Na sali – komplet. Wśród gości m.in. radna Urszula Szabla, Barbara Śliwińska-Jacyków, Iwona Pyrzycka, Małgorzata Motyka-Madej i Andrzej Lichosyt. Gościem specjalnym był prof. Michał Kliś, bielski grafik i przyjaciel patrona konkursu. Rolę gospodarza pełnił kierownik DK Włókniarzy, Michał Czulak. Zgodnie z zapowiedzią – najpierw rozmowa z gościem, a zaraz po niej najbardziej wyczekiwany moment wieczoru: ogłoszenie wyników i wręczenie nagród.
Konkurs z tradycją, ale bez rutyny
Na tegoroczną edycję zgłoszono 444 prace od 190 autorów. Jury – w składzie: prof. Ernest Zawada (przewodniczący), dr hab. Krzysztof Dadak, dr Karina Czernek i dr Grzegorz Madej – stanęło przed trudnym zadaniem. Wybrane 134 prace można oglądać do 30 kwietnia w sali wystawowej Domu Kultury. Są tam pejzaże, portrety, odrobina abstrakcji, trochę wspomnień z wakacji i kilka prób filozoficznego rozrachunku z rzeczywistością. Słowem – przekrój przez ludzką wrażliwość i paletę temperamentu.
Jak zauważył przewodniczący jury, zmienia się nie tylko liczba zgłoszeń, ale i jakość twórczości: – Coraz mniej wśród uczestników twórców związanych z tzw. sztuką naiwną. Dlatego tegoroczne oceny w dużej mierze opierały się na profesjonalizmie wykonania – przyznał Zawada.
To stwierdzenie, choć z pozoru paradoksalne, oddaje naturę zjawiska – „nieprofesjonalni” malarze coraz częściej myślą i pracują jak profesjonaliści. Bez etatów, ale z ambicją.
Bieniek – człowiek, który został
Rok 2025 to setna rocznica urodzin Ignacego Bieńka, patrona konkursu. Z tej okazji głos zabrał profesor Michał Kliś, dzieląc się wspomnieniami o artyście, którego dobrze znał. Nie była to laurka, raczej krótki szkic postaci – człowieka, który potrafił patrzeć uważnie i malować tak, jak żył: bez fajerwerków, ale z treścią.
Na zakończenie profesor zapytany jakie przesłanie Bieniek zostawiłby dzisiejszym uczestnikom konkursu, odpowiedział bez wahania: "Bądź sobą". Warto dodać, że to właśnie Bieniek był jednym z tych, którzy uczyli, że malarstwo nie musi być ani wielkie, ani głośne, żeby działało.
Bez werbla, ale z uznaniem
Po refleksjach przyszła pora na konkrety. Wręczenie nagród przebiegło sprawnie, choć – jak zawsze w takich przypadkach – komuś było za mało, komuś za dużo. Ale nikt nie wychodził rozczarowany. Bo tu nie chodziło o medale, tylko o to, że ktoś zauważył, docenił, powiedział: „dobrze robisz, maluj dalej”.
Po części oficjalnej – wystawa. A przy niej rozmowy, komentarze, ukradkowe selfie. Był także drobny poczęstunek – czyli obowiązkowy punkt programu każdego szanującego się wydarzenia kulturalnego w tym kraju.
Nagrody:
Wyróżnienia:
Wyróżnienia honorowe:
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz