Ogródek jordanowski przy ulicy Wyzwolenia, mimo że nadal spełnia swoją funkcję rekreacyjną, dla wielu mieszkańców utracił charakter, który pamiętają z lat dzieciństwa. Dziś miejsce to postrzegane jest jako przestrzeń zawieszona między historią a współczesnością – zmodernizowana, lecz pozbawiona dawnego klimatu.
Jeden z czytelników w liście przesłanym do redakcji przywołuje obraz, który utkwił w jego pamięci na dekady: „Wierzby płaczące, które otulały park miękkim cieniem. Pod nimi – drewniane ławki, na których przesiadywali starsi. Tuż obok – piaskownica, zawsze pełna dzieci. Ale najważniejsza była altana. Drewniana, zadaszona, postawiona na lekkim wzniesieniu. To tam bawiliśmy się w chowanego, to tam odbywały się nasze 'sekretne' spotkania, a czasem po prostu można było usiąść i patrzeć na świat z góry. To nie był zwykły plac zabaw. To był świat.”
Dziś ten sam ogródek wygląda zupełnie inaczej. W 2018 roku przeszedł modernizację w ramach budżetu obywatelskiego. Zmiany objęły całą przestrzeń – pojawiły się nowe urządzenia zabawowe, bezpieczne nawierzchnie i uporządkowana architektura. Estetycznie – bez zarzutu. Funkcjonalnie – zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jednak według części mieszkańców – coś bezpowrotnie się skończyło. W wyniku wyrównania terenu zniknęła drewniana altana oraz ogrodzenie, które niegdyś, porośnięte krzewami, oddzielało park od zgiełku codzienności.
Nie jest to nostalgia za przeszłością jako taką. To raczej tęsknota za miejscem, które miało w sobie coś niedopowiedzianego. Półmrok altany, szelest liści, znajome ścieżki, które znało się na pamięć. Tamten ogródek był czymś więcej niż sumą swoich elementów. Był światem w miniaturze – z tajemnicami, małymi rytuałami dzieciństwa i przestrzenią, która – choć otwarta – dawała poczucie schronienia.
[ONNETWORK_VIDEO_ID]255[/ONNETWORK_VIDEO_ID]
Idea ogródków jordanowskich, zapoczątkowana przez doktora Henryka Jordana pod koniec XIX wieku, miała służyć właśnie takim miejscom. Nie były to tylko place zabaw – miały kształtować ciało, charakter i relacje społeczne. Miały być naturalne, wtopione w przestrzeń miasta, a zarazem symbolicznie osobne – jakby oddzielone od świata dorosłych cienką granicą fantazji.
W Bielsku-Białej takich miejsc jest coraz mniej. Te, które przetrwały, zmieniają się – jak wszystko. Ale ogródek przy Wyzwolenia, mimo nowych sprzętów i nowoczesnego wyglądu, wciąż niesie w sobie echo dawnych dni. I może właśnie dlatego warto o nim mówić. Nie jako o placu zabaw, ale jako o zjawisku – fragmencie miejskiej pamięci, który wymyka się klasyfikacjom. Miejsce, które – jak pisze nasz czytelnik – „już nie szumi tak samo”.
Czy ktoś z Państwa pamięta ten ogródek z lat 70. lub 80.? Jak wyglądał wtedy? Jakie wspomnienia się z nim wiążą?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Nadprogramowa sesja Rady Miejskiej
Kiedy i gdzie będzie można zapoznać się z listą radnych którzy głosowali za?
Bielszczanin
08:27, 2025-10-09
Mateusz Dubiel kończy udział w Konkursie Chopinowskim
Skandal
Andrzej
14:07, 2025-10-08
Nagroda za rewitalizację pawilonu lodowego
Ten koserwator to chyba niedowidzacy ze pozwolil zachowac te szkaradne szkalne nadbudowy
mieszkaniec
12:47, 2025-10-06
Rusza głosowanie na projekty BO2026
Niestety nie jest prawdą, że głosować mogą wszyscy mieszkańcy Bielska-Białej. Głosować mogą wyłącznie mieszkańcy osiedli, których projekt dotyczy. Dla przykładu: dla Dolnego Przedmieścia nie ma zaakceptowanych projektów więc mieszkańcy tego okręgu nie mogą głosować. To bardzo wykluczająca polityka, przecież wszyscy mieszkamy w tym samym mieście.
rozczarowana
14:11, 2025-10-04