Jesienią br. Ogólnopolskie Stowarzyszenie RoPSAN (Rodzice Przeciwko Sprzedaży Alkoholu Nieletnim), na zlecenie władz Bielska-Białej, przeprowadziło audyt w lokalnych placówkach handlowych i na stacjach benzynowych. Celem było sprawdzenie, czy sprzedawcy przestrzegają ustawy o wychowaniu w trzeźwości. W ramach działań przeprowadzono dwa audyty: pierwszy dotyczył sprzedaży alkoholu, e-papierosów i napojów energetycznych osobom niepełnoletnim, drugi zaś sprzedaży alkoholu osobom nietrzeźwym. Niestety, wyniki obu audytów są dalekie od optymistycznych.
20 listopada w sali sesyjnej bielskiego Ratusza odbyła się konferencja podsumowująca podjęte działania.
[ZT]15604[/ZT]
Audyt przeprowadzony w Bielsku-Białej miał na celu także sprawdzenie, jak sprzedawcy reagują na próbę zakupu alkoholu przez osoby nietrzeźwe. Tym razem rolę „tajemniczego klienta” odegrał audytor udający „pijanego kierowcę”. W każdym z 50 losowo wybranych punktów – od małych sklepów osiedlowych po supermarkety i stacje paliw – audytor wchodził do sklepu zataczając się, bełkotał, a jego oddech pachniał alkoholem. W ręce trzymał kluczyki do samochodu, które demonstracyjnie kładł na ladzie obok kupowanego piwa.
Sprzedawca, obserwując całą sytuację, wyciąga kalkulacje. Czy ten klient powinien dostać alkohol? A może jego stan – widoczny na pierwszy rzut oka – wymaga odmowy? Decyzja zapada w kilka sekund, a w tle rozgrywa się prawdziwy test społecznej odpowiedzialności.
Audyt przeprowadzony w Bielsku-Białej pokazuje, że ten test oblewa większość z nas. Zaledwie 32% sprzedawców (16 przypadków) odmówiło sprzedaży alkoholu audytorowi udającemu „pijanego kierowcę”. Pozostali - 68% (34 próby) – być może z braku świadomości, być może z obawy przed konfliktem – woleli zakończyć transakcję. I tak, z uśmiechem, wręczyli kolejną puszkę piwa osobie, która już na pierwszy rzut oka wyglądała, jakby nie powinna trzymać kluczyków w ręku, nie mówiąc już o prowadzeniu samochodu.
Ten argument padał najczęściej z ust kasjerów. Wielu z nich przyznawało, że nie czuje się pewnie w odmawianiu sprzedaży. Część z nich wręcz tłumaczyła swoją decyzję publicznie: „Nie chcę problemów”. Niektórzy, choć zauważali problem, próbowali zbagatelizować sytuację. „To ostatni raz, obiecaj mi pan, że nie wsiądzie pan do samochodu” – słowa jednej z kasjerek brzmią jak błaganie kogoś, kto wie, że nie powinien sprzedawać, ale boi się konsekwencji odmowy.
Jednak byli i tacy, którzy stanęli na wysokości zadania. „Tu są kamery, a pan się tak kiwa, że alkoholu nie mogę panu sprzedać” – stwierdził jeden z kasjerów. Inny, widząc kluczyki na ladzie, powiedział wprost: „Nie sprzedam panu piwa, bo nie chcę mieć pana na sumieniu”.
W trakcie badania obecni w sklepach klienci i inni pracownicy mieli okazję obserwować sytuacje związane ze sprzedażą alkoholu osobie nietrzeźwej. Świadkami takich transakcji było łącznie 87 osób, w tym 66 klientów oraz 21 kasjerów i pracowników sklepów (np. ochroniarzy).
Niestety, reakcje świadków były marginalne. Jedynie dwie klientki w jednym z supermarketów zareagowały na interwencję audytora „trzeźwego kierowcy”, przyznając mu rację i zwracając uwagę kasjerce, że sprzedaż alkoholu osobie nietrzeźwej jest nie tylko niezgodna z przepisami, ale i moralnie niewłaściwa, zwłaszcza jeśli osoba ta ma przy sobie kluczyki do samochodu. Podobną reakcję wykazali dwaj pracownicy sklepów – jeden z kasjerów oraz pracownik ochrony – którzy po interwencji audytora poprosili sprzedającą kasjerkę o anulowanie transakcji. Czy to brak odwagi? A może po prostu przyzwyczailiśmy się do przymykania oka na sytuacje, które nas „nie dotyczą”?
Badanie ujawniło też ciekawe różnice w zachowaniu sprzedawców w zależności od ich płci. Okazuje się, że kobiety były nieco bardziej skłonne odmówić sprzedaży „pijanemu kierowcy” niż mężczyźni (67% vs. 75%). Jednak różnica ta nie była aż tak duża, by mówić o wyraźnej przewadze jednej z grup. Być może tutaj bardziej liczy się indywidualne poczucie odpowiedzialności niż jakiekolwiek statystyki.
Nietrzeźwy kierowca, który wychodzi ze sklepu z kolejnym piwem, nie jest jedynie indywidualnym problemem sprzedawcy. To potencjalne zagrożenie dla każdego z nas. To on może zjechać na nasz pas, uderzyć w przechodnia, zniszczyć życie całej rodzinie.
Odpowiedzialność za taką sytuację spoczywa na wszystkich – od sprzedawców, przez klientów, po właścicieli sklepów, którzy powinni inwestować w szkolenia i edukację swoich pracowników. Audyt w Bielsku-Białej pokazał, że nadal jest wiele do zrobienia.
Sprzedaż alkoholu to nie tylko zwykła transakcja. To moment, w którym kasjer decyduje o czymś więcej, niż tylko o wysokości paragonu. To moment, w którym decyduje o życiu lub śmierci – czasem dosłownie.
Być może czas wprowadzić zmiany, które uczynią takie decyzje łatwiejszymi. Lepsze szkolenia, większa edukacja i kampanie społeczne mogłyby pomóc. Bo jeśli wciąż będziemy przymykać oko na „pijanego kierowcę” kupującego alkohol, możemy któregoś dnia sami paść ofiarą jego braku odpowiedzialności. A wtedy pytanie „co ja mogę zrobić?” przestanie być pytaniem retorycznym – stanie się wyrzutem sumienia.
[ZT]15619[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz