Zamknij
V Marsz Równości w Bielsku-Białej

Na ulicy równość, w internecie burza. V Marsz Równości w Bielsku-Białej

Agata Rucińska Agata Rucińska 22:03, 21.06.2025 Aktualizacja: 10:01, 22.06.2025

Na ulicy równość, w internecie burza. V Marsz Równości w Bielsku-Białej

21 czerwca ulice Bielska-Białej przecięła tęcza – nie jako zjawisko atmosferyczne, lecz społeczny apel o równość i widoczność. Marsz Równości przyciągnął kilkaset osób, wywołał różne reakcje mieszkańców i ostrą debatę w internecie. 

Marsz w trzech aktach: o tęczy, autobusie i modlitwie

W sobotnie, czerwcowe popołudnie ulice Bielska-Białej przetarła tęcza. Nie ta meteorologiczna – choć pogoda dopisała – lecz społeczna: piąty Marsz Równości przeszedł przez centrum miasta, zostawiając po sobie muzykę, transparenty i trochę zamieszania w rozkładach autobusów. Około 300 osób przyszło zamanifestować swoją obecność. Nie przeciwko czemukolwiek – lecz za: równością, szacunkiem, godnością.

Słychać było śmiech, popowe rytmy, widać było drag queens i pary trzymające się za ręce. Nad wszystkim czuwały służby, a pojedyncze akcenty oporu przybrały formę różańcowej modlitwy i incydentu z gazem pieprzowym. Mimo tego – miasto zdało egzamin. Ze spokoju? A może z tolerancji? To różnica, jak wiadomo, zasadnicza.

Tymczasem w internecie…

Ale oto mamy drugą scenę – internet. Znów zaroiło się od komentarzy, które przypominają, że dla wielu inność to problem, nie wartość. Internet nie znosi kolorów, które nie mieszczą się w jego palecie. Wszystko, co nie mieści się w przewidywalnym schemacie, staje się „za bardzo”. W sieci wszyscy są przeciwko czemuś. Na ulicy ludzie po prostu są.

W mediach społecznościowych marsz staje się nagle areną narodowej rozgrywki o tożsamość. Padają słowa mocne, emocje buzują, proporcje zanikają. A przecież nic z tego nie oddaje atmosfery z ulicy – tej prawdziwej, z kurzem, z ciepłem, z człowiekiem.

Autobus, korek, flaga – czyli mieszkańcy na scenie

Trzeci akt? Mieszkańcy. Ci realni, nie wirtualni. Jedni machają z okien, ktoś czeka na opóźniony autobus, ktoś próbuje przebić się przez korek. Tęcza – jak każdy marsz – przeszkadza, choć tylko na chwilę. Ale może właśnie o to chodzi? Żeby przeszkodzić. Zatrzymać, wybić z rytmu, przypomnieć: „Jesteśmy. Jesteśmy tacy sami. I chcemy być widoczni.”

Niektórych ta widoczność drażni. Bo zbyt głośna, zbyt kolorowa, zbyt pewna siebie. Padają argumenty o „prowokacji”, „ideologii”, o „narzucaniu”. Ale czy spacer z flagą jest narzucaniem? Czy głośne powiedzenie „jestem, chcę żyć godnie” odbiera coś innym? Czyż świąteczna procesja nie zamyka ulic, a festyn nie blokuje placu?

Nie tylko logistyka – ale wspólnota

Marsz Równości nie jest ani rewolucją, ani afrontem wobec tradycji. To raczej test – nie dla jego uczestników, ale dla nas wszystkich. Test naszej gotowości na inność, która nie musi być nasza, by zasługiwać na szacunek. Test naszej dojrzałości obywatelskiej – czy umiemy podzielić przestrzeń bez potrzeby dominacji?

Warto też dostrzec proporcje. Marsz trwał kilka godzin, opóźnienia były chwilowe, a komunikaty – jasne. Można pomyśleć: może w przyszłości warto zaplanować więcej objazdów, zwiększyć częstotliwość autobusów, lepiej informować. Ale nie redukujmy całego zjawiska do logistyki. Bo to nie autobus jest tu najważniejszy, lecz człowiek.

Ten z tęczową flagą. Ten z różańcem. Ten z kanapką na przystanku.

Każdy z nich coś mówi. Marsz – że równość nie może być ciszą. Modlitwa – że wartości mają dla ludzi znaczenie. Zniecierpliwiony pasażer – że życie to także obowiązki, nie tylko ideały. I w tej symfonii potrzeb – trochę fałszującej, ale jednak wspólnej – kryje się sens demokracji.

Marsz Równości w Bielsku-Białej nie był manifestacją poglądów, lecz obecności. Nie agresją, lecz przypomnieniem. I jeśli ktoś pyta: „czy naprawdę muszą wychodzić na ulicę?”, odpowiedź brzmi: tak. Tak samo, jak my wszyscy mamy prawo wyjść z domu – z psem, z dzieckiem, z flagą, z różańcem, z sobą samym.

Na koniec. Warto mieć dystans, ale nie obojętność. Można się różnić, nie musząc walczyć. Można się spotkać, nie musząc się zgadzać. Można iść w Marszu Równości – albo nie – ale dobrze byłoby wiedzieć dlaczego. I wiedzieć, że ulice miasta są dla wszystkich – nie tylko dla tych, którzy się nam podobają.

Bo jeśli już gdzieś ma być ta cała „ideologia”, to niech będzie nią wzajemny szacunek. I to najlepiej bez konieczności blokowania autobusów.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%