Pierwsze ślady używania ziół odnaleziono na zębach neandertalczyków. Były to rumianek, nostrzyk i turówka. Pierwszy spisany dokument zawierający aż 900 receptur ziołowo – mineralnych został odnalezionych w Tebach. Słynny papirus Ebersa (nazwisko niemieckiego egiptologa) jest datowany na 1550 r. p.n.e. i zawiera konkretne porady na zwalczanie objawów przeziębienia. Dowiadujemy się, że już wówczas stosowano mleko i miód na złagodzenie bólu gardła, a czosnek, cebulę, anyż, koper, kminek, miętę, mirrę i kadzidło na walkę z infekcją.
Zioła bogate w salicylany na obniżenie gorączki zalecał już najsłynniejszy grecki lekarz Hipokrates 400 lat przed naszą erą. Jego nauki kontynuował kolejny znany starożytny medyk – Dioskurides z pierwszego wieku naszej ery. W swej księdze medycznej „De Materia Medica”, z której uczyły się całe pokolenia lekarzy wymienia korę wierzby jako lek na obniżenie gorączki i uśmierzenie bólu. Ta nieatrakcyjna, szara kora ratowała ludzi przez setki lat. Potwierdzają to liczne dokumenty, między innymi wspomnienia ze słynnej wyprawy Lewisa i Clarka. Panowie kierowali ekspedycją w latach 1804-1806 eksplorującą dziką Luizjaną zakupioną przez Stany Zjednoczone od Francuzów. Odwar z kory wierzby (salicis cortex) niejeden raz uratował życie uczestnikom tego szaleńczego marszu.
Kilkanaście lat później niemiecki chemik Johann Andreas Buchner postanowił przyjrzeć się owemu cudowi natury. W 1828 roku dociekliwy naukowiec wyizolował gorzką substancję z gałązek wierzby i nazywa ją „salicyną”. I tak zaczyna się historia słynnej Aspiryny.
Koncern Bayern doprowadza do opatentowania kwasu acetylosalicylowego w roku 1897. Biała tabletka podbija świat i przyczynia się do wyparcia leków naturalnych z aptek. Aspiryna traci na popularności po wynalezieniu paracetamolu w 1956 r. i ibuprofenu w 1962 r. Wyższość syntetycznej tabletki nad ziołowymi salicylanami to wygoda i pewność dawki. Ale korzyść z naturalnych środków obniżających gorączkę to brak skutków ubocznych i bogactwo innych związków wspierających organizm w walce z wirusem. Jeśli infekcja nie jest poważna i lekarz nie widzi przeciwskazań warto sięgnąć po stare metody obniżania gorączki i uśmierzania bólu.
Oto moja ulubiona mieszanka ziołowa na przeziębienie:
Po 1 łyżce owoców dzikiej róży, liści maliny, kory wierzby, pączków topoli, owoców i kwiatów czarnego bzu, kwiatów wiązówki błotnej, kwiatów lipy, anyżu i tymianku. Zioła dokładnie wymieszać.
3 łyżki stołowe ziół zalać 3 szklankami zimnej wody i doprowadzić do wrzenia pod przykryciem. Gotować na małym ogniu jeszcze 1 minutę i odstawić na 30 minut. Zioła przecedzić, podgrzać, dodać sok malinowy i wlać do termosu. Pić po pół szklanki co 2-3 godziny.
Najważniejszą czynnością na samym początku infekcji jest rozgrzanie organizmu.
Dobrym naparem jest mieszanka kardamonu, cząbru, majeranku, tymianku, goździków i pokruszonej kory cynamonowej. Zioła odmierzamy z każdego po 1 łyżeczce i dodajemy 1 łyżkę startego imbiru.
Wszystko wsypujemy do termosu i zalewamy jednym litrem wrzątku. Zakręcamy termos i czekamy minimum jedną godzinę (czym dłużej tym lepiej). Po tym czasie dodajemy miód lipowy lub sok z malin. Napar popijamy cały dzień.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz