Zamknij
Anna Guzik-Tylka i Igor Obłoza / fot. Cezary Piwowarski

KALORYFER POD SUFITEM - bielskie akcenty w stołecznym spektaklu /przedruk/

Zbyszek Lubowski Zbyszek Lubowski 09:00, 06.06.2024 Aktualizacja: 09:03, 06.06.2024

KALORYFER POD SUFITEM - bielskie akcenty w stołecznym spektaklu /przedruk/

Warszawskie teatry rzadko posiłkują się artystami zewnętrznymi. Działający od 16 lat stołeczny Teatr CAPITOL jest interesującym wyjątkiem w tym względzie. W jego najnowszym widowisku scenicznym Łóżko pełne cudzoziemców Dave’a Freemana w reżyserii Jerzego Bończaka wzięły z powodzeniem udział dwie kreatywne bielszczanki.

Wystawiony w przestronnej sali audytoryjnej Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach spektakl ściągnął w wiosenną niedzielę do stolicy Śląska – odnotujmy to skrupulatnie – 570 osób z całego bodaj województwa. Na widowni nie było ani jednego wolnego miejsca, pomimo faktu, że bilety naprawdę nie należały do tanich. Nikt z widzów nie żałował jednak niedzielnej wyprawy do Katowic (w dniu 14 kwietnia - przypisek red.). Obyczajowa farsa angielskiego dramaturga dostarczyła publiczności obfitej dawki przedniej rozrywki.

Tandetny hotel na granicy

Akcja dwuaktowego widowiska toczy się w obskurnym hotelu na francusko-niemieckim pograniczu. Czasy świetności minęły bezpowrotnie. Wadliwe drzwi, cieknące kaloryfery, uszkodzone lampy w pokojach świadczą dość wyraźnie o fatalnym standardzie placówki. Jej personel robi jednak, co może, by ukryć dokuczliwe mankamenty i zadowolić hotelowych gości. Gospodarzami tandetnego obiektu są: Heinz – niedoszły lekarz, bawidamek i kierownik hotelu, który nigdy się nie myli, oraz osobliwy Kazek – dziwaczny i ciągle podchmielony portier o nazbyt luzackim podejściu do swoich obowiązków. Próbują oni okiełznać temperamenty przybyłych do hotelu specyficznych gości, co w praktyce okazuje się niezwykle trudne. Na domiar złego w pobliskim miasteczku odbywają się plenerowe imprezy ku czci świętego Wolfganga, a to dodatkowo gmatwa całą sytuację.

Joanna Balasz, Marta Bryła, Igor Obłoza (pod łóżkiem), Waldemar Obłoza / fot. Cezary Piwowarski

Od Barei do Freemana

Dla reżysera przedstawienia (niezapomnianego wynalazcy Manca z barejowskiego serialu telewizyjnego Alternatywy 4, a także komediowego psychoanalityka z pamiętnej Sztuki kochania Jacka Bromskiego) jest to wymarzone tworzywo teatralne. Bończak od lat uwielbia podobne farsy obyczajowe, by wymienić chociażby Szalone nożyczki z jego reżyserskiego dorobku w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Dzięki niemu spektakl Freemana w polskim przekładzie Elżbiety Woźniak nabiera ekscytujących barw i szaleńczego tempa. Rozbawiona publiczność podziwia międzynarodową plątaninę mężów, żon, kochanek i kochanków w zaskakujących konfiguracjach angielsko-niemiecko-francuskich. Nie brakuje ucieczek zdesperowanych gości przez okna oraz niespodziewanych awarii hotelowych urządzeń, w tym zwłaszcza mobilnego kaloryfera, który – ku osłupieniu widzów – zawisa w pewnej chwili pod sufitem (oryginalna scenografia Michała Dracza). Nagłe i częste zwroty akcji są charakterystycznym wyróżnikiem widowiska.

Kierownik w stroju halabardnika

Zwariowany charakter przedstawienia podkreślają (bardzo sugestywnie) kostiumy aktorów. Są one dziełem Igi Sylwestrzak, utalentowanej projektantki strojów, związanej na co dzień z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej (przypomnijmy, że była ona bohaterką publikacji Kocha pastele i marzy o filmie fabularnym, zamieszczonej w marcowym numerze „Śląska” w zeszłym roku). Wytworne garnitury i sukienki, ale również piżamy i cudaczny ubiór halabardnika, w którym paraduje kierownik hotelu z racji uczestnictwa w festiwalu ku czci św. Wolfganga, decydują o niepowtarzalnym kolorycie całości. Atutem spektaklu jest ponadto oprawa muzyczna – efekt starań Małgorzaty Małaszko, która sięgnęła m.in. po znany polski szlagier z dawnych lat (europejscy goście hotelowi śpiewają – co ciekawe – nadwiślański przebój z minionej epoki). Jego tytuł znają chyba wszyscy, bez względu na wiek.

Radosław Pazura i Kacper Kuszewski (w stroju halabardnika) / fot. Cezary Piwowarski

Aktorskie indywidualności

Obfitująca w typowo angielski humor farsa A Bedfull of Foreigners (źródłowa wersja oryginalna) skrzy się przede wszystkim komizmem sytuacyjnym. Kaskady śmiechu na widowni rozbrzmiewają nieustająco. To w dużej mierze zasługa znanych i popularnych aktorów. Z tego grona warto z satysfakcją wymienić: bielszczankę Annę Guzik (w roli Helgi, pragnącej koniecznie odegrać się na swoim niewiernym małżonku), Waldemara Obłozę (rozrywkowego ciecia, pozostającego ciągle pod wpływem substancji wyskokowych), Kacpra Kuszewskiego (Heinza, wszystkowiedzącego kierownika hotelu), Joannę Balasz (kapryśną ponad wszelką miarę Brendę) i Igora Obłozę (uwikłanego w liczne kłamstwa i intrygi Stanleya, męża Brendy). Warszawskie widowisko z bielskimi akcentami przyjęto w Katowicach z nieskrywaną aprobatą. Na koniec zgotowano artystom długotrwałą owację na stojąco. Trudno się temu dziwić. Ponętne „łóżko z cudzoziemcami” zapewniło widzom wspaniały relaks, jakiego codzienne życie nam wyraźnie skąpi.

Waldemar Obłoza i Anna Guzik-Tylka / fot. Cezary Piwowarski

[Przedruk z miesięcznika społeczno-kulturalnego ŚLĄSK nr 6 (345) czerwiec 2024}

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%