Praca dziennikarza parającego się tematyką muzyczną obfituje niekiedy w intrygujące niespodzianki. Czasami zdarza mi się – dla przykładu – pełnić niełatwą rolę jurora w rozmaitych festiwalach i konkursach wokalnych. W tym roku przysłuchiwałem się wraz z trojgiem profesjonalnych muzyków i wokalistów zaciętemu współzawodnictwu artystycznemu osób zafascynowanych twórczością znanych piosenkarzy z beskidzkim rodowodem.
Okazuje się bowiem, że w naszym kraju nie brakuje ludzi w różnym wieku, którzy wręcz uwielbiają nieśmiertelne piosenki Marii Koterbskiej, Romana Frankla, Urszuli Dudziak, Jacka Lecha, Bohdana Smolenia, Renaty Przemyk czy Beaty Przybytek. Od kilku lat jest więc organizowany – z rosnącym z roku na rok rozmachem realizacyjnym – Festiwal Piosenek Bielsko-Bialskich Artystów. Nazwa tego przeglądu nie powinna nikogo dziwić, bo właśnie z Bielska-Białej wywodzą się popularni piosenkarze beskidzcy z cennym dorobkiem twórczym. Organizatorem całego przedsięwzięcia jest od samego początku Fundacja Wspierania Talentów Dzieci, Młodzieży i Dorosłych „WŁÓCZYKIJE” przy wydatnej pomocy bielskiego samorządu.
Od 7 do 70 lat
Czwarta z kolei edycja festiwalu noszącego imię Marii Koterbskiej wzbudziła w tym roku spore zainteresowanie społeczne. Na wiosenne eliminacje wokalne przyjechało do stolicy Podbeskidzia aż 105 uczestników z różnych stron Polski. Większość z nich charakteryzowała się wyraźnymi uzdolnieniami wokalnymi, ale nie brakowało też osób, u których zamiłowania piosenkarskie nie szły, niestety, w parze z talentem artystycznym.
Niemała była rozpiętość wieku uczestników – od 7 do 70 lat. Oceną ich umiejętności wokalnych zajmowało się czteroosobowe jury, w którym oprócz niżej podpisanego zasiadali jeszcze: Iwona Loranc – śpiewająca aktorka, Dominika Skowrońska – skrzypaczka i kompozytorka oraz Paweł Stępień – pianista, flecista, aranżer i kompozytor. Dominował zdecydowanie repertuar Marii Koterbskiej – królowej polskiego swingu.
Podczas festiwalowych eliminacji rozbrzmiewał wielokrotnie jej kultowy szlagier "Serduszko puka w rytmie cha-cha" z 1957 roku (kompozycja Romualda Żylińskiego). Różniły się natomiast znacząco interpretacje i aranżacje tego utworu. Ponadto rozbrzmiewały m.in. piosenki z bogatego dorobku innych beskidzkich artystów, w tym m.in. Beaty Bednarz, Dominiki Gawędy i Zbigniewa Preisnera. W niektórych przypadkach śpiewano po angielsku.
Jedna z osób biorących udział w rywalizacji zaśpiewała swoją autorską piosenkę z własnym akompaniamentem na gitarze, co wypadło naprawdę interesująco. Polski tekst utworu był wielce wzruszający. Wystąpiły też różnorodne zespoły wokalne z Bielska-Białej, Kęt i Pyskowic (kilkunastotysięcznego miasteczka obok Gliwic).
Werdykt bez kłótni
Dość zgodnie i bez większych kontrowersji przyznaliśmy nagrody i wyróżnienia artystyczne w kilku różnych kategoriach wiekowych. Laureatami tegorocznego festiwalu zostali: Ewelina Strządała z Bielska-Białej (od 7 do 10 lat), Emilia Ilkiewicz-Pogon z Międzyrzecza Górnego (od 11 do 12 lat), Marika Zdolska z Jasienicy (od 13 do 15 lat), Krzysztof Lorek z Bielska-Białej (od 16 do 18 lat), Maria Szczygieł z Kaniowa (wśród dorosłych). Uhonorowaliśmy również bielski zespół „Włóczykije” (grupa młodsza) oraz dziewczęcy duet Aleksandry i Barbary Strządałów z Bielska-Białej. Nagrodzeni uczestnicy współzawodnictwa wystąpili na uroczystej gali festiwalowej w Bielskim Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej.
Impreza w czwartkowy wieczór wrześniowy zgromadziła na widowni kilkusetosobową publiczność. Poszczególnym wykonawcom na scenie towarzyszył profesjonalny zespół muzyczny. Na ekranie z tylu sceny wyświetlano zaś nazwiska wyróżnionych osób wraz ze zdjęciami artystów, których utwory były w danej chwili prezentowane. Organizatorzy zadbali o przypomnienie widzom Sandry Michalskiej – zeszłorocznej zdobywczyni festiwalowego GRAND PRIX (w tym roku go nie przyznaliśmy). W jej wykonaniu wysłuchano utworu "Chcę być sobą" (kompozytorskie dzieło Pawła Stępnia). Nieskrywaną aprobatę publiczności wywołał natomiast występ Marii Szczygieł, która w brawurowy sposób zaśpiewała utrzymany w urzekającym klimacie soulowym song Beaty Przybytek pt. "Rozważna czy romantyczna". Roman Frankl obdarował zaś Aleksandrę Sikorę z Gliwic specjalną nagrodą za najlepsze wykonanie piosenki z repertuaru swojej Mamy – Marii Koterbskiej. Był to wielki przebój z 1959 roku – "Do grającej szafy grosik wrzuć".
Zwierzenia adeptek sztuki wokalnej
Mam 12 lat, pochodzę z niewielkiej miejscowości Malec w powiecie oświęcimskim. Chodzę teraz do trzeciej klasy szkoły muzycznej pierwszego stopnia. Lubię grę na fortepianie, cenię klasyczne utwory Chopina, Liszta, Rachmaninowa. Mam zamiar kontynuować naukę w szkole muzycznej II stopnia. W zeszłym roku wybrałam utwór Beaty Bednarz pt. "Anioły są wśród nas", bo tekst jest opowieścią o ludziach, którzy są aniołami. To bardzo ładna piosenka – zwierzyła się w szczerej rozmowie Sandra Michalska.
„Lubię jazz i ballady, a muzyką zajmuję się od dziecka. Zespół wokalny, w którym teraz śpiewam, istnieje od 2017 roku. Działa w Miejskim Ośrodku Kultury i Sportu w Pyskowicach pod opieką Anny Szafrańskiej, instruktora wokalnego. Tworzą go licealiści w wieku od 17 do 18 lat z Gliwic, Paczyny i Pyskowic” – powiedziała mi Patrycja Kagan z pyskowickiej grupy LA LA LA. W trakcie wrześniowej gali festiwalowej zespół przedstawił bielskiej publiczności znakomitą interpretację utworu "Pójdę wszędzie z Tobą" z repertuaru Urszuli Dudziak.
W ubiegłorocznej edycji festiwalu wzięły m.in. udział dwie inne utalentowane adeptki sztuki wokalnej. Solowe śpiewanie pod fachowym okiem nauczycieli rozpoczęłam 5 lat temu. Zdobyłam m.in. Grand Prix na XXVIII Przeglądzie Twórczości Dziecięcej i Młodzieżowej w Lipsku w 2024 roku. Wykonałam tam utwór Koterbskiej pt. "Bajka amurska". Bardzo lubię takie ballady. Utwory sławnej bielszczanki przemawiają do mnie stylem i charakterem muzycznym – opowiadała mi Zuzanna Pala.
Moja przygoda ze śpiewaniem zaczęła się dosyć późno, bo dopiero w dwunastym roku życia. Wcześniej grałam na rozmaitych instrumentach. Dziś studiuję wokalistykę w Rzeszowie. Twórczość Beaty Przybytek jest dla mnie bardzo inspirująca. Dlatego sięgnęłam po jej utwór "Today girls don’t cry". Towarzyszył mi on osobiście, podnosząc mnie mocno na duchu. Starałam się to w zeszłym roku zademonstrować publiczności, wkładając sporo emocji w wykonanie piosenki – relacjonowała skrupulatnie Patrycja Nawojska.