Widok beskidzkiego wójta stojącego na scenie w olbrzymim kapeluszu meksykańskim zwiastował niecodzienną atrakcję. I rzeczywiście: tegoroczne Dni Kóz, największej wsi w Polsce, przebiegały w widowiskowej konwencji latynoamerykańskiej. Nie brakowało efektownych tancerek rodem z Rio de Janeiro, rozbrzmiewały głośne dźwięki rumby i samby, a cała wieś tętniła rytmami wybijanymi przez ekspresyjnych bębniarzy z formacji muzycznej „WALIMY W KOCIOŁ”.
Można śmiało zaryzykować tezę, że dwudniowe imprezy zorganizowane w Kozach w drugi weekend miesiąca (10-11 czerwca) były wyjątkowo spektakularnym przedsięwzięciem kulturalnym w bielskim powiecie. W sobotnie popołudnie przedefilował koziańskimi ulicami – na trasie z parku w sąsiedztwie zabytkowego pałacu Czeczów na teren popularnego targowiska – barwny korowód bębniarzy i muzyków obojga płci oraz urodziwych tancerek z różnych zespołów. Piękna aura słoneczna sprzyjała organizatorom i uczestnikom imprezy.
Na czele pochodu jechała w otwartym samochodzie potężna koza, jak przystało na beskidzką miejscowość, która od XIV-wiecznych czasów historycznego Księstwa Oświęcimskiego nosi obecną nazwę. Nie była to jednak prawdziwa koza, lecz kolorowa maskotka o dużych gabarytach.
Za pojazdem z wielką kozą maszerowali bębniarze – podopieczni Tomka Kineckiego, lidera miejscowej grupy perkusyjnej. W długim korowodzie znalazła się także Młodzieżowa Orkiestra Dęta oraz dziewczęce zespoły taneczne, w tym m.in. „RootArt”. Uczestnicy parady byli spontanicznie oklaskiwani przez przechodniów, którzy z zapałem ich fotografowali.
hh
Jak łatwo się można domyślić – nie był to cichy przemarsz. Pochód muzyczny wzbudził żywe zainteresowanie wielu kozian. – Jak żyję tu od trzydziestu lat, to nie słyszałam takiego ulicznego koncertowania – powiedziała jedna z przypatrujących się paradzie mieszkanek Kóz.
Potem było jeszcze głośniej. Korowód dotarł do targowiska w rejonie ul. Szkolnej. Tam stała już duża estrada, na której rozgościli się muzycy z koziańskiej formacji „Walimy w kocioł”. Zgromadzonych na placu mieszkańców oraz przybyszów z pobliskich miejscowości przywitał Jacek Kaliński, wójt gminy Kozy. Na głowie miał meksykańskie sombrero, zgodnie z latynoamerykańską formułą dwudniowego święta „Dia de las Cabras”.
Trwający wraz z bisami prawie 75 minut koncert wieloosobowej grupy perkusyjnej był ponad wszelką wątpliwość najatrakcyjniejszym punktem programu „Dni Kóz - 2023”. Kinecki przygotował pełne energii widowisko dźwiękowe z udziałem zaproszonych gości. Za sprawą solidnej aparatury nagłaśniającej można było usłyszeć muzyków w najdalszych zakątkach 13-tysięcznej wsi. Zaprezentowali oni utwory z różnych gatunków, w tym m.in. samby, jazzu i rocka. Ekspresyjna oprawa rytmiczna spektaklu nadawała mu charakterystyczne oblicze.
Na scenie pojawili się m.in. grający na fletach Paweł Stępień i Oliwier Błasiak. Rzadko się zdarza na plenerowych imprezach muzycznych taki popis gry na flecie. Paweł Stępień wspiął się na wyżyny umiejętności instrumentalnych. Skojarzenia z twórczością Iana Andersona, rewelacyjnego flecisty ze słynnej brytyjskiej grupy rockowej Jethro Tull, nasuwały się same.
Koncertowy repertuar koziańskich bębniarzy był bardzo różnorodny. Publiczność mogła m.in. usłyszeć w ich interpretacji jazzowe utwory z dorobku legendarnej amerykańskiej orkiestry puzonisty Glenna Millera (1904-1944), jednego z muzycznych pionierów światowej ery swingu. Kompozycja „American patrol” w ich wykonaniu nabrała niezwykłego zupełnie charakteru.
Na słowa uznania zasługuje też z pewnością wokalistka Beata Buszka z Nowego Targu, która gościnnie wystąpiła z koziańskimi instrumentalistami. Jej śpiew zyskał spore uznanie publiczności. Najgorętszą owację zgotowano jednak 32-letniemu Tomkowi Kineckiemu, utalentowanemu perkusiście, a zarazem pomysłodawcy i twórcy zespołu „Walimy w kocioł”. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że niewiele jest takich formacji muzycznych w naszym kraju. Popularność stworzonej przez niego grupy wykroczyła już dawno poza granice Kóz.
[Autor zdjęć - Z. Lubowski]
0 0
Było zacnie, atrakcji mnóstwo, a koncert grupy perkusyjnej - bomba!