Zamknij

Przekąska do kawy, czyli o tym, jak nie zostać własnym wrogiem

Agata RucińskaAgata Rucińska 20:58, 15.07.2025 Aktualizacja: 21:06, 15.07.2025
Skomentuj fot. ilustracyjne fot. ilustracyjne

Siedzę przy kuchennym stole, popijam kawę, która już dawno straciła temperaturę i złudzenie, że mnie pobudzi. Po drugiej stronie stołu piętrzy się stosik rzeczy, które powinnam zrobić: rachunki do opłacenia, książka do przeczytania („bo wszyscy już ją czytali”), katalog IKEA, w którym niby miałam odświeżyć wizję mieszkania na bardziej instagramowe.

Zerkam na ten papierowy Mount Everest i myślę o tym, że być może życie dorosłej kobiety to w dużej mierze sztuka strategicznego ignorowania części obowiązków. I że niekoniecznie trzeba mieć z tego powodu poczucie winy.

Wokół tyle się mówi o tym, żeby ogarniać. Żeby mieć wszystko pod kontrolą. Żeby znać się na emeryturach, kosmetykach z kwasem hialuronowym i rozwoju osobistym, najlepiej jednocześnie. Jakby to było jakieś obowiązkowe wieloboje dla kobiet.

A przecież – jeśli spojrzeć na to chłodnym okiem – bycie dorosłą kobietą przypomina nieco prowadzenie firmy jednoosobowej: jesteś jednocześnie zarządem, księgową, specjalistką ds. PR i sprzątaczką, a do tego masz wrażenie, że każdy dział właśnie chce od Ciebie raportu.

Od jakiegoś czasu ćwiczę mały sabotaż tej wewnętrznej korporacji: niektóre projekty po prostu odkładam na kiedyś. To cudowne słowo, które w praktyce oznacza nigdy, ale brzmi uspokajająco. Odkąd tak robię, zauważyłam dwie rzeczy: świat się nie zawalił, a ja nie dostałam nagany od jakiegoś centralnego biura ds. sumienia.

Oczywiście, są sprawy, których nie można przesuwać na wieczne kiedyś – np. wizyty u dentysty czy płacenie za prąd. Ale większość obowiązków, które tak dramatycznie na siebie nakładamy, istnieje głównie po to, żebyśmy mogły mieć do siebie pretensje.

Zabawne, że najbardziej wymagający wobec nas często jesteśmy… my same. To my wymyślamy kolejne punkty na liście i potem sami siebie na tej liście oceniamy. Rzadko kogo interesuje, czy w tym tygodniu wreszcie zrobiłaś porządek w szafie albo czy nauczyłaś się piec chleb na zakwasie.

Kiedy to do mnie dotarło, poczułam coś w rodzaju ulgi. To nie świat mi kazał być perfekcyjną – to ja sama wpadłam na ten pomysł. A skoro tak, to mogę z niego równie dobrze zrezygnować.

Dziś więc siedzę przy tym stole z kawą i myślę, że jednym z największych aktów czułości wobec siebie może być odpuszczenie. Wybranie tego, co ważne dla mnie, a nie dla anonimowego tłumu ekspertów od idealnego życia.

I nawet jeśli reszta dnia będzie wyglądała jak słynne „nicnierobienie”, to cóż – przecież nie zawsze trzeba być produktywną. Czasem wystarczy być. I to już jest całkiem sporo.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%