Zacznijmy od faktu, że ilość znaków drogowych stojących na "granicy upadku" przekracza wszelkie granice zdrowego rozsądku. Wystarczy jedno spojrzenie na ulice Bielska, aby przekonać się, że drogowskazy chwieją się na krawędzi swojej funkcjonalności. Ale czy ktoś zwraca na to uwagę? Czy nasze służby drogowe nie widzą tego, co widzą zwykli obywatele? Pytanie pozostaje retoryczne, ponieważ odpowiedź jest oczywista - pyta autor listu.
Przyjrzyjmy się choćby jednemu z przykładów, który przykuł moją uwagę. Znak zakazu zatrzymywania przy ul. Olszówki jest jak arcydzieło absurdu, które tylko w naszym mieście mogłoby się zdarzyć. Można by pomyśleć, że to zaniedbanie dotyczy tylko jednego znaku, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Problem jest znacznie głębszy i bardziej złożony. To nie tylko kwestia kilku zaniedbanych znaków drogowych, ale również obojętności, która towarzyszy temu wszystkiemu. Widząc takie zaniedbania, pytamy się - gdzie jest odpowiedzialność? Gdzie jest zaangażowanie służb drogowych w utrzymanie porządku na drogach?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz