Zamknij

Bielska Zadymka Jazzowa po raz dwudziesty szósty - festiwalowe atrakcje i niespodzianki

12:00, 19.03.2024 .
Skomentuj fot. Bielska Zadymka Jazzowa fot. Bielska Zadymka Jazzowa

Nie każdemu dziennikarzowi muzycznemu przydarza się taka gratka. Przysłuchiwałem się niecodziennym koncertom, zajmując wyborne (środkowe) miejsce w pierwszym rzędzie na balkonie obiektu słynącego z dobrej akustyki. W takich właśnie komfortowych warunkach miałem okazję obserwować instrumentalne popisy jazzmanów z drugiej półkuli. W zimowy wieczór w dniu 14 marca wystąpili oni w bielskiej sali CAVATINA HALL. Przylecieli do Polski, by wziąć udział w XXVI edycji Bielskiej Zadymki Jazzowej.

Ich wizyta w stolicy Podbeskidzia była efektem długotrwałych starań Jerzego Batyckiego ze Stowarzyszenia SZTUKA–TEATR. Od ćwierć wieku jest on niestrudzonym animatorem jazzu w regionie i organizatorem prestiżowego festiwalu. Tym razem udało mu się ściągnąć do Bielska-Białej m.in. dwa interesujące kwartety jazzowe z odległych stron. Występy obu zespołów wypełniły czwartkowy wieczór w niezwykłej (elipsoidalnej) bryle koncertowej u zbiegu Sempołowskiej i Dworkowej.

Jazz i ekologia

45-letni saksofonista i klarnecista basowy Marcus Strickland z Miami na Florydzie jest przedstawicielem pokolenia muzyków, którzy debiutowali dopiero na początku XXI wieku. Swój muzyczny język tworzy on na styku różnych gatunków – jazzu i hip-hopu.

Jego cennym sukcesem życiowym było zdobycie w 2002 roku trzeciego miejsca w Międzynarodowym Konkursie Saksofonowym im. Theloniousa Monka, wybitnego muzyka i kompozytora jazzowego. Warto dodać, że Strickland ma na swoim koncie 11 autorskich płyt.

 Marcus Strickland / fot. Bielska Zadymka Jazzowa

W Bielsku wystąpił na czele kwartetu pod nazwą TWI-LIFE. Niełatwo określić repertuar formacji. Wytrawni znawcy nie mają jednak wątpliwości, że są to brzmienia, które nadają świeże tchnienie współczesnemu jazzowi.

Jeden z amerykańskich recenzentów fachowego periodyku muzycznego „Down Beat” stwierdził, że najnowsze dzieło Stricklanda pt. „The Universe's Wildest Dream” to „eklektyczna afro-futurystyczna ścieżka dźwiękowa, nastawiona na podnoszenie ludzkiej świadomości ekologicznej na temat planety Ziemia”.

Kreatywny jazzman przedstawia często dziennikarzom swoje artystyczne credo. - Uważam, że jeśli istnieje jakikolwiek sposób na przekonanie wielu Ziemian do uznania i zrozumienia wagi działań na rzecz zrównoważonego rozwoju planety, to powinniśmy korzystać z takich argumentów w celu uzmysłowienia wszystkim, że Ziemia może być jedyną planetą, na której istnieje życie. Jesteśmy prawdopodobnie najśmielszym marzeniem wszechświata - uważa Strickland.

Podczas bielskiego koncertu nie tylko grał, ale i przekonywał z kaznodziejską pasją słuchaczy, że walka z globalnym ociepleniem ziemskiego klimatu ma doniosłe znaczenie dla zapewnienia Ziemianom korzystnych warunków egzystencji. Tytuły poszczególnych utworów nawiązywały bezpośrednio do idei przyświecających amerykańskiemu artyście.

Spore uznanie publiczności wzbudziły improwizowane partie solowe Mitcha Henry’ego, znakomitego pianisty z formacji Twi-Life. Zademonstrował on widzom niebywałą ekspresję w grze na organach Hammonda i innych instrumentach klawiszowych. Sekcja rytmiczna (Dion Korr – bas, Terreon Cully – perkusja) stanowiła zaś wielce energetyczny komponent popisów kwartetu.

Perkusista z meksykańskim rodowodem

Liderem drugiego z zespołów grających w marcowy wieczór w sali Cavatina Hall był 53-letni perkusista meksykański – Antonio Sánchez. Od 25 lat mieszka on na stałe w Nowym Jorku. Uchodzi za jednego z najbardziej poszukiwanych bębniarzy jazzowych na międzynarodowej scenie muzycznej.

Współpracował dotąd m.in. z takimi sławami, jak Pat Metheny, Michael Brecker, Gary Burton czy też Chick Corea. W 2014 roku skomponował ścieżkę dźwiękową do filmu „Birdman” w reżyserii Alejandra Gonzáleza Iñárritu, za co otrzymał prestiżową nagrodę muzyczną Grammy.

Antonio Sánchez / fot. Bielska Zadymka Jazzowa

W utworzonym przez niego międzynarodowym zespole ANTONIO SÁNCHEZ QUARTET grają obecnie muzycy z Kanady, Wielkiej Brytanii i USA. Meksykańskie pochodzenie lidera tej formacji nasuwa natychmiastowe skojarzenia z amerykańską grupą blues-rockową Canned Heat, znaną choćby z historycznego udziału w pamiętnym festiwalu Woodstock (1969). Jej meksykański perkusista Adolfo „Fito” de la Parra przyjechał niegdyś z tym zespołem do Polski, by wystąpić w 2001 roku na festiwalu „Rawa Blues” w katowickim Spodku.

Teraz inny meksykański bębniarz zaoferował bielskiej publiczności prawdziwą ucztę jazzową, obfitującą w żywiołowe popisy perkusyjne. Solowe partie w wykonaniu Sáncheza były nagradzane gorącymi brawami publiczności doceniającej ogromny kunszt instrumentalisty. Z werwą towarzyszyli mu saksofonista Seamus Blake i pianista Gwilym Simcock.

Zasiadający na widowni rodzimi jazzmani mogli się momentami nabawić kompleksów, słuchając wybitnych muzyków z Zachodu. Z jak najlepszej strony pokazał się też kontrabasista Doug Weiss. To bezspornie była solidna dawka jazzu najwyższej próby, a rytmiczna pulsacja utworów stanowiła charakterystyczny wyróżnik koncertu!

Uzdolniona osiemnastolatka w akcji

Nie tylko jazzowe gwiazdy dały o sobie znać w trakcie bielskiego festiwalu. Wystąpiła również utalentowana muzycznie młodzież. W galerii „Sfera” ustawiono dla niej Festiwalową Scenę Promocji (tuż obok widowiskowej fontanny, która od lat ozdabia parterową część „Sfery II”).

W piątek, 15 marca, zaśpiewała tam m.in. 18-letnia Zuzanna Wajdzik, obdarzona wyraźnymi uzdolnieniami wokalnymi. Towarzyszyli jej młodzi muzycy rozmiłowani w jazzie, co było naprawdę widać, słychać i czuć. Wokół sceny zebrała się spontanicznie dość liczna grupa słuchaczy.

Kwintet zagrał zarówno własne kompozycje, jak i ciekawe interpretacje utworów Karola Szymanowskiego, jak i Andrzeja Trzaskowskiego. Taki szeroki rozstaw źródeł muzycznej inspiracji dobrze rokuje na przyszłość. Oby tylko młoda wokalistka nie została zmanierowana destrukcyjnymi trendami, panującymi we współczesnej muzyce...

Zuzanna Wajdzik Quintet / fot. Zbigniew Lubowski

(.)

- bielszczanin zamiejscowy. Urodzony i wychowany w Bielsku-Białej, ale mieszkający obecnie w Gliwicach, utrzymujący jednak żywe kontakty z rodzinnym miastem. Zafascynowany historią i szeroko pojętą kulturą (teatr, muzyka, estrada). Recenzent muzyczno-teatralny miesięcznika społeczno-kulturalnego "SLASK" z redakcją w Katowicach, zrzeszony w Górnośląskim Towarzystwie Literackim. Prezenter estradowy i radiowy, animator kultury. Jest znany m.in. z propagowania ambitnych gatunków muzyki. Zdeklarowany przeciwnik disco-polo!

Zbyszek Lubowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%