Niepozorny, zapomniany i zaniedbany skwer w centrum Bielska-Białej. Wielu mieszkańców przechodzi tędy codziennie – idąc z przystanku autobusowego przy hotelu President na dworzec albo skracając drogę z ulicy 3 Maja na ul. Wałową. Niewielki trójkątny teren wciśnięty pomiędzy ruchliwe ulice nosi nazwę Skweru Esperanto. Na pierwszy rzut oka – kilka ławek i stare kasztanowce. Ale jeśli przyjrzeć się uważniej, widać tu kawałek historii naszego miasta i ślad dawnych społecznych inicjatyw.
Odpowiedź jest prostsza, niż mogłoby się wydawać. Przede wszystkim – ulica, przy której leży skwer, nosi imię Ludwika Zamenhofa (wcześniej Tunelowa), twórcy międzynarodowego języka esperanto. Język ten miał zbliżać ludzi różnych narodowości i kultur. Dlatego był symbolem porozumienia ponad granicami. W Bielsku-Białej działało kiedyś aktywnie koło esperantystów, które w latach PRL-u organizowało tu spotkania, akcje porządkowania zieleni. Do dziś starsi mieszkańcy pamiętają czyny społeczne, kiedy młodzież i działacze Polskiego Związku Esperantystów grabili liście i odnawiali ławki. Nazwa została – i tak skwer Esperanto przetrwał w miejskim krajobrazie.
Choć wydaje się, iż istnieje od zawsze, jego historia sięga końca XIX wieku. Wtedy to, w 1890 roku, Bielsko-Bialskie Towarzystwo Upiększania Miasta wystąpiło do magistratu o pieniądze na stworzenie „zielonego zakątka” przy nowej drodze do dworca kolejowego. Miasto przyznało 250 florenów – niemałą wtedy sumę – i na stromym skraju drogi powstał park z drzewami, krzewami, ławkami i nawet … szaletem publicznym.
Dla mieszkańców szybko stał się miejscem odpoczynku – można było usiąść w cieniu kasztanowców i popatrzeć na rozrastające się miasto. W 1894 r. magistrat przejął jego utrzymanie na stałe.
Przechadzając się tu, łatwo zauważyć popękane płyty i resztki dawnych balustrad. Niczego specjalnie nie zmieniono, co od lat sygnalizują mieszkańcy i radni. Nie jest to wielka atrakcja turystyczna, ale dla miasta – ważny ślad historii. Warto wiedzieć, że teren skweru nie należy do miasta. To własność Skarbu Państwa i częściowo Kolei Państwowych.
Miasto może go sprzątać i stawiać kosze na śmieci, ale nie może np. wymieniać nawierzchni ani budować nowych alejek bez zgody właściciela. Dlatego wszelkie większe inwestycje od lat grzęzną w biurokratycznych formalnościach. Skwer Esperanto nie przyciąga tłumów odwiedzających, ale dla tych, którzy pamiętają Bielsko-Białą sprzed kilkudziesięciu lat, to miejsce ma swój sentymentalny urok. Jest jak pocztówka z epoki, w której sadzenie drzew i zakładanie parków było powodem do dumy. A że dziś skwer prosi się o więcej troski – tym bardziej warto tu zajrzeć, usiąść na chwilę i przypomnieć sobie, że każde miasto tworzą nie tylko nowe inwestycje, ale i takie zielone skrawki historii.
[DAWNY]1757445958213[/DAWNY]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Bielsko-Biała: Zielone światło dla reorganizacji spółki
Decyzja totalnie jednostronna, i wspierająca prywatnych deweloperów bo przecież chodzi o to żeby sprzedać tereny zielone. Miasto powinno wspierać Zieleń Miejską i dać jej szansę na realizowanie projektów zamiast rozsprzedawac aktywa.
Bielszczanin
22:35, 2025-09-11
Bielsko-Biała: Miasto zdecydowało o odstrzale dzików
To jest chora decyzja żeby zabijać dzikie zwierzęta w mieście. Mają prawo do życia, można je przewieźć do lasu, zabezpieczać w inny sposób tereny miejskie. Nie mamy prawa zabijać zwierząt. Absolutnie chory wymysł chorych i leniwych ludzi.
Sąsiadka
22:30, 2025-09-11
Czy słoneczniki trafią do Banialuki?
Troche, teatru, troche kabaretu, świetna zabawa. Idealne na plener. Dużo ciekawsze niż zwykłe czytania. Bawiliśmy się doskonale. Jak zacytował syn...."Świnki są the best".
Tadeusz i Maciek
13:06, 2025-09-07
Bielsko-Biała doczekała się własnej ‘Hall of Fame’
ale czy to nie jest raczej "wall of fame"? !!
Apa
15:04, 2025-09-01
Agata Rucińska [email protected]