetowy alkomat, według którego teoretycznie można już jechać – a przecież każdy inaczej metabolizuje alkohol. Oburzamy się, gdy znane postaci, aktorzy czy piosenkarki, zostaną złapani na jeździe po pijanemu, ale współczujemy sąsiadowi, który przeparkowywał samochód będąc lekko wczorajszy.
W badaniu dla Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych prawie co piąty respondent nie zgadzał się, by policja mogła kontrolować trzeźwość każdego kierowcy. Czy to wszystko nie są przykłady przyzwolenia na prowadzenie pod wpływem? Być może drobne i zazwyczaj nie kończące się tragedią, ale od małych rzeczy się zaczyna. Słynne kabaretowe „na bocznych nie stoją” także wpasowuje się w ten model.
Spójrzmy zresztą na liczne kampanie społecznościowe, jak powstrzymaj.pl prowadzona przez PARPA, „Piłeś? Nie jedź” czy znaczek „Nigdy nie jeżdżę po alkoholu” na butelkach piwa. Do kogo są adresowane te komunikaty? Czy byłyby potrzebne, gdyby presja społeczna była wystarczająco silna?
Takie kampanie z pewnością robią wiele dobrego. Dzięki nim liczba wypadków z udziałem osób pijanych z roku na rok maleje.
Z pewnością tak jest. Musimy jednak zwrócić uwagę na pewne niekorzystne trendy. W zeszłym roku przeciętny Polak wypił 9,7 litra czystego alkoholu, tylko minimalnie mniej niż w rekordowym 2019 roku, za to aż o 3 litry więcej niż 30 lat temu. To dwa litry wódki miesięcznie na głowę (!), licząc z niemowlętami, starcami i zdeklarowanymi abstynentami. Obniża się wiek inicjacji alkoholowej, szczególnie wśród kobiet, co jest silnie skorelowane z prawdopodobieństwem wystąpienia choroby alkoholowej. Panie coraz częściej wchodzą do polityki czy zajmują eksponowane stanowiska w biznesie – to oczywiście aspekt pozytywny, ale obarczony stresem i niepewnością. Wśród kobiet picie alkoholu ma często podłoże lękowe, jest formą radzenia sobie ze stresem i problemami z zasypianiem. Dodajmy do tego łatwiejsze uzależnianie się od alkoholu przez kobiety niż przez mężczyzn, a w efekcie otrzymamy dość ponurą wizję przyszłości.
Liczba wypadków z udziałem osób nietrzeźwych faktycznie spada, natomiast z roku na rok rośnie liczba zatrzymanych pijanych kierowców. Jest to zapewne wypadkowa większej skuteczności policji, ale także rosnącego spożycia na głowę. Zresztą policyjna skuteczność często przybiera formę nabijania statystyk i zatrzymywania kierowców nad ranem, zwłaszcza w poniedziałek, a zatem osób na poweekendowym kacu. Nie są to główni sprawcy wypadków, choć rzecz jasna nie jest to powód, by traktować ich pobłażliwie.
Najwięcej wypadków z udziałem osób nietrzeźwych ma miejsce w soboty i niedziele, pomiędzy 17 a 19. Najczęściej sprawcy mają pomiędzy 25 a 39 lat. Wszystko jak ulał pasuje do niedzielnego zatrzymania, prawda? Dodając do tego trudne warunki pogodowe, płeć zatrzymanej i oczywiście sam wynik pomiaru możemy stwierdzić, że policjanci z Bielska Białej faktycznie zapobiegli bardzo poważnemu niebezpieczeństwu, a nie tylko podbili sobie statystyki.
Właśnie, wróćmy do niedzielnego zdarzenia. Co grozi zatrzymanej kobiecie?
O tym zdecyduje sąd. Może to być grzywna, kara pozbawienia wolności (jeśli było to pierwsze tego typu zajście, sądy często orzekają karę w zawieszeniu), z pewnością zakaz prowadzenia pojazdów na wiele lat lub nawet dożywotnio. Zatrzymana miała szczęście, że nie zdążyła spowodować wypadku, gdyż kary byłyby jeszcze bardziej surowe.
Ciekawą sprawą jest zakaz prowadzenia pojazdów, który można skrócić po odbyciu połowy kary. Przykładowo osoba, wobec której orzeczono zakaz prowadzenia pojazdów na 10 lat, może wrócić na drogi już po 5 latach. Jest to możliwe poprzez zamianę zakazu na konieczność posiadania autoblokady, czyli połączenia alkomatu i blokady zapłonu. Przed włączeniem silnika kierujący musi dmuchnąć w urządzenie, jeżeli zostanie wykryty alkohol pojazd nie uruchomi się.
Takie rozwiązanie, chociaż możliwe, jest jednak trudne do uzyskania. Wymaga opinii lekarza orzecznika, który może zlecić badania krwi. Nie chodzi o sprawdzenie, czy znajduje się w niej etanol, ale o oznaczenie specyficznych markerów, pozwalających na wykrycie spożycia alkoholu nawet kilka tygodni wcześniej. Często wymagane jest przejście terapii, na co kobiety decydują się rzadziej niż panowie, a z uwagi na większą emocjonalność jest to dla nich znacznie trudniejszy proces. Trzeba też zaliczyć testy psychologiczne i ponownie zdać egzamin na prawo jazdy. Postawcie się Państwo na miejscu egzaminatora, który siedzi w samochodzie prowadzonym przez osobę pozbawioną prawa jazdy za alkohol. Czy podpisalibyście Państwo pozytywny wynik egzaminu, czy też może wybralibyście taką trasę egzaminacyjną, której nie da się przejechać w stu procentach zgodnie z przepisami? Chyba w każdym większym mieście są takie miejsca…
A zatem zatrzymana kobieta nieprędko wróci za kierownicę samochodu?
Z prawem jazdy w portfelu – z pewnością nie.
Zaczęliśmy od pytania jak można prowadzić mając 5 promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Na zakończenie powiedzmy ile trzeba wypić, by osiągnąć taki wynik.
To chyba najczęściej zadawane pytanie w kontekście alkoholowych rekordzistów. Kilkugodzinne, suto zakrapiane imprezy, takie jak wesela czy imieniny szwagra, zazwyczaj kończą się wynikami w granicach 3-3,5 promila w przypadku najbardziej aktywnych biesiadników. Ja, jako mężczyzna w średnim wieku, ważący 90 kilo, gdybym wypił duszkiem 0,7 litra wódki też nie doszedłbym do takiego wyniku, a zapewne wylądowałbym w szpitalu. Sami Państwo widzicie, jakie to są ilości.
Kobiety łatwiej osiągają wyższe wyniki z uwagi na kwestie metaboliczne. Po pierwsze inny skład ciała, czyli więcej tkanki tłuszczowej a mniej płynów. Ta sama ilość alkoholu rozpuszczona w mniejszej objętości krwi da rzecz jasna wyższy odczyt. Efekt potęgowany jest przez wyższy poziom estrogenu, który przyspiesza wchłanianie etanolu. W efekcie kobieta, która waży tyle samo co mężczyzna i wypije identyczną ilość alkoholu będzie miała od niego wynik wyższy nawet o 30-40%! Mimo tego wydmuchanie 5 promili w niedzielne popołudnie oznaczało najpewniej konsumpcję od piątkowego wieczoru, przez sobotę aż do niedzielnego poranka włącznie.
Dziękuję za rozmowę
Więcej artykułów na tematy związane z uzależnieniami znajdą Państwo na stronie https://leczenieuzaleznienia.pl prowadzonej przez poradnię leczenia uzależnień SonoMed z Warszawy.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz