Bielski magistrat z okazji uroczystych obchodów 70. lecia połączenia Bielska i Białej zapewnił mieszkańcom oraz przyjezdnym różnorodne gadżety, które pod względem ilości można porównać tylko do kociego płaczu. Obawiam się, że gdyby nie byłoby koronawirusa i turyści chcieliby otrzymać na pamiątkę w bielskim Punkcie Informacyjnym wspomniane gadżety, to mam uzasadnione obawy, że starczyłoby ich tylko na trzy dni.
W tym wyjątkowym minimalizmie promocji miasta jest również szczególny sort mieszkańców, o czym przekonałem się z autopsji, kiedy pracownica tego Punktu Informacyjnego na pytanie o gadżety dała stojącemu przede mną mężczyźnie dwie smycze na klucze oraz kilka nalepek z logo połączenia miast natomiast ja dostałem jedną smycz i jedną nalepkę.
Po kilku sekundach w mojej obecności ta sama obsługująca pani poprosiła wspomnianego mężczyznę aby poczekał chwilę, ponieważ ma coś dla niego ekstra z gadżetów czekając jednocześnie, kiedy wyjdę na zewnątrz. Nie chcąc przedłużać przekazania tajemniczego gadżetu zadałem sobie racjonalne pytania: kto, decyduje o rozdawaniu promocyjnych gadżetów naszego miasta z podziałem na lepszych i gorszych mieszkańców oraz turystów?
Jak widać małostkowość i prowincjonalność jest nadal negatywną cechą pracowników magistratu stolicy Podbeskidzia! Po deprymującym zdarzeniu w najlepszym Punkcie Informacyjnym w Polsce zadałem sobie kolejne pytania: jakie gadżety otrzymują osoby uprzywilejowane? oraz czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie? A może było to wspólne selfie?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz