Jurorzy na festiwalu opolskim w 1980 roku nie chcieli pierwotnie dopuścić piosenki do konkursu ze względu na jej ostry wydźwięk erotyczny. Niełatwe pertraktacje z organizatorami opolskiej imprezy zakończyły się jednak powodzeniem. Kompozycja Romualda Lipki pt. „Wszystko, czego dziś chcę” w brawurowym wykonaniu Izabeli Trojanowskiej przyniosła jej oszałamiający sukces – piszą Jakub Krzyżański i Marcin Mieszczak, autorzy poruszającej książki „100 najodważniejszych polskich piosenek”, wydanej w zeszłym roku przez „OFICYNĘ” Krystyny Igras z Bielska-Białej.
Napisany przez Andrzeja Mogielnickiego tekst utworu opowiadał o …orgazmie, a prezentująca go piosenkarka pobudzała w emocjonujący sposób zmysły męskiej części publiczności. W czasach PRL było to zdarzenie niecodzienne (wcześniej tylko Kalina Jędrusik pozwalała sobie na podobne ekstrawagancje obyczajowe na estradzie).
Komunistyczna cenzura tępiła zwyczajowo wszelkie sprośności w tekstach. A jednak Trojanowska zdołała publicznie zaśpiewać przed 43 laty frapującą piosenkę o nieskrywanym obliczu erotycznym:
Wszystko, czego dziś chcę,
pamiętaj o tym,
polecieć chcę tam i z powrotem
z ramion twych wprost do nieba, do nieba…
Na scenę weszła pewnym krokiem, witana oklaskami. Uroda, charyzma i umiejętności aktorskie Trojanowskiej dały artystce możliwość zaprezentowania na scenie nowego typu kobiety – odważnej, zbuntowanej i pewnej siebie. Widzowie usłyszeli, że jedyne, czego ona pragnie, to miłosne uniesienia w ramionach świeżo poznanego chłopaka, bo nie interesują jej w ogóle dobra materialne, trudne przecież do zdobycia w warunkach Polski Ludowej:
Powiedzmy tak za osiem lat
adres w bloku i mały fiat.
Nie mam głowy,
jak ty to uzbierasz,
Wszystko hurtem
możesz dać mi teraz!
Festiwalowa publiczność otrzymała występ odbiegający radykalnie od stereotypowych schematów. Na scenie stała artystka, która wzbudzała pożądanie u mężczyzn, a u kobiet – podziw, a momentami wręcz zazdrość. Całości dopełniał jej strój – idealnie skrojony garnitur, podkreślający sex appeal Trojanowskiej. Do tego postawa, ręce w kieszeni i uzgodniona z kompozytorem – niespotykana wcześniej w Opolu – maniera nonszalanckiego na pozór śpiewu…
Przebojowa piosenka i entuzjastyczna reakcja widzów wprowadziły zamieszanie podczas obrad jury. Nowa gwiazda rzuciła wszystkich na kolana. Przyznano jej nagrodę w wymyślonej naprędce kategorii: „za interpretację”. Statuetka, którą wręczono Trojanowskiej, nie miała wygrawerowanej plakietki (a nagrody dla pozostałych laureatów były imiennie podpisane). Z łatwością można było wywnioskować, że decyzja jurorów miała zupełnie spontaniczny charakter.
Wydany w następnym roku (1981) album wokalistki („Iza”), nagrany wraz z grupą rockową Budka Suflera, cieszył się ogromnym wzięciem. Doszło nawet do tego, że w programach telewizyjnych analizowano fenomen artystki (piosenkarki i aktorki w jednym wcieleniu). – W Opolu była zrobiona tak sexy, że z jej wyglądem seks aż buchał z piosenki – wyznał po latach Andrzej Mogielnicki. – Ówczesnej popularności Trojanowskiej nie można z niczym porównać. To był ewenement, o którym dyskutowano nawet w sklepowych kolejkach – stwierdzają w konkluzji Krzyżański i Mieszczak, autorzy książki, jakiej naprawdę jeszcze w Polsce nie było.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz