W ziołolecznictwie dąb jest stosowany głównie jako środek przeciwzapalny, antywirusowy i ściągający. Odwary i nalewki alkoholowe są polecane przy nieżytach żołądka i jelit. Któż z nas nie zna tego specyficznego taninowego posmaku domowej płukanki do ust i gardła? Prof. Jan Muszyński polecał przyrządzić odwar z kory dębu wymieszanej z szałwią w proporcji 5:3 i płukać zainfekowane gardło lub rozpulchnione stanem zapalnym dziąsła. Również lewatywy lub nasiadówki pomagają w leczeniu hemoroidów i infekcji narządów płciowych.
W czasach prehistorycznych owoce dębu odegrały ważną rolę w odżywianiu człowieka jako źródło skrobi, białka i tłuszczu. Wiele plemion Indian gromadziło duże zapasy żołędzi na czas zimy i po usunięciu gorzkiej taniny tłukli owoce na mąkę. Mieli rozmaite sposoby przechowywania zapasów: w olbrzymich plecionych spichlerzach na nóżkach, w wykopanych dołach wyłożonych gęsto liśćmi szałwii lub zanurzane w gęstych bagnach. Dla współczesnego człowieka zjedzenie większej ilości żołędzi na surowo może zakończyć się bólem brzucha i mocnym zaparciem więc zdecydowanie odradzam.
Dużo później zaczęto przygotowywać napar z prażonych żołędzi będący namiastką kawy. Wielbicielem leśnego napoju był sam Fryderyk Chopin o czym dowiadujemy się z „Kuryera Szafarskiego” z 1824 roku: „Dnia 18 Jaśnie Pan Fryderyk Franciszek Jakub Chopin wypił siedem filiżanek kawy żołędziowej, spodziewać się trzeba, iż niedługo osiem wypije.” Ta ilość jest całkiem możliwa skoro żołędzie nie mają w swoim składzie ani jednego mikrograma kofeiny. Są za to źródłem cennych minerałów: magnezu, potasu, żelaza, wapnia i manganu.
„Żołędziówka” do XIX wieku była podawana zarówno na szlacheckich dworach jak i w chłopskich chatach. Później powróciła dopiero w czasie II wojny światowej z powodu braku dostępu do prawdziwej kawy. Obecnie przeżywa renesans i chociaż w smaku pod żadnym względem nie przypomina kawy, ani też nie zawiera kofeiny ma swoich wielbicieli.
A oto przepis w oryginale na kawę z żołędzi księdza Jana Kluka z „Dykcyonarza roślinnego” (Warszawa 1805 r.)
Dojrzałe i nierobaczywej żołędzi nazbierawszy, zdejmie się z nich łupina i oskrobie skóreczka: i płasko na przykład na blachach, rozłożone, osuszają się w piecu wolnie ciepłym. W czasie suszenia występuje z nich pot, który w sobie mógł mieć iaką szkodliwość (…). Do zażycia dla twardości utłuką się pierwej, pierwej potem umielą i gotują z czwartą częścią, a najwięcej trzecią pospolitej kawy.
Przepis współczesny i zrozumiały (!) można znaleźć bez problemu w kilku wersjach w internecie.
Innym sposobem wykorzystania żołędzi jest przygotowanie smacznej nalewki leczniczej na nieżyt żołądka i jelit. Jeżeli ktoś nie zdążył przygotować zapasu alkoholowego ekstraktu z zielnych owoców orzecha włoskiego może nastawić jesienną wersję tego specyfiku. Nalewka żołędziowa bogata w taniny zadziała identycznie jak „orzechówka”.
Przepis na nalewkę z dębowych żołędzi
Świeżo zebrane żołędzie rozłupać i oczyścić ze skorupek. Następnie cierpliwie uprażyć na patelni (podobnie jak ziarna kawy) i ostudzone zmielić w maszynce do mielenia mięsa lub Thermomixie. Zagotować 2,5 litra wody i zalać zmieloną masę. Odstawić pod przykryciem na około 1h. Przefiltrować przez gazę i dodać 1 ¾ kg cukru lub miodu, szczyptę sody oczyszczonej oraz laskę wanilii. Wszystko zagotować i odstawić do wystudzenia. Otrzymany płyn wymieszać z 1 litrem spirytusu. Odstawić do ciemnego i chłodnego miejsca na minimum 6 tygodni. W razie osadu przefiltrować jeszcze raz przez gazę i rozlać do czystych butelek. W razie nieżytu żołądka lub jelit zażywać 3-4 x dziennie po łyżce stołowej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz