Festiwal Kabaretowy FERMENTY rozpoczął się pełnym wigoru "rozbiegowym" sprintem, który zapowiedziano został przez organizatorów jako swoisty eksperyment na żywym ciele festiwalu. Przed oficjalną galą, na którą czekali miłośnicy satyry i humoru, organizatorzy postanowili zaserwować publiczności gorący przekrój polskiej sceny stand-upu.
Na scenie Bielskiego Centrum Kultury zjawiła się dziewiątka "szyderców", reprezentujących różne regiony Polski i różny poziom i dorobej sceniczny. Z pewnością nie było miejsca na nudę, a publiczność w większości zaprawiona w standupowych bojach żywo i spontanicznie reagowała na występy. Na czele tego humorystycznego orszaku stanął Arkadiusz Jaksa Jakszewicz, znany już dobrze bywalcom Bielskiej Sceny Kabaretowej.
Paulina Potocka i Sylwia Wiszowata, dwie kobiety na scenie, udowodniły, że humor nie zna płci, a ich dość specyficzne spojrzenie na świat wzbudzały salwy śmiechu.
Pozostałą męską część ekipy tworzyli: Maciek Adamczyk, Filip Puzyr, Damian Skóra, Karol Kopiec, Bartosz Zalewski i Kuba Śliwka - każdy z nich wprowadził własny niepowtarzalny styl i charakterystyczny dowcip.
Niespodzianką dla fermentowej widowni był niewątpliwe przerywnik w postaci występu pięknych uczestniczek Szkoły Tańca All Dance, które zaprezentowały z niezwykłym wdziękiem swój zmysłowy i widowiskowy taniec.
Po dwugodzinnej dawce rozrywki, przyszedł czas na bardziej kameralną część wieczoru, kiedy to na "żółtej sofie" zasiedli dwaj członkowie słynnego Kabaretu Hrabi: Dariusz Kamys i Tomasz Majer. To moment, w którym humor ustąpił miejsca głębszym refleksjom i wspomnieniom.
W rolę przepytującego wcielił się z zachowaniem pełnej powagi, członek kabaretu Czesuaf, Wojciech Kowalczyk. Rozmawiano o kondycji polskiego kabaretu, o tym, jak zmienia się humor i oczekiwania widowni. Kamys i Majer z chłodną autoironią komentowali swoje początki i drogę, jaką przeszli od małego kabaretu do szerokiej rozpoznawalności. Próbowali także odpowiedzieć na niemal egzystencjonalne pytanie: czy czują się artystami.
Rozmawiano także o relacjach między standuperami a kabareciarzami. Obie strony zgadzały się, że choć style mogą się różnić, to celem jest zawsze dostarczenie rozrywki i śmiechu publiczności.
Padały także pytania ze strony publiczności, a jedno z nich dotyczyło kwestii współczesnej cenzury w kabarecie. Kamys i Majer byli zgodni co do tego, że sztuka nie powinna znać ograniczeń, ale jednocześnie musi respektować granice dobrego smaku. Podkreślali także w swoich wypowiedziach, że zawsze starają się tworzyć kabaret tak, aby równocześnie mógł pretendować do miana sztuki aktorskiej.
[FOTORELACJA]284[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz