- Gdzie to jest, co szczęściem wszyscy zwą, gdzie ono ma swój dom? – śpiewał ponad pół wieku temu Czesław Niemen. Jego piosenka o poszukiwaniach szczęścia znalazła się w 1967 roku na debiutanckim albumie wybitnego polskiego wokalisty i kompozytora rockowego. Wyprawa do Bystrej, niespełna 4-tysięcznej wsi beskidzkiej w powiecie bielskim, umożliwia znalezienie oazy szczęścia, tropionego bezskutecznie przez Niemena. Ma ono postać …soczystej zieleni.
Bystra to geograficzny ewenement na mapie Polski. Znawcy zagadnienia zgodnie podkreślają, że nie ma takiej drugiej miejscowości w naszym kraju. Na terenie wsi znajduje się 119 ulic, z których tylko dwie mają konkretnych patronów – cenionego malarza Juliana Fałata (1853-1929) i kapitana Cymsa (1894-1949), polskiego patrioty i oficera, wsławionego licznymi działaniami na rzecz niepodległości Polski. Nazwy prawie wszystkich POZOSTAŁYCH ulic w Bystrej są natomiast przymiotnikami określającymi piękno, radość, uroki przyrody, pogodę ducha i szczęście (nieustające!).
Takie stężenie fascynujących uczuć wypisanych na ulicznych szyldach nie występuje w żadnej innej wsi, ani w żadnym innym mieście między Bugiem a Odrą. Podczas spacerów po Bystrej można natrafić m.in. na ulice: Bliską, Cichą, Kolorową, Kwiatową, Łagodną, Pogodną, Piękną, Słoneczną, Spokojną, Spacerową (a jakże!), Szczęśliwą, Szczytną, Tęczową, Zgodną.
Trzeba przyznać, że to znakomite rozwiązanie w sferze nazewnictwa dróg. Gdy znów zawieje wiatr historii, to nie trzeba będzie zmieniać we wsi żadnych szyldów, jak np. działo się w pobliskim Bielsku (reprezentacyjna ulica 3 Maja nosiła w przeszłości kilka różnych nazw – Tunnelstrasse, Franz Josef Strasse, Adolf Hitler Strasse, Lenina).
Trudno sobie przecież wyobrazić sytuację, w której słowa „piękno”, „szczęście” czy „zgoda” mogłyby komukolwiek przeszkadzać. Nie narodzi się nigdy potrzeba dekomunizacji bliskości, łagodności i spokoju. Bystra będzie na wieki wolna od wszelkich restrykcji nazewniczych. Mieszkańcy wsi mogą spać spokojnie – nikt nie wyda nagłego polecenia usunięcia tabliczki z napisem „Cicha” i zastąpienia jej nowym szyldem z nazwą „Głośna”.
Najciekawszym zjawiskiem jest z pewnością wygląd bystrzańskiego szczęścia. Przechadzka po ul. Szczęśliwej dostarcza w tym względzie ciekawych obserwacji. Nasuwa też skojarzenia z odwiecznymi poszukiwaniami szczęścia w dziejach ludzkości. Już starożytni filozofowie próbowali zdefiniować to pojęcie.
Grecki myśliciel Arystoteles – dla przykładu – uważał szczęście za „dobro najwyższe i ostateczny cel ludzkich działań”. Jego przejawami było posiadanie przyjaciół i osobistego doświadczenia nabywanego z upływem czasu, umiejętności sprawczego oddziaływania na otaczającą rzeczywistość oraz dysponowanie dobrami materialnymi, umożliwiającymi godne życie. Dla św. Tomasza z Akwinu nie ulegało zaś wątpliwości, że „człowiek nie może zaznać prawdziwego i doskonałego szczęścia w życiu doczesnym na Ziemi”.
Jean Paul Sartre, sławny francuski pisarz i intelektualista, jeden ze współtwórców egzystencjalizmu, głosił natomiast interesującą tezę, że „szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek”. W edukacyjnych celach poznawczych warto też przytoczyć wreszcie osobliwą opinię Karola Marksa, który twierdził, że „prawdziwe szczęście ludzkiej wspólnoty wymaga zniesienia religii, stanowiącej opium dla ludu”.
Nie wiadomo, jakimi przesłankami kierowali się przed laty bystrzańscy samorządowcy i urzędnicy, którzy nadawali nazwy poszczególnym ulicom we wsi. Stawiam kasztany przeciwko orzechom, że nie posługiwali się żadnymi górnolotnymi tezami filozoficznymi. Chcieli po prostu, żeby ulice miały ładne i efektowne nazwy.
Czy im się to udało? Raczej tak. Szkopuł polega tylko na tym, że bystrzańskie drogi są bardzo podobne do siebie. Pogodna prawie niczym nie różni się od Spokojnej, a Tęczowa od Zgodnej. Jedynie szczęście wyróżnia się soczystą zielenią iglaków. Ciekaw jestem, czy mieszkańcy ul. Szczęśliwej są szczęśliwi? To fundamentalne pytanie nie daje mi spokoju…