Zamknij

Sceniczna reaktywacja Barei. Komedia „Poszukiwany, poszukiwana” – na deskach bielskiego teatru

10:50, 03.01.2024 . Aktualizacja: 10:51, 03.01.2024
Skomentuj fot. Dorota Koperska fot. Dorota Koperska

W sylwestrową noc Teatr Polski w Bielsku-Białej znalazł się w niepodzielnym władaniu miłośników satyry. Nietuzinkowy duet autorski Piotra Rowickiego, scenarzysty oraz Pawła Szkotaka, reżysera, a zarazem menedżera kultury (skądinąd – prezesa ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów) stworzył pierwszą w kraju sceniczną wersję filmowej komedii z 1973 roku pt. „Poszukiwany, poszukiwana” Stanisława Barei i Jacka Fedorowicza. Przedpremierowy pokaz zabawnego spektaklu wzbudził żywiołową aprobatę bielskiej publiczności.

Nikt wcześniej nie wpadł na podobny pomysł. Kultowy film Barei sprzed 50 lat z fantastyczną rolą Wojciecha Pokory kreującego z frywolną gracją postać gosposi Marysi nie doczekał się dotąd teatralnych odpowiedników. Bielski przybytek Melpomeny okazał się więc prekursorem działań w tym względzie w naszym kraju. Widowiskowa inscenizacja autorstwa Rowickiego i Szkotaka różni się jednak znacząco od filmowego pierwowzoru.

Szlagiery „retro” – muzyczna wizytówka spektaklu

Klimat lat siedemdziesiątych XX wieku oddaje dość sugestywnie nie tylko oryginalna scenografia Damiana Styrny, czerpiącego pełnymi garściami z ówczesnych seriali telewizyjnych (w tym zwłaszcza z „Czterdziestolatka” Jerzego Gruzy), ale przede wszystkim oprawa muzyczna dwuaktowego przedstawienia. Ze sceny rozbrzmiewają co kilka minut niezapomniane przeboje rodzimych gwiazd muzyki rozrywkowej sprzed pół wieku – Alibabek, Anny Jantar, Krzysztofa Krawczyka, Bogusława Meca, Danuty Rinn czy też popularnego kwartetu wokalnego VOX. Poszczególne układy choreograficzne w wykonaniu śpiewających aktorów przygotowała Iwona Runowska.

Szlagiery PRL-u w aranżacjach Łukasza Matuszyka / fot. Dorota Koperska

Sławne hity z dawnych lat sprawiają, że widzowie śledzą z zainteresowaniem osadzone w historycznych realiach epoki Gierka perypetie bohaterów powikłanej opowieści o zaginionym obrazie. Warto przypomnieć, że u Barei nie było takich atrakcji muzycznych. Aranżacje wykorzystanych w bielskim spektaklu szlagierowych piosenek „retro” (m.in. melodyjnych utworów „Byle było tak…” Krzysztofa Krawczyka, „Jej portret” Bogusława Meca oraz „Gdzie ci mężczyźni?” Danuty Rinn) stanowią dzieło pianisty, akordeonisty i kompozytora Łukasza Matuszyka, urodzonego również, co należy koniecznie odnotować, w czasach gierkowskich.

Zawód – wieczny dyrektor

Akcja widowiska toczy się w środowisku malarzy i historyków sztuki. Istotą fabularnej intrygi jest poszukiwanie obrazu, który zniknął w zagadkowych okolicznościach. Ucieszne zdarzenia nawarstwiają się w drugim akcie przedstawienia, a towarzyszą im głośne salwy śmiechu publiczności. Rozrywkowe dialogi („Czym właściwie zajmuje się pani mąż?” - „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem” czy też „Nie przypominaj mi mojej pracy w teatrze, wiesz przecież, że jestem perukarzem teatralnym”) zawierają czytelne aluzje do współczesnych wydarzeń w polskim życiu publicznym. Na pozór – Gierek, ale w rzeczywistości – czasy jak najbardziej aktualne.

Muzealnik w przebraniu gosposi

Widowisko obfituje w męsko-damskie przebieranki sceniczne. Główny bohater opowieści - Stanisław Maria Rochowicz, poważny pracownik poważnego muzeum, musi ukrywać się w przebraniu gosposi o imieniu Marysia (autorką barwnej oprawy kostiumowej spektaklu jest Barbara Guzik).

Rodzi to rozmaite perturbacje obyczajowe o komediowym charakterze. Z tego zadania aktorskiego wywiązuje się bez zarzutu Michał Czaderna, który już dał się poznać bielskim widzom podobną kreacją w przedstawieniu „Pół żartem, pół sercem”, inspirowanym pamiętnym filmem „Pół żartem, pół serio” Billy’ego Wildera. Czyżby w przyszłości planował on jeszcze zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem artystycznym tego typu, ale tym razem w widowisku „Tootsie”, opartym na kultowym filmie Sydneya Pollacka z Dustinem Hoffmanem w roli głównej? Myślę, że nie da się tego wykluczyć. Teatr Rozrywki w Chorzowie udowodnił przecież, że można to zrobić!

 fot. Dorota Koperska

Aktorskie atuty widowiska

Na słowa uznania zasługuje bez wątpienia Adam Myrczek w aktorskim wcieleniu artysty malarza. Brawurowa scenka medialna z jego udziałem (zachwyty światowych redakcji z dokonań malarza Bogdana Adamca) wydaje się jednym z najlepszych fragmentów spektaklu. Entuzjastyczna reakcja widowni świadczy o tym aż nazbyt wymownie…

Nie można wreszcie pominąć milczeniem kilku innych kreacji scenicznych w ”barejowskim” przedstawieniu. Z jak najlepszej strony prezentują się: Piotr Gajos w roli narcystycznego Dyrektora, Oriana Soika we wcieleniu dumnej z męża Dyrektorowej, Tomasz Lorek jako wybitny Naukowiec specjalizujący się w sekretnym pędzeniu bimbru w domowej łazience oraz Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt jako luzacka małżonka Rochowicza, głównego bohatera widowiska, który bywa gosposią. Spore wrażenie na publiczności wywiera także Rafał Sawicki jako niezłomny Prokurator.

Wielka płyta w scenografii  Damiana Styrny / fot. Dorota Koperska

Cały spektakl jest grupowym popisem gry aktorskiej zespołu TP. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że spektakl długo nie zejdzie z teatralnego afisza. Wszak Bareja – to twórca wiecznie żywy, pomimo faktu, że od jego ziemskiej śmierci minęło już ponad 30 lat…

Rockowy koncert na deser

Rozbawieni „barejowską” satyrą widzowie mogą na deser obejrzeć jeszcze w teatrze ekspresyjny koncert piosenek Kory (1951-2018), słynnej wokalistki zespołu Maanam. To sceniczna wersja plenerowego widowiska muzycznego sprzed kilku miesięcy. Z okazji DNI BIELSKA-BIAŁEJ śpiewający aktorzy zaprezentowali we wrześniu w oknie bielskiego teatru liczne utwory z repertuaru Kory (Olgi Jackowskiej). Teraz można posłuchać tych samych przebojów rockowych w nowatorskich aranżacjach Jacka Obstarczyka, lidera Bielskiej Orkiestry Kameralnej (BOK), towarzyszącej teatralnym artystom.

Legendarne piosenki Kory, by wymienić chociażby „Krakowski spleen” „Boskie Buenos”, „Oddech szczura”, czy „Cykady na Cykladach”, rozbrzmiewają tym razem w żywiołowych interpretacjach. Potęga rocka ujawnia się z całą mocą, jakiej nie obserwuje się na co dzień w dostojnych murach XIX-wiecznego teatru.

Imponujące popisy wokalne Anny Guzik-Tylki, Marty Gzowskiej-Sawickiej, Wiktorii Węgrzyn-Lichosyt, Tomasza Lorka, Grzegorza Margasa i Adama Myrczka nie pozostawiają nikogo obojętnym. To naprawdę nie są banalne i stereotypowe prezentacje starych szlagierów, ale pełne artystycznego wigoru i muzycznego żaru wersje nieśmiertelnych utworów ikony polskiego rocka.

Nie lada umiejętności warsztatowe demonstrują również instrumentaliści BOK, spośród których warto wyróżnić znakomitych muzyków sekcji rytmicznej – basistę Jakuba Bejdę i perkusistę Michała Dziewińskiego. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że podczas teatralnego koncertu „Boskie BB” wspinają się oni na wyżyny kunsztu muzycznego.

 

(.)

- bielszczanin zamiejscowy. Urodzony i wychowany w Bielsku-Białej, ale mieszkający obecnie w Gliwicach, utrzymujący jednak żywe kontakty z rodzinnym miastem. Zafascynowany historią i szeroko pojętą kulturą (teatr, muzyka, estrada). Recenzent muzyczno-teatralny miesięcznika społeczno-kulturalnego "SLASK" z redakcją w Katowicach, zrzeszony w Górnośląskim Towarzystwie Literackim. Prezenter estradowy i radiowy, animator kultury. Jest znany m.in. z propagowania ambitnych gatunków muzyki. Zdeklarowany przeciwnik disco-polo!

Zbyszek Lubowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%