Zamknij

Dzieje Bielskiej Sceny Kabaretowej - zaskakujące oświadczyny podczas spektaklu

08:53, 10.04.2024 . Aktualizacja: 13:39, 23.04.2024
Skomentuj Artur Andrus na Bielskiej Scenie Kabaretowej w dość nietypowej roli / fot. archiwum BSK Artur Andrus na Bielskiej Scenie Kabaretowej w dość nietypowej roli / fot. archiwum BSK

Czy można przeciąć wstęgę, posługując się potężną postacią Artura Andrusa? Twórcy Bielskiej Sceny Kabaretowej udowodnili, że jest to zadanie w pełni wykonalne. Dzięki połączonym wysiłkom kilku kabaretów udało się wnieść na scenę bardzo wysokiego artystę (190 cm wzrostu). W pozycji horyzontalnej doniesiono go do rozpiętej tam wstęgi. Stylem nożycowym (ze skrzyżowanymi nogami) przeciął on ją, ku nieskrywanej radości widzów.

Artur Andrus w nietypowej roli

Działo się to 25 kwietnia 2006 roku w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pomysłodawcą i inicjatorem zabawnego spektaklu był Piotr Skucha z kabaretu Długi. Inauguracja działalności BSK odbiła się szerokim echem w środowisku satyryków, żartownisiów i ludzi rozrywki, nie tylko na Podbeskidziu.

Aż trudno uwierzyć, ale od tamtego czasu minęło już 18 lat. Wkroczenie BSK w etap dorosłości postanowiono upamiętnić okolicznościową imprezą w dniu 29 kwietnia w tym roku. W bielskim teatrze szykuje się – jak wieść niesie – atrakcyjne widowisko kabaretowe, jakiego chyba jeszcze nie było w stolicy Podbeskidzia…

Historia z udziałem gwiazd

Dzieje BSK obfitowały w zdarzenia osobliwe i zaskakujące. Warto przypomnieć, że gospodarzem wieczorów z niebanalną rozrywką kabaretową była początkowo (2006-2012) formacja sceniczna Długi. Od 12 lat zajmuje się tym już jednoosobowo Skucha. Kto w tym czasie gościł w Bielsku z grona twórców rodzimej sztuki kabaretowej? Łatwiej byłoby odpowiedzieć raczej na pytanie, kogo jeszcze nie było na scenie bielskiego teatru.

Nie da się w krótkim z konieczności tekście dziennikarskim wymienić wszystkich uczestników beskidzkich imprez BSK. Wspomnijmy więc o najsłynniejszych bodaj artystach – Krzysztofie Daukszewiczu, Tadeuszu Droździe, Jacku Fedorowiczu, Tomaszu Jachimku, Ireneuszu Krosnym, Jerzym Kryszaku, Zenonie Laskowiku, Krzysztofie Piaseckim, Andrzeju Poniedzielskim, Henryku Sawce, Stanisławie Tymie czy wreszcie Macieju Zembatym. W Bielsku pojawiła się też w minionym 18-leciu plejada najlepszych w kraju kabaretów – ELITA, HRABI, KOŃ POLSKI, ŁOWCY B., MUMIO, NEO-NÓWKA, PIWNICA POD BARANAMI.

Sceniczne emocje i niespodzianki

Gwiazdą jednego z fantastycznych wieczorów był Zenon Laskowik, a dodatkową niespodzianką sceniczną – Zbigniew Wodecki, którego schowano specjalnie w garderobie, by za wcześnie nie rzucił się w oczy Laskowikowi. Gość z Poznania nie miał pojęcia, że Wodecki zaprezentuje na scenie piosenkę „Schowajmy w sobie” z jego tekstem i muzyką Huberta Szymczyńskiego. Utwór pochodził z pamiętnego programu kabaretu TEY pt. „Szlaban, czyli na granicy”.(1981). Laskowik ocierał ukradkiem łzy ze wzruszenia…

Niezwykły charakter miała też impreza ze wspólnym udziałem Andrzeja Poniedzielskiego i Dawida Podsiadło. Oni nie znali się wcześniej i nie wiedząc, że spotkają się na scenie, niemal identycznie się ubrali, uczesali, uśmiechali, a nawet poruszali. Dawid wyglądał jak kopia Andrzeja sprzed trzydziestu lat. Gdy weszli na scenę, publiczność oniemiała z wrażenia (oni zresztą też). W ciszy padło z widowni pytanie: a gdzie mama? Śmiechu było potem, co niemiara!

Andrzej Poniedzielski i Dawid Podsiadło

Uwielbianą przez widzów Joannę Kołaczkowską (kabarety HRABI, POTEM) przebrano pewnego wieczoru za świętego Mikołaja. To był jednak strój Skuchy, który jest wyższy od zielonogórskiej aktorki o dwadzieścia parę centymetrów. Nic więc dziwnego, że Kołaczkowska utonęła prawie w tym przebraniu.

Sytuację gmatwała jeszcze olbrzymia broda i czapa opierająca się o nos. W takim kostiumie artystka wkroczyła na scenę. Publiczność rozpoznała ją jednak, pomimo zadziwiającego wyglądu Joanny…

Joanna Kołaczkowska w roli świętego Mikołaja

W trakcie występu kabaretu CZESUAF z udziałem Olgi Łasak, bielszczanki z kabaretu TON, doszło do niespodziewanego dla niej zwrotu akcji w skeczu „Zaręczyny”. Zamiast kolegi z zespołu wszedł na scenę menadżer – Paweł Gniwecki. Niespodziewanie oświadczył się Oldze. Owacje na stojąco zdarzają się na spektaklach BSK, ale po ich zakończeniu. Tym razem przytrafił się spontaniczny wybuch euforii widzów podczas kabaretowego widowiska, przy otwartej kurtynie.

Pamiętne oświadczyny na Bielskiej Scenie Kabaretowej

Czterystuosobowy chór na widowni odśpiewał parze „Sto lat!", skandując potem „gorzko, gorzko”. Publiczność długo nie mogła się uspokoić, tym bardziej, że Olga rozpłakała się z emocji (przyjęła oświadczyny!). Obecnie artystka pnie się coraz wyżej po szczeblach estradowej kariery, wspomagana przez menadżera Pawła, bo narzeczeństwem są nadal. 

Narzeczeni spełnili prośbę widowni

Przypuszczać można, że zbliżająca się impreza z okazji „osiemnastki” BSK dostarczy widzom równie efektownych doznań.

[ZT]10736[/ZT]

 

 

 

(.)

- bielszczanin zamiejscowy. Urodzony i wychowany w Bielsku-Białej, ale mieszkający obecnie w Gliwicach, utrzymujący jednak żywe kontakty z rodzinnym miastem. Zafascynowany historią i szeroko pojętą kulturą (teatr, muzyka, estrada). Recenzent muzyczno-teatralny miesięcznika społeczno-kulturalnego "SLASK" z redakcją w Katowicach, zrzeszony w Górnośląskim Towarzystwie Literackim. Prezenter estradowy i radiowy, animator kultury. Jest znany m.in. z propagowania ambitnych gatunków muzyki. Zdeklarowany przeciwnik disco-polo!

Zbyszek Lubowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%