Zamknij

Melpomena w opałach - dyrektorzy bielskiego teatru wydobywali go z poważnych tarapatów!

08:00, 04.02.2024 . Aktualizacja: 20:02, 16.03.2024
Skomentuj żródło; blog Jacek Kachel żródło; blog Jacek Kachel

Dzieje sceny teatralnej w Bielsku obfitują w zdarzenia niezwykłe. Po polskiej prapremierze „Schodów” angielskiego dramaturga Charlesa Dyera w reżyserii Piotra Łazarkiewicza pojawił się w foyer teatru historyczny obrońca Węgierskiej Górki z września 1939 roku. Był jedną z wielu osób witających wybitnych aktorów - Jerzego Radziwiłłowicza i Daniela Olbrychskiego, odtwórców głównych ról w bielskim spektaklu. Wręczając Olbrychskiemu w marcu 2003 roku pamiątkową księgę, zameldował on z całą powagą swoje przybycie… pułkownikowi Andrzejowi Kmicicowi.

Jerzy Radziwiłowicz i Daniel Olbrychski na bielskiej scenie w spektaklu Schody

Zaskakujących wydarzeń teatralnych było znacznie więcej w 134-letniej historii bielskiego przybytku Melpomeny. Warto przypomnieć, że na dobry początek zaprezentowano widzom we wrześniu 1890 roku „Sen nocy letniej” Szekspira z muzyką Mendelssohna. Zadbał o to Stanisław Wolff, pierwszy dyrektor teatru. Po spektaklu zorganizowano uroczysty bankiet w hotelu „Pod Czarnym Orłem”, z udziałem ówczesnej miejskiej śmietanki towarzyskiej.

– Obecność licznych dam w przepysznych kreacjach nadawała zgromadzeniu nie tylko cieplejszy koloryt, lecz także przyczyniła się znakomicie do podniesienia świątecznego nastroju. Przy dobrze zastawionym i udekorowanym stole czas płynął szybko – czytamy w książce Jacka Kachela i Jacka Proszyka pt. „Teatralna fabryka sensacji” (2020).

Zakaz kapeluszowy

Jeszcze w trakcie pierwszego roku działalności placówki ustanowiono drakońskie reguły porządkowe. – Damom na miejscach siedzących posiadanie kapeluszy jest bezwzględnie zabronione. Należy oduczyć się spóźniania widzów, dlatego też bileterzy mają polecenie zamykać drzwi parterowe po podniesieniu kurtyny i dopiero po zakończeniu aktu otwierać je ponownie – zapisano m.in. w teatralnym regulaminie.

Nadmierne oklaski widzów

Nikt jednak nie wpadł wtedy na pomysł, że należałoby wspomnieć również w regulaminie o …dopuszczalnym natężeniu braw publiczności. Samo życie pokazało niebawem, że niekontrolowany entuzjazm widzów może mieć swoje dramatyczne następstwa. 2 października 1909 roku publiczność tak mocno oklaskiwała wykonawców opery „Cavaleria rusticana”, że olbrzymia sztukateria sufitowa runęła nagle na parter. Blisko 80 osób zostało rannych, a 20 najbardziej poszkodowanych odwieziono niezwłocznie do szpitala. W pobliskim hotelu „Pod Pocztą” urządzono tymczasowy punkt opatrunkowy. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych niespodziewanego wypadku!

Spełnienie przedwojennych marzeń

Teatr był przez długie lata sceniczną placówką niemiecką, wystawiającą spektakle w języku Goethego i Schillera. Sytuacja w tym względzie uległa zmianie dopiero po II wojnie światowej. – W 1945 roku zrodziła się realna możliwość powołania w Bielsku stałego polskiego teatru dramatycznego. Jego ideowo-artystyczny kształt określiła odziedziczona po okresie międzywojennym polska tradycja teatralna – pisał Andrzej Linert w wydanej w 2001 roku obszernej monografii „Teatr Polski w Bielsku-Białej w latach 1945-2000”.

W trakcie blisko osiemdziesięciu powojennych lat, przewinęło się przez teatr 13 kolejnych dyrektorów. W XX wieku było ich aż jedenastu, a czas ich rządów – odnotujmy to skrupulatnie – wynosił od dwóch do dziesięciu lat. Najdłużej pełnił swoją funkcję Andrzej Uramowicz (w latach 1953-1963), a najkrócej – Henryk Talar (do maja 1997 roku do lipca 1999 roku). W XXI wieku kierowało natomiast teatrem tylko trzech menedżerów (jeden – na przełomie stuleci). Ostatni z nich – Witold Mazurkiewicz – zarządza nieprzerwanie placówką od 2013 roku, ustanawiając już teraz stażowy rekord dyrektorski.

Bielsko i Cieszyn w jednym stały domu

Beskidzki przybytek Melpomeny składał się w trudnym okresie powojennym z dwóch teatrów stanowiących wspólną instytucję artystyczną. Obejmowała ona sceny w Bielsku i Cieszynie. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez 16 lat (do 1961 roku).

Pierwszym dyrektorem placówki był Stanisław Kwaskowski (1945-1949). Większość aktorów z jego pionierskiej ekipy teatralnej mieszkała pierwotnie w hotelu, bo nie dla wszystkich starczyło miejsc w mieszkaniach prywatnych. 18 października 1945 roku wystawiono w Cieszynie premierę komedii „Pan Jowialski” Aleksandra Fredry. Tydzień później spektakl zaprezentowano w Bielsku.

Przedstawienia rodziły się wówczas w bólach. Z obiecanej 70-tysięcznej subwencji ministerialnej przyznano w październiku teatrowi zaledwie 30 tysięcy zł, a w listopadzie – 20 tys. zł. W efekcie niedobór finansowy w kasie instytucji wyniósł w grudniu 1945 roku łącznie aż 91.710 zł. Tylko entuzjastycznemu podejściu artystów skupionych wokół Kwaskowskiego zawdzięczano wówczas sprawne i pochlebnie oceniane przez recenzentów funkcjonowanie teatru.

Ówczesny dyrektor zdołał się oprzeć głoszonej przez władze wojewódzkie idei połączenia wszystkich działających w regionie śląsko-dąbrowskim zespołów teatralnych w jeden organizm, podległy administracyjnie Teatrowi Śląskiemu w Katowicach. Teatr bielski ocalił dzięki temu resztki swojej niezależności. Prezentował widzom sztuki m.in. Słowackiego, Gabrieli Zapolskiej i Żeromskiego.

Od lewej: Aleksander Gąssowski i Stanisław Kwaskowski

W szponach socrealizmu

Nadchodziły jednak burzliwe lata socrealizmu, stanowiącego przejaw propagandowego upolitycznienia twórczości scenicznej według obowiązujących w tamtej epoce wymogów marksistowsko-leninowskich. Ten ponury okres w historii bielskiego teatru przypadł na czasy dyrektorskich rządów Aleksandra Gąssowskiego (1949-1953).

Był on zmuszony wystawiać m.in. sceniczne dzieła Pietrowa, Uspieńskiego i Afinogienowa, charakteryzujące się schematyzmem w konstruowaniu wątków dramatycznych i natrętną wymową ideologiczną przedstawień. Przypomnijmy, że Katowice (stolica województwa) przyjęły wówczas oficjalną nazwę STALINOGRÓD na cześć sowieckiego przywódcy - Józefa Stalina, nazywanego przez komunistycznych agitatorów „wodzem światowej rewolucji proletariackiej”, „niegasnącym słońcem narodów” i „krzewicielem ludzkiej dobroci”.

Już niebawem dalsza cześć opowieści o dokonaniach kolejnych dyrektorów bielskiego teatru w latach 1953-2023. Niektórzy musieli się borykać z dokuczliwymi kłopotami, jakie dziś trudno sobie w ogóle wyobrazić!

[Tekst ukazał się lutowym wydaniu miesięcznika SENIORBB]  

(.)

- bielszczanin zamiejscowy. Urodzony i wychowany w Bielsku-Białej, ale mieszkający obecnie w Gliwicach, utrzymujący jednak żywe kontakty z rodzinnym miastem. Zafascynowany historią i szeroko pojętą kulturą (teatr, muzyka, estrada). Recenzent muzyczno-teatralny miesięcznika społeczno-kulturalnego "SLASK" z redakcją w Katowicach, zrzeszony w Górnośląskim Towarzystwie Literackim. Prezenter estradowy i radiowy, animator kultury. Jest znany m.in. z propagowania ambitnych gatunków muzyki. Zdeklarowany przeciwnik disco-polo!

Zbyszek Lubowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%