Zamknij

... bo książka prawdę ci powie... Brutalne represje pod politycznym patronatem Marksa

07:17, 08.11.2023 . Aktualizacja: 09:58, 13.11.2023
Skomentuj Janina  Zaborska - Xantypa Janina Zaborska - Xantypa

1939, wrzesień, wojna. „To, że odważyłam się włączyć w prace konspiracyjne w czasie okupacji, zawdzięczam mojemu wychowaniu przez rodziców, szkołę i harcerstwo” (cyt., str. 20)

Xantypa to konspiracyjny przydomek Janiny (z domu – Pipównej), mieszkanki Zagórza położonego nieopodal Sanoka. Wybuch II wojny światowej zastał ją w rodzinnym mieście. Miała wówczas dziewiętnaście lat i była uczennicą klasy maturalnej. Pewna, że wojenny front tak daleko nie dojdzie, żywiła nadzieję, że okupacja nie potrwa zbyt długo i z niewielkim opóźnieniem przystąpi do matury. Stało się jednak zupełnie inaczej. Po latach opisała swoje przeżycia w pełnych dramatyzmu wspomnieniach.

Tragiczny wrzesień

17 września 1939 roku Sowieci wkroczyli do Polski, do Brzeżan, gdzie ewakuowała się autorka wraz ze swoją rodziną. Wojska niemieckie już tam nie dotarły, a Sowietów jeszcze nie było. Lukę administracyjną po państwie polskim, a jeszcze nie sowieckim, postanowili wykorzystać Ukraińcy.

Przystąpili do likwidacji Polaczków, jak ich potocznie określano. Zaszlachtowanych mężczyzn wrzucono do wspólnej mogiły. Okrutni potomkowie dawnych kozaków Chmielnickiego zajęli zaś lub rozkradli majątki Lachów. Polskie kobiety i dzieci uniknęły takiego losu, lecz bez gwarancji bezpiecznego życia. Uciekły więc jak najdalej od Brzeżan.

Później pojawili się rosyjscy żołnierze. Postępowali zgodnie z leninowską doktryną: „niech ulice spłyną krwią stu kułaków - nie bojsja” (tymi słowami zwykł kończyć swoje agitacyjne mowy Lenin). Pozostających przy życiu polskich zarządców majątków spotkał zaś dramatyczny los. Prymitywny reżim sowieckich politruków ich aresztował, fundując im nieodpłatną zsyłkę na Sybir.

Kolejnym zagrożeniem życia stało się Gestapo, korzystające z pomocy usłużnych (docenionych należycie przez okupanta) Ukraińców. Wymienić wypada ich nazwiska: Leo Humeniuk, Hans Seifried, Alois Vlai. Historia nazwie ich katami, rzeźnikami i zwyrodnialcami.

Brutalne represje

Na koniec, już w powojennej Polsce, nadszedł czas zapłaty. I o dziwo – nic się nie zmieniło, metody działania okazały się takie same. NKWD z udziałem rodzimej ubecji rozliczało bezlitośnie Akowców. A przecież ruch oporu wobec nieprzyjaciela był jak najbardziej uzasadniony, przyjmując formę patriotycznej powinności podejmowanej ochoczo przez młodych ludzi, bez względu na cenę, jaką przyszło im za to zapłacić.

Okrutne prześladowania i dokuczliwe represje wobec Akowców, bądź co bądź prawdziwych bohaterów narodowych, zmusiły nieszczęśników do kolejnych emigracji. Janina przeprowadziła się do odległego o kilkaset kilometrów Bielska-Białej.

PRL i Armia Ludowa. Na socjalistycznych mundurach - godło odarte z korony. Na mundurach akowskich nikt takiej zmiany nie mógł wprowadzić. Wywodząca się z patriotycznego pokolenia Xantypa była wierna swoim młodzieńczym ideałom. Z jej munduru nie zniknęła, bo nie mogła zniknąć, korona z ukochanego Orzełka. Ale wyszkolona przez NKWD rodzima ubecja, próbowała za wszelką cenę (odgórnie i dostępnymi sobie ohydnymi metodami) złamać Akowcom kręgosłup moralny.

[DAWNY]1699865927054[/DAWNY]

Pod politycznym patronatem Marksa

W pamięci autorki wspomnień utkwił doniosły epizod: Bielsko (jeszcze nie Bielsko-Biała), a w nim - Narodowy Bank Polski, zajmujący potężny budynek narożny u zbiegu Marksa (dzisiaj ulica Sixta) i Krasińskiego. Monumentalny charakter budowli podkreślała ogromna stalowa brama, oddzielająca dziedziniec enklawy pieniądza od zewnętrznej codzienności.

Stalowe odrzwia zdobi do dziś naprzemienna szachownica Orła w koronie i logotypu NBP. Obiekt zbudowano w latach trzydziestych XX wieku, a po zmianie ustroju po II wojnie światowej nie zdjęto Orzełkowi na bramie korony. W tym właśnie banku Janina podjęła pracę zawodową.

Zwyczajowo każdy nowo przyjęty pracownik podlegał lustracji przez ubeckie służby (dopiero w 1956 roku utworzono esbecję na miejscu powojennej ubecji, co jednak nie zmieniło w ogóle odrażającego charakteru bezpieczniackiej formacji). Szczególnie sprawdzano przynależność delikwentów do wszelkich grup oporu w wojennych czasach okupacji, a przede wszystkim do oddziałów AK. Osoby, których postawa patriotyczna w oczach ubeków była nieodpowiednia, traktowano z dużą wrogością. W takich przypadkach sięgano z upodobaniem po prześladowania.

Po upływie kilku tygodni nadrzędna placówka NBP w Katowicach przesłała do Bielska bezwzględny nakaz zwolnienia Zaborskiej z pracy. Powód – negatywny efekt weryfikacji politycznej, przeprowadzonej przez sanocką ubecję. Sytuacja była paskudna. Okazało się, że Janina musi być zwolniona!

Jej bezpośrednia przełożona miała gorzki obowiązek powiadomienia zainteresowanej o fakcie i przyczynach zwolnienia. W trakcie bezpośredniej rozmowy z szefową - Janina zaprzeczyła jednak prawdziwości postawionych jej zarzutów, stwierdzając, że to jest zapewne oczywista pomyłka. Nagle kobiece oko zwierzchniczki dostrzegło u Janiny charakterystyczną zmianę wyglądu. - Ty jesteś w ciąży i jesteś chroniona – oznajmiła nieoczekiwanie miłosierna kierowniczka. - Najpierw musisz urodzić, a zwolnienie może poczekać – powiedziała.

Gmach Banku - lata 1930-1939 / fot. Fotopolska

Odwilż po śmierci tyrana

Niedługo potem umarł Stalin. „Widmo demona” zaczęło znikać z przestrzeni publicznej. Represje wobec Akowców uległy wyraźnemu osłabieniu. Janina wróciła do pracy w bielskiej placówce NBP. Była w niej zatrudniona aż do momentu przejścia na emeryturę. W beskidzkim mieście odnalazła wreszcie upragniony spokój, mieszkając w nim aż do swojej śmierci w 2014 roku.

Dawny obiekt NBP stoi w Bielsku-Białej do dziś, choć ulica nie nosi już od lat złowrogiego imienia Marksa. W olbrzymim gmachu od kilku lat nie ma banku. Kwartał ulic stoi pusty.

Książka Janiny Zaborskiej obfituje we wzruszające wspomnienia. Aź trudno uwierzyć, że dotyczą jednej osoby, jednej rodziny – a przecież takich familii było wiele! „Xantypa” niesie w sobie drugi przekaz – i tu chylić czoła wydawcy, a w zasadzie mojemu dawnemu koledze z czasów szkolnych, Adamowi Marszałkowi. To dzięki przemyślanej i ukrytej typografii czytelnik podświadomie odbiera patriotyzm tamtych dni, jaki napełniał serca młodych Polaków.

Miłość do Ojczyzny jest wszechobecna i wyczuwalna aż do ostatniej strony niezwykłych wspomnień. Książka z gatunku faktu, zwierciadlane odbicie tęsknoty do rodzinnych stron. Obietnicą było umrzeć, odruchem woli przeżyć, aż trudno oprzeć się refleksji, że „historia kołem się toczy”. Czy przyjdzie nam wypatrywać nowych Kolumbów…? Polecam lekturę książki z całego serca!

To doprawdy pasjonujące wspomnienia…

Wspomnienia Janiny Zaborskiej, wydane pośmiertnie staraniem oficyny wydawniczej „Marszałek Development &Press” - Toruń 2021. Całość opracowali Urszula i Marek oraz Roma Zaborscy, którzy trafnie opatrzyli oryginalny tekst wspomnień wyczerpującymi przypisami, poszerzającymi w interesujący sposób meritum publikacji.

 

(.)

Człowiek międzypokoleniowy. Gdy uważa, że ma coś do powiedzenia - robi to! Jest wrogiem nabijania w butelkę, bylejakości i lenistwa. Podróżuje między wiekami świadectwem uwiecznionym na papierze. Pasjonuje się historią nowożytną i okresem od 1905 do 1955. Na co dzień jest introligatorem, wykonuje stare naprawki i konserwatorskie rekonstrukcje.

Zbigniew Wójcik

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%