Zamknij

Melpomena w opałach - zaskakujące perypetie dyrektorów bielskiego teatru

21:09, 16.03.2024 . Aktualizacja: 21:51, 16.03.2024
Skomentuj Józef Para i Małgorzata Kozłowska w PERSACH Ajschylosa, premiera w 1972 roku Józef Para i Małgorzata Kozłowska w PERSACH Ajschylosa, premiera w 1972 roku

Od kultowych „Dziadów” i „Pana Tadeusza” Mickiewicza poprzez „Doktora Judyma” Żeromskiego i „Moralność pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej aż do „Balu w operze” Tuwima i „Tanga” Mrożka – taka była rozpiętość repertuarowa Teatru Polskiego w Bielsku-Białej w kilkudziesięcioletnim okresie powojennym. Wielce różnorodna była też w tym czasie beskidzka oferta teatralna dzieł literatury światowej, by wymienić chociażby „Hamleta” Szekspira, „Zbrodnię i karę” Dostojewskiego, „Pułapkę na myszy” Agaty Christie czy też „Folwark zwierzęcy” Orwella, z muzyką Ireneusza Dudka debiutującego wówczas na zawodowej scenie teatralnej.

To efekt starań kolejnych zarządców teatru. W latach 1959-2023 byli oni równocześnie dyrektorami naczelnymi i artystycznymi beskidzkiego przybytku Melpomeny. Wcześniej (1945-1959) nie było wyodrębnionej funkcji dyrektora artystycznego, a nadzór nad obliczem repertuarowym teatru sprawowali aktywnie jego kierownicy literaccy.

Dyrektor niepokorny

Burzliwy okres w działalności placówki stanowiła z pewnością dekada Andrzeja Uramowicza (1953-1963). – Na początku znalazł się on w niezwykle trudnej sytuacji – czytamy w obszernej monografii Andrzeja Linerta pt. „Teatr Polski w Bielsku-Białej w latach 1945-2000”. Poprzedni dyrektor placówki, Aleksander Gąssowski, odchodząc do Poznania zabrał ze sobą najwybitniejszych aktorów. Uramowiczowi brakowało więc na wstępie wyraźnie zarysowanych osobowości scenicznych.

Andrzej Uramowicz

Źródłem kłopotów były ponadto nieodpowiednie warunki bytowe, jakie mógł on zaproponować przyjezdnym aktorom w samym Bielsku. Musiał też (w latach poprzedzających polityczną odwilż październikową 1956 roku) uwzględniać – chcąc nie chcąc – wymagania partyjnych dygnitarzy oczekujących od niego agitacyjnych „produkcyjniaków”. Takim określeniem potocznie nazywano spektakle zawierające propagandowe treści ustrojowe o charakterze marksistowsko-leninowskim (idee socjalistycznego współzawodnictwa pracy w czasach tzw. Planu Sześcioletniego, wzorowanego na sowieckim modelu przymusowej industrializacji).

Uramowicz osobiście reżyserował niektóre z wystawianych w teatrze widowisk. Niekiedy odbijały się one szerokim echem w mieście i okolicy. W tej grupie znalazł się m.in. w 1962 roku „Ondraszek” Gustawa Morcinka („na pierwszy plan wysuwa się porwany romantycznym buntem tłum, dynamiczny patos ludowej legendy” – pisała Marta Piwińska, teatralna recenzentka). Przedstawienie zaprezentowano publiczności 62 razy, a obejrzało je w sumie 33.949 widzów.

Warto jeszcze odnotować, że ówczesny dyrektor zasłynął nie tylko poczynaniami artystycznymi. Za jego czasów wzniesiono dwupiętrowy budynek gospodarczy przy ul. Kołłątaja, w którym utworzono warsztat ślusarski i magazyn kostiumów teatralnych. Obiekt istnieje do dziś, pełniąc m.in. rolę użytecznego hoteliku teatralnego dla przyjezdnych aktorów.

Na uwagę zasługują dość sensacyjne okoliczności odwołania Andrzeja Uramowicza z zajmowanego stanowiska. Był on bowiem równocześnie niepokornym radnym miejskim w kadencji 1960-1964. Ówczesnym władzom Bielska-Białej nie podobały się jego publiczne wystąpienia w sprawach finansowych. W maju 1963 roku pozbyto się go więc z teatru. Działalność niepokornych dyrektorów instytucji artystycznych dawała się we znaki już w tamtych czasach…

Teatr w epoce cenzury

Następcą Uramowicza został Mieczysław Górkiewicz. Był on dyrektorem bielskiego przybytku Melpomeny w latach 1963-1967. Nie miał łatwego życia w tej roli. Borykał się z poważnymi utrudnieniami cenzorskimi. Istniał przecież w tamtej epoce wykaz utworów zakazanych i niewygodnych, których nie wolno było absolutnie wystawiać w teatrze. Na sporządzonej przez komunistów czarnej liście proskrypcyjnej znajdowały się takie m.in. pozycje literackie, jak „Ksiądz Marek” Słowackiego, „Proces” Franza Kafki, „Ślub” Gombrowicza, a także „Policja” Mrożka.

Mieczysław Górkiewicz

Górkiewicz w wywiadzie udzielonym miejscowej prasie u progu sezonu 1963/64 powiedział wymownie, że „widzi w Bielsku teatr współczesny”. Położył nacisk przede wszystkim na repertuar komediowy, prezentując tylko nieliczne dramaty – „Myszy i ludzie” Johna Steinbecka, „Wizyta starszej pani” Friedricha Dürrenmatta czy „Andromaka” Jeana Racine’a.

Ambitnym przedsięwzięciem scenicznym w 1966 roku było bez wątpienia widowisko „Żywot Józefa” Mikołaja Reja w reżyserii Kazimierza Dejmka i Julity Stokalskiej. W roli tytułowej wystąpił Paweł Nowisz, a obok niego we wcieleniach braci pojawiło się sześciu młodych absolwentów krakowskiej PWST: Wojciech Alaborski, Andrzej Fedorowicz, Jan Jeruzal, Bronisław Nycz, Mieczysław Ostroróg i Bogdan Potocki. Niektóre z tych nazwisk to artystyczne legendy bielskiej sceny. Spektakl wystawiono – co szczególnie ciekawe – aż 69 razy. Odnotowano w sumie obecność 31.926 widzów.

Widowiskowa przygoda

U schyłku partyjnych rządów Gomułki i w początkowym okresie sprawowania w Polsce władzy przez Edwarda Gierka dyrektorował w bielskim teatrze Józef Para (1967-1973). Współczesnym miłośnikom sztuki filmowej jest on zapewne znany doskonale ze świetnej roli policyjnego komisarza Przygody w obu częściach „Vabanku” Juliusza Machulskiego. Na beskidzkiej scenie występował zaś wielokrotnie w przedstawieniach opartych na literackiej klasyce Szekspira, Prusa, Różewicza, Słowackiego czy Wyspiańskiego.

- Bielska publiczność w tamtych czasach stykała się z urozmaiconym repertuarem, akcentującym wyraźnie problemy związane z egzystencją człowieka. – Teatr pod kierunkiem Józefa Pary nie był jednak jednorodnym zjawiskiem artystycznym. Charakteryzowała go m.in. pojmowana przeciwstawnie z przedstawienia na przedstawienie scenografia poszczególnych spektakli, czasami – pluszowe pudełka sceniczne, a innym razem – śmiałe i nowoczesne rozwiązanie plastyczne – opisuje barwnie Andrzej Linert w swojej książce.

Imponującym sukcesem frekwencyjnym był w 1968 roku utwór sceniczny „Pan Wokulski” na motywach „Lalki” Bolesława Prusa. Widowisko w adaptacji i reżyserii Adama Hanuszkiewicza wzbudziło niezwykłe zainteresowanie publiczności. Była to rekonstrukcja głośnej prapremiery w Teatrze Powszechnym w Warszawie z 1967 roku. Spektakl nie schodził z afisza przez długi czas (114 przedstawień nie tylko w Bielsku, ale i w Krakowie). Ukazane na obyczajowym tle XIX-wiecznej Warszawy uczuciowe perypetie Wokulskiego zakochanego nieszczęśliwie w wybrednej Izabeli Łęckiej obejrzało łącznie 61.085 widzów.

PAN WOKULSKI w reż. A. Hanuszkiewicza. W roli głównej Józef Para

Józef Para rozstał się z bielskim teatrem w atmosferze narastającego konfliktu z częścią zespołu artystycznego. Spór dyrektora ze związkowcami przybrał dość gwałtowną postać, a Para – pozbawiony zdolności dyplomatycznych i umiejętności poszukiwania kompromisu – nie miał raczej sojuszników w zmaganiach ze zbuntowanymi artystami i innymi pracownikami personelu placówki. Trafił w efekcie do Wrocławia na stanowisko dyrektora tamtejszego Teatru Współczesnego.

[ZT]10022[/ZT]

 

(.)

- bielszczanin zamiejscowy. Urodzony i wychowany w Bielsku-Białej, ale mieszkający obecnie w Gliwicach, utrzymujący jednak żywe kontakty z rodzinnym miastem. Zafascynowany historią i szeroko pojętą kulturą (teatr, muzyka, estrada). Recenzent muzyczno-teatralny miesięcznika społeczno-kulturalnego "SLASK" z redakcją w Katowicach, zrzeszony w Górnośląskim Towarzystwie Literackim. Prezenter estradowy i radiowy, animator kultury. Jest znany m.in. z propagowania ambitnych gatunków muzyki. Zdeklarowany przeciwnik disco-polo!

Zbyszek Lubowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%