Zamknij
Jacek Kaczmarski

Piosenki drażliwe - Mury - refleksje recenzenckie

Zbyszek Lubowski Zbyszek Lubowski 07:17, 06.04.2023 Aktualizacja: 13:07, 12.04.2023

Piosenki drażliwe - Mury - refleksje recenzenckie

Wyrazistym symbolem buntu jest skomponowany przez katalońskiego pieśniarza Lluisa Llacha niezwykły song „Mury” z poruszającym tekstem polskiego poety, muzyka i kompozytora Jacka Kaczmarskiego (1957-2004). Od kilkudziesięciu lat funkcjonuje on w powszechnej świadomości jako patriotyczny hymn polskiego podziemia antykomunistycznego – piszą Jakub Krzyżański i Marcin Mieszczak, autorzy książki „100 najodważniejszych polskich piosenek”, wydanej w zeszłym roku przez „OFICYNĘ” Krystyny Igras z Bielska-Białej.

Kontestatorska pieśń była uważana w okresie stanu wojennego za niepokorny manifest idei wolności, stanowiąc sól w oku dla ówczesnych władz. Wyjątkowe znaczenie miał w tamtych latach istotny fragment utworu śpiewanego z niesamowitą pasją przez opozycjonistów więzionych gremialnie w ośrodkach dla internowanych:

Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

„Mury” były już wcześniej jedną z najpopularniejszych pieśni w repertuarze Kaczmarskiego. Takim tytułem nazwał on cały program artystyczny, wykonywany wraz ze Zbigniewem Łapińskim i Przemysławem Gintrowskim w warszawskim teatrze „Na Rozdrożu”. Dźwiękowy zapis koncertu ukazał się w 1981 roku na albumie „Mury”. Tekst rebelianckiego utworu do dziś wywiera niemałe wrażenie na słuchaczach:

Zwalali pomniki i rwali bruk
„Ten z nami, ten przeciwko nam!”
„Kto sam, ten nasz najgorszy wróg!”
A śpiewak także był sam
Patrzył na równy tłumów marsz
Milczał wsłuchany w kroków huk
A mury rosły, rosły, rosły
Łańcuch kołysał się u nóg!

Emocjonalne wezwania do zerwania kajdan i wyrwania murom „zębów krat” trafiały idealnie w atmosferę panującą w Polsce na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Rewolucyjne słowa nadawały się na sztandary opozycjonistów i buntowników. Pieśń zawierała dwa niezwykle ważne elementy – nawoływanie do walki i wizję zwycięstwa.

Najwyższą cenę za publiczne wykonywanie utworu zapłacił student Jacek Stefański, członek grupy „Bracia Stefańscy”. 9 grudnia 1983 roku (a więc już po upływie prawie 5 miesięcy od formalnego zniesienia w całym kraju stanu wojennego) grał on na flecie melodię „Murów” w Gdańsku na ul. Długiej. Bestialscy esbecy dotkliwie pobili muzyka, który zmarł kilka dni później. Jego nazwisko figuruje na helsińskiej liście ofiar stanu wojennego.

Wyjątkowość tej kompozycji sprawia, że do dziś nie straciła ona nic ze swojej mocy. Pojawia się wszędzie tam, gdzie ludzie walczą o swoje prawa, o wolność i równość. Świat po raz kolejny usłyszał (tym razem rosyjskojęzyczną) wersję „Murów” podczas wiecu poparcia Swiatłany Cichanouskiej w Mińsku. Utwór rozbrzmiewał także na białoruskich ulicach i przejściach podziemnych w tamtejszych miastach. Trafił również do repertuaru kubańskich pieśniarzy opozycyjnych. – To pieśń, której ciągle w wielu miejscach na świecie nie da się wyśpiewać bez odwagi – stwierdzają Krzyżański i Mieszczak, autorzy książki, jakiej jeszcze nie było.

[za tydzień –Wszystko, czego dziś chcę” z repertuaru Izabeli Trojanowskiej]

[Felieton z cyklu refleksji recenzenckich o książce  "100 najodważniejszych polskich piosenek" Jakuba Krzyżańskiego i Marcina Mieszczaka]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%