Zakład jest prosty – ta miejscowość, która osiągnie wyższą frekwencję w drugiej turze, otrzyma regionalny upominek od konkurenta. Jeśli wyżej wypadnie Ustronie Morskie, do Bałtyku pojedzie fura oscypków z gór. Natomiast jeśli to Ustroń zmobilizuje więcej wyborców, mieszkańcy Beskidów przywitają kosz muszelek z nadmorskich plaż.
– W tych wyborach najważniejsze jest, żeby pójść i zagłosować. Dlatego rzuciłem wyzwanie naszej partnerskiej gminie, z którą współpracujemy od 20 lat – podkreśla burmistrz Paweł Sztefek z Ustronia.
Podobnego zdania jest wójt Grzegorz Czachorowski z nadmorskiej miejscowości – Zachęcam mieszkańców do udziału w wyborach, bo jeśli frekwencja w Ustroniu będzie wyższa, niż u nas, przywieziemy kosz muszli prosto z naszego wybrzeża – zapewnia.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich Ustronie Morskie mogło pochwalić się frekwencją na poziomie 76,37%, podczas gdy w Ustroniu do urn poszło 70,2% wyborców. Teraz wszystko zależy od drugiej tury.
Włodarze obu miejscowości liczą, że dzięki tej przyjaznej rywalizacji, mieszkańcy jeszcze chętniej wezmą udział w głosowaniu. Niezależnie od tego, kto wygra, każdy głos oddany w wyborach to dowód na zaangażowanie lokalnej społeczności w sprawy kraju.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.