Zamknij

Katastrofa w Rafinerii Nafty w Czechowicach-Dziedzicach: 52 lata od tragicznego pożaru

08:37, 26.06.2023 Aktualizacja: 09:48, 26.06.2023
Skomentuj fot. WIKIPEDIA fot. WIKIPEDIA

Przed 52 laty, w dniu 26 czerwca 1971 roku, miała miejsce tragiczna katastrofa w Rafinerii Nafty w Czechowicach-Dziedzicach. W tym czasie nad miastem przeszła burza, a jedno z uderzeń piorunów trafiło w kominek oddechowy zbiornika z ropą. W wyniku uderzenia doszło do zapłonu zgromadzonych w zbiorniku oparów. Eksplozja była słyszalna na kilka kilometrów, jednak do prawdziwej tragedii doszło kilka godzin później.

W ciągu kilku minut pożar ogarnął cały zbiornik oraz rozlaną na ziemię ropę. Na miejsce zdarzenia przybywały kolejne oddziały zawodowych strażaków, ochotników, milicjantów i żołnierzy. Niestety, instalacje gaśnicze rafinerii nie działały, dlatego strażacy musieli polegać tylko na swoim własnym sprzęcie. Relacje świadków akcji ratunkowej mówią, że nie tylko nie byli w stanie opanować pożaru, ale również nie potrafili skutecznie gasić płomieni.

Podczas próby gaszenia zbiornika, do wnętrza przedostało się kilkadziesiąt tysięcy litrów wody, która następnie podgrzewała płonącą ropę na ziemi. Około pierwszej w nocy, 27 czerwca, woda osiągnęła temperaturę wrzenia i zaczęła wznosić się w górę zbiornika, unosząc ze sobą lżejszą ropę naftową. Nastąpiło potężne bulgotanie wewnątrz zbiornika, a chwilę później wystrzelił w górę potężny słup ognia. Około 7 tysięcy ton płonącej ropy spadło na strażaków i samochody znajdujące się w pobliżu. W wyniku tego tragicznego zdarzenia zginęło 33 osoby na miejscu, a kolejne cztery zmarły w szpitalu w wyniku odniesionych oparzeń. Ponadto, 105 osób odniosło obrażenia, a 22 samochody strażackie zostały zniszczone.

Po wybuchu pożaru, ogień rozprzestrzenił się na wydział destylacji, gdzie znajdowały się substancje takie jak aceton, benzen i toluen, oraz na stojące tam cysterny i kolumny destylacyjne. Zagrożone były również elektrociepłownia i inne części zakładu. Strażacy przez wiele godzin nie byli w stanie opanować pożaru. Dopiero 29 czerwca, po godzinie 15:00, zdołali przypuścić skuteczny atak i stopniowo wygaszać poszczególne części rafinerii. Akcja gaśnicza trwała przez kolejne trzy dni.

Według późniejszej oceny strażaków, najważniejszymi przyczynami pożaru były zbyt ciasne rozmieszczenie zbiorników i ich przestarzała konstrukcja, brak "pływających dachów", niewłaściwa instalacja odgromowa oraz niesprawna instalacja chłodząca zbiorniki. Dodatkowo, brakowało odpowiedniego sprzętu technicznego i środków gaśniczych, a drogi pożarowe zostały źle wybudowane, co spowodowało, że płonący asfalt zaczął płonąć pod wpływem wysokiej temperatury.

Odbudowa zakładu po tragicznym trwała kilka miesięcy po tragicznym wydarzeniu. Pożar ten przyczynił się do zwiększenia środków bezpieczeństwa w rafinerii. Nowe zbiorniki zostały wybudowane w innej części zakładu, w bezpiecznej odległości od osiedli mieszkaniowych. Wyposażono je w nowoczesne instalacje odgromowe, gaśnicze oraz "pływające dachy", które zapobiegają gromadzeniu się łatwopalnych par nad powierzchnią ropy.

Tragiczny pożar w Czechowicach-Dziedzicach był trzecim zdarzeniem tego rodzaju, które miało miejsce w 1971 roku w tamtej rafinerii. Wcześniej doszło do zapalenia wieży destylacyjnej, a później również kilkudziesięciu cystern znajdujących się pod nalewakiem. W obu przypadkach pożar został ugaszony przez zakładową straż pożarną.

Rafineria w Czechowicach-Dziedzicach, podobnie jak rafineria w Jedliczach, była jednym z najstarszych tego typu zakładów w kraju. Ich budowę rozpoczął amerykański koncern Sokony Vacuum Oil Incorporation New York w 1903 roku. Od pewnego czasu w tych zakładach nie prowadzi się już rafinacji ropy.

(BR / materiał prasowy)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%