Ponieważ o Bielsku-Białej mówi się (zwłaszcza ostatnio) – miasto jazzu, spróbujemy w kilku odcinkach, na tle historii tej muzyki prześledzić jej związki z naszym miastem.
Sprawa nie jest łatwa, o czym przekonuje Nonsensopedia:
Najbardziej tajemniczy gatunek muzyki. Nie wiadomo o nim praktycznie nic, ponieważ opisy uczestników koncertów jazzowych są sprzeczne… Muzycy jazzowi, zwani potocznie jazzmanami ... Nie można się z nimi w żaden sposób dogadać, ponieważ odpowiadają wyłącznie niezrozumiałymi metaforami…
Słowo jazz oznacza zgiełk albo hałas. Prawdopodobnie było slangowym określeniem aktu seksualnego (podobnie jak rock’n roll). Niektórzy łączą go z francuskim słowem chase, oznaczającym polowanie. Pomysłów i hipotez jest jednak znacznie więcej – marka perfum, imię jednego z pierwszych wykonawców tej muzyki, pochodzenie z afrykańskich narzeczy, albo od słowa oznaczającego wigor i energię.
Cały ten zgiełk (All that jazz) zaczął się pod koniec XIX wieku. Paradoksalnie – dzięki orkiestrom wojskowym, a właściwie ich demobilizacji. Instrumenty orkiestr demo-bilizowanych oddziałów były sprzedawane za grosze, a kupowali je (ze względu na niską cenę) głównie afro-amerykanie, którzy wkrótce nauczyli się na nich grać, a potem wspólnie muzykować.
Jedną z cech jazzu jest improwizacja. Trudno się dziwić – uliczni muzycy nie znali nut. Negro-spirituals, ragtime, blues – to gatunki które miały wpływ na powstanie jazzu. Mieszały się w Nowym Orleanie, wkrótce docierając do Chicago. Błyskawicznie jazz znalazł także białych zwolenników, zarówno wśród muzyków, jak i publiczności. Louis Armstrong mawiał, że „Jazz jest najskuteczniejszą bronią w walce z rasizmem. Dobra gra na trąbce czyni ludzi ślepymi na kolor skóry grającego.”
Wtedy zaczęły powstawać pierwsze zespoły naśladujące jazz. Jak mówi bielski historyk Piotr Kenig, Bielsko i Biała bardzo szybko „przechwytywały” nowinki ze świata. Jeśli więc jazz rozbrzmiewał w latach 20 i 30. w Wiedniu, Krakowie czy Zakopanem, z dużym prawdopodobieństwem należy przyjąć, że można było zatańczyć do muzyki jazzowych orkiestr w otwartych do białego rana bielskich kawiarniach, restauracjach, dancingach czy ogródkach letnich – na zmianę z variete i innymi rozrywkami.
Tymczasem zapomniany kompozytor z Bielska Ralph Erwin (autor muzyki filmowej i tanga Całuję twoją dłoń madame) już w 1923 roku w Wiedniu, wraz z perkusistą Lajosem Löwym (pseudonim Negro) występował, tworząc wirtuozowski zespół jazzowy. W latach 1924/25 był pianistą i liderem w niemieckim zespole jazzowym "Buchbinder - Erwin". Jesienią 1925 r. grał w trio z Oskarem Neuhausem (wokal) i Oskarem Virágiem (skrzypce). W tym czasie był także pianistą
w zespole saksofonisty Charly'ego Gaudriota.
To pokazuje, że miał rację prezydent Jarosław Klimaszewski witając w ratuszu Wyntona Marsalisa słowami - „jazz wplata się w historię miasta, rozsławiając je po całym świecie". Tyle że ta historia jest dłuższa niż moglibyśmy sądzić. Mówiąc pół żartem – niedługo powinniśmy świętować stulecie bielskiego jazzu.
W kolejnych odcinkach m.in. o „jazzowej klasie” z bielskiego Liceum Muzycznego oraz klubach: Piątawka i Merkury, w których grały największe gwiazdy jazzu.
[ZT]2513[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz