Zamknij
30. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Lalkarskiej

Lalka niejedno ma imię - bielski festiwal symboli (refleksje recenzenckie)

Zbyszek Lubowski Zbyszek Lubowski 12:49, 13.10.2024 Aktualizacja: 12:49, 13.10.2024

Lalka niejedno ma imię - bielski festiwal symboli (refleksje recenzenckie)

Czy ktokolwiek pamięta jeszcze imprezę pod tajemniczą nazwą BIELSKIE RENDEZ-VOUS? Taki zaskakujący tytuł nosiło zorganizowane w maju 1966 roku z inicjatywy Jerzego Zitzmana, ówczesnego dyrektora BANIALUKI, spotkanie artystów teatrów lalkowych w całego świata. Z czasem przedsięwzięcie stało się cykliczne, przybierając prestiżową postać międzynarodowego festiwalu sztuki lalkarskiej. Stolica Podbeskidzia była teraz miejscem trzydziestej (jubileuszowej) edycji teatralnej gali pod honorowym patronatem Hanny Wróblewskiej, ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz Jarosława Klimaszewskiego, prezydenta Bielska-Bialej.

 

W mieście pojawili się w tym roku lalkarze (jak się ich zwyczajowo określa) z 8 krajów na trzech różnych kontynentach. Gospodarzami spotkania byli zaś artyści z bielskiej BANIALUKI. Zaprezentowano w sumie 19 zróżnicowanych widowisk plenerowych i scenicznych o niezwykle szerokim obliczu repertuarowym – od przeznaczonych dla dziecięcej publiczności przedstawień utrzymanych w konwencji rozrywki i radosnej zabawy aż do niełatwych w odbiorze spektakli o charakterze egzystencjalno-filozoficznym dla widzów dorosłych.

 

Symboliczny klucz do miasta dla dyrektora Banialuki Jacka Popławskiego

EVERYMAN dotarł do BANIALUKI

Kilkukrotnie przyjeżdżałem z Gliwic w dniach od 6 do 11 października, by obejrzeć beskidzkie widowiska wystawiane wszakże nie tylko w BANIALUCE, ale również na Małej Scenie Teatru Polskiego. Ciekawym preludium festiwalu był jednak pozateatralny pokaz sztuki lalkarskiej w popularnej galerii handlowej „Sfera” w pierwszą sobotę miesiąca.

 

Katarzyna i Włodzimierz Pohl / fot. Krzysztof Lubowski

Artystyczne małżeństwo Katarzyny i Włodzimierza Pohlów zademonstrowało tam życiowe wędrówki niezwykłej lalki o imieniu EVERYMAN, która po rozmaitych perypetiach dotarła ostatecznie do bajkowego obiektu o nazwie „teatr BANIALUKA”. Gęsty tłum młodych widzów przypatrywał się z dużym zainteresowaniem poczynaniom bohatera oryginalnej opowieści bez słów. Taka niekonwencjonalna forma popularyzacji sztuki wydaje się frapującym przedsięwzięciem artystycznym. Na Górnym Śląsku, gdzie na co dzień mieszkam, nie ma takich pomysłowych inicjatyw w sferze kultury.

 

TEATR BANIALUKA / fot. Krzysztof Lubowski

Lalkarze z bębniarzami

Spektakularnym punktem programu festiwalu była barwna parada lalkarzy, którzy przemaszerowali na trasie od galerii „Sfera” na plac Ratuszowy. Artystom towarzyszyli ekspresyjni bębniarze z formacji perkusyjnej „WALIMY W KOCIOŁ” Tomka Kineckiego. Przed siedzibą magistratu Jarosław Klimaszewski, gospodarz miasta, przekazał symboliczny klucz od miejskich bram Jackowi Popławskiemu, który na co dzień kieruje bielskim teatrem lalkowym.

 

Parada uliczna / fot. Zbigniew Lubowski

Od zabawy do filozoficznego smutku

Na pobliskim placu Wojska Polskiego wystąpił w warunkach plenerowych teatr „Klinika Lalek” z Wrocławia. Tłumnie zgromadzone na rynku w Białej dzieci przyglądały się zabawnym prezentacjom różnych zwierzaków, wśród których nie zabrakło – a jakże! - słonia i żyrafy. Myślę, że nie trzeba już przezornie dodawać, iż nie były to bynajmniej żywe zwierzęta. Przedstawienie pt. „Cyrk Tarabumba” dostarczyło milusińskim sporo powodów do śmiechu.

 

Cyrk TARABUMBA / fot. Zbigniew Lubowski

 

Zupełnie inny charakter miało metaforyczne widowisko „Anywhere” wykonaniu francuskich artystów z Theatre de l’Entrouvert (autor – Henry Bauchau, reżyseria – Elise Vigneron, Helene Barreau). Fabułę spektaklu stanowiła filozoficzna opowieść o wędrówce Edypa w towarzystwie jego córki – Antygony. Postać Edypa została pokazana widzom w zaskakującej formie lodowej kukły, która z upływem czasu ulega przeobrażeniu w wodę, a następnie – w mgłę. Wydźwięk sztuki adresowanej do dorosłej publiczności jest dość oczywisty – kruchość ludzkiej egzystencji nie podlega raczej dyskusji, a poszukiwanie szczęścia w życiu jest najczęściej skazane na porażkę. Naturalne wydają się skojarzenia z tekstem sentymentalnej ballady hard-rockowej „When the smoke is going down” z repertuaru znanej grupy Scorpions. Gdy mgła opadnie, twoje ślady znikną…

 

widowisko „Anywhere” wykonaniu francuskich artystów z Theatre de l’Entrouvert  / fot. FB Banialuka

Artystyczna bariera językowa

Niewesołe refleksje wzbudzało też przedstawienie pt. „Bukowski”, przygotowane przez Hovhannes Tumanyan National Puppet Theatre z Armenii (tekst i reżyseria – Marieta Dovlatbekyan). Zaserwowano bielskim widzom sceniczną opowieść o pisarzu Charlesie Bukowskim, o jego pasjach, marzeniach i miłościach, w tym także – o jego nałogowym uzależnieniu od alkoholu.

 

Warto koniecznie dodać, że animacja lalkowej postaci w tym ormiańskim spektaklu wymagała momentami akrobatycznych dosłownie uzdolnień od aktorki Mariam Alekyan. - Znajdż to, co kochasz i pozwól, by cię zabiło - brzmiało pesymistyczne przesłanie sztuki teatru lalkowego z Erywania. Dała się jednak we znaki dokuczliwa bariera językowa. Na tylnej ścianie wyświetlano, co prawda, w trakcie spektaklu angielskojęzyczne napisy dla publiczności, ale były one w większości nieczytelne z powodu marnej jakości żarówki w projektorze. Zainteresowani musieli więc domyślać się, co twórcy widowiska chcieli przekazać odbiorcom…

 

przedstawienie pt. „Bukowski”, przygotowane przez Hovhannes Tumanyan National Puppet Theatre z Armenii  / fot. FB Banialuka

Miniaturowe talerzyki i kubeczki

Takich kłopotów nie odczuwali natomiast w ogóle najmłodsi widzowie podczas prezentacji „Świata Huga” – słowackiego przedstawienia wystawionego przez Bratislavske Babkove Divadlo. Słowacy posługiwali się bez większych przeszkód polskim językiem, co w naturalny sposób ułatwiało odbiór sztuki. Jej bohaterem jest pięcioletni chłopczyk, zaciekawiony otaczającym go światem (reżyseria – Jiří Adamek Austerlitz). Maleńki poszukiwacz przygód odkrywa m.in. istnienie znudzonych żab czy też nieprzewidywalnych lisów. Fascynująca była oprawa scenograficzna widowiska (dzieło Veroniki Svobodovej), w tym zwłaszcza miniaturowe rekwizyty teatralne - mikroskopijne talerzyki, kubeczki, filiżaneczki i dzbaneczki. Dzieci chłonęły akcję opowieści z wypiekami na twarzy.

 

ŚWIAT HUGA - Bratislavske Babkove Divadlo

Afrykańskie przygody Koziołka Matołka

Artystycznym wkładem gospodarzy w program bielskiego spotkania teatrów z różnych zakątków świata był „Koziołek Matołek w Afryce”. Artyści BANIALUKI zaprezentowali sceniczną wersję popularnego komiksu Kornela Makuszyńskiego w intrygującej konwencji „teatru w teatrze”. Dziecięca widownia bielskiego przybytku sztuki lalkowej dosłownie trzęsła się od braw.

 

Spektakl KOZIOŁEK MATOŁEK W AFRYCE / fot. Agata Rucińska

Ziemski chaos

Końcowym akcentem festiwalowym był efektowny pokaz plenerowy „Upside down” („Do góry nogami”) na placu Wojska Polskiego. Niemieccy artyści z Theater Titanick wystapili w obracającej się metalowej kuli o średnicy 7 metrów (reżyseria – Marie Nandico). Wyjątkowo sugestywnie zademonstrowali widzom, że upór i nieposkromiona żądza władzy polityków może doprowadzić do zakłócenia stabilności kuli ziemskiej i kompletnego chaosu na planecie. SIGNUM TEMPORIS!

 

Widowisko UPSIDE DOWN / fot. Krzysztof Lubowski

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%