Zamknij

Bielski radny pyta o dalsze losy nieoficjalnego Muzeum Literatury przy Pankiewicza 1

12:54, 10.04.2023 A.R Aktualizacja: 13:40, 11.04.2023
Skomentuj Wnętrze Muzeum Literatury im. Wł. Reymonta przy ulicy Pankiewicza 1 - 2015 r. Wnętrze Muzeum Literatury im. Wł. Reymonta przy ulicy Pankiewicza 1 - 2015 r.

O prywatnym Muzeum Literatury im. Władysława Reymonta przy ulicy Pankiewicza 1 w Bielsku-Białej napisano już wiele, zarówno w kontekście jego problemów finansowych z jakimi boryka się jego założyciel i kustosz w jednej osobie, pan Tadeusz Modrzejewski, jak i samej unikatowości tego miejsca. Z jednej strony chwalimy się jako miasto posiadaniem, być może jedynego w skali kraju tego typu obiektu, z drugiej zaś władze miasta mają związane ręce, jeżeli chodzi o oficjalne wsparcie finansowe tej prywatnej instytucji.

Prywatne Muzeum Literatury na ulicy Pankiewicza w Bielsku-Białej, założone w 1989 r. przez Tadeusza Modrzewskiego (z zawodu tkacza) tak naprawdę nie posiada statusu muzeum, co oznacza, że nie może liczyć na oficjalne i prawne formy wsparcia ze strony miasta lub należne tego typu instytucjom granty czy dotacje. Od lat utrzymuje się więc z wolnych datków przekazywanych przez odwiedzających to miejsce turystów, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Od czasu do czasu pojawiają się sponsorzy, lecz oni zazwyczaj - jak z żalem stwierdził niegdyś w rozmowie z nami pan Tadeusz - zazwyczaj oczekują, że otrzymają od niego jakieś ręcznie przepisane dzieło - Zarówno wtedy jak i teraz nie mogę się na taką wymianę godzić.

W 2015 r., podczas naszej wizyty w muzeum, tak swoje początki wspominał Tadeusz Modrzejewski.

- Wystrój wnętrza, całe wyposażenie zostało przeze mnie wymyślone, zaprojektowane i samodzielnie wykonane. Niektóre pomysły realizuję aż do teraz. Sam wykonuję kufry, gabloty, obrazy, siedmiometrowy „Orszak Weselny”, witraż też jest mojego pomysłu wykonany według mojego projektu. Ten witraż jest jeden jedyny na świecie. Tak jak cztery pory roku w powieści „Chłopi”, tak witraż ten przechodzi słoneczną metamorfozę od wiosny do jesieni – coś pięknego, żeby zrozumieć to o czym mówię, trzeba choć raz zobaczyć, jak światło „tańcuje” w kolorowych szkiełkach Reymontowskiego portretu. To co teraz można oglądać w Muzeum, poprzedziły dwa lata prac budowlanych, które wykonałem również samodzielnie. Dla ciekawostki dodam, że za czas trwania remontu wywiozłem 14 wywrotek gruzu, aż się wierzyć nie chce, ale tak było. Lokal mieszkalny z przeznaczeniem na pracownię plastyczną, która w krótkim czasie zmieniła się w Muzeum Literatury otrzymałem od „miasta” w 1989 roku. 

Dzięki swojej pasji dotarłem do 124 tytułów Reymonta, z czego 120 przepisałem ręcznie. To jest żmudna i pracochłonna praca. Na  ten przykład; „Trylogię o Powstaniu Kościuszkowskim” przepisywałem i ilustrowałem 11 lat, „Pana Tadeusza” - 4 lata, „Chłopów” –  cztery tomy – 5 lat. Zresztą „Chłopów” przepisywałem wiele razy, lubię tę powieść. Podwoje mojego muzeum odwiedziło ponad 150 tysięcy osób. Muzeum działa na zasadzie non profit, a moja praca postrzegana jest jako wolontariat. Może dlatego potęgują się moje długi i lawinowo przyrastają odsetki.

Pomoc z Kanady

W 2015 r. w ratowanie muzeum włączyła się kanadyjska organizacja polonijna The W. Reymont Foundation. W czerwcu tamtego roku jej prezes Kazimierz Chrapka osobiście odwiedził Modrzewskiego. Fundacja objęła wówczas oficjalnym patronatem Muzeum Literatury im. Władysława Reymonta i na tamtą chwilę zakończyła na krótko finansowe problemy kustosza. Spłacony został dług w bielskim ZGM (co było z kolei niezbędnym warunkiem do ponownego podłączeniu prądu w lokalu). 

W przypływie wdzięczności Pan Tadeusz podarował kanadyjskiej fundacji Tom III z czterotomowej powieści „Chłopi” zatytułowany „Wiosna”. Podarunek został odebrany i potraktowany jako depozyt, czterotomowej całości, będącej w pełni własnością zarówno kustosza jak i jego muzeum. Nawet więcej; Kazimierz Chrapka porównał ten niepowtarzalny, ręcznie napisany egzemplarz do garści ziemi ojczystej, jaką emigranci zabierali ze sobą w podróż do Kanady. Depozyt miał stać się symbolem polskiej kultury w kanadyjskiej The W. Reymont Foundation. Podczas spotkania mówiono także o specjalnym stypendium dla właściciela muzeum, na które jednak potrzebna była zgody premiera Kanady.

Warto także przypomnieć, że już wcześniej, w 2007 r. ta sama Fundacja uhonorowała Tadeusza Modrzewskiego specjalnym medalem za zasługi w rozsławianiu twórczości Reymonta oraz za ważną rolę, jaką Muzeum Literatury im. Reymonta odgrywa w życiu kulturalnym w Polsce (wraz z medalem przekazano na ręce kustosza 200 dolarów kanadyjskich). 

Wsparcie ze strony miasta

O bielskim muzeum przypomniał ostatnio radny Janusz Buzek, który zwrócił się do władz miasta z zapytaniem o dotychczasowe działania podjęte w celu ratowania placówki. Jak wynika z odpowiedzi udzielonej przez wiceprezydenta Adama Ruśniaka, obiekt przy Pankiewicza 1 nie funkcjonuje formalnie jako instytucja kultury i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa nie ma możliwości udzielenia mu pomocy finansowej przez władze miasta.

- Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, nie ma możliwości przyznania grantów, obniżenia czynszu ani udzielenia innej formy pomocy z budżetu Miasta Bielska-Białej. Nieoficjalnemu kustoszowi obiektu proponowano wiele razy "zatrudnienie lub wejście w struktury jednej z miejskich instytucji kultury, aby zyskać możliwość uzyskania pomocy finansowej. - Rozmowy, w tym także ta przeprowadzona przeze mnie osobiście, nie odniosły oczekiwanego rezultatu.- wyjaśnia w odpowiedzi na zapytanie radnego Adam Ruśniak.

W 2021 roku Pan Tadeusz Modrzejewski jako osoba fizyczna otrzymał stypendium Miasta Bielska-Białej dla osób zajmujących się twórczością artystyczną, upowszechnianiem i ochroną dóbr kultury. Przedsięwzięcie stypendialne zrealizował zgodnie umową, ale podpisywanie z nim umowy i jej egzekwowanie było bardzo utrudnione - przypomniał samorządowiec.

Jak widać więc, kwestia dalszych losów muzeum pozostaje nadal nierozwiązana. Próbowaliśmy skontaktować się z kanadyjską fundacją, lecz nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi. Być może udałoby się zażegnać problemy finansowe muzeum, gdyby bielski skryba zdecydował się na sprzedaż część swoich opracowań - wiadomo bowiem że otrzymywał takie propozycje od kolekcjonerów. Pan Modrzewski zawsze jednak twierdził, że nie chce rozstawać się ze swoimi "dziełami', chociaż często obawia się o dalsze ich losy. 

(A.R)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%