Zamknij
Siedziba Muzeum Kultury Wilamowskiej

Za słowa "kocham cię" można było trafić do obozu karnego...

Zbyszek Lubowski Zbyszek Lubowski 18:38, 05.07.2024 Aktualizacja: 11:32, 06.07.2024

Za słowa "kocham cię" można było trafić do obozu karnego...

Dy gymȧn Wymysoü łȧjgt cwysa Byłc-Bejł ȧn Oüswynca. Dy Wymysiöjeyn zȧjn a etnyśy grüp – zy zȧjn diöhs śpjyn fum cügyhjyn gybunda.
Co to jest? Czyżby tekst w języku niemieckim, duńskim lub norweskim? Okazuje się, że nie. To sformułowany w języku wilamowskim opis niewielkiego miasteczka (ok. 3 tys. mieszkańców) w dorzeczu Soły w powiecie bielskim, niedaleko Oświęcimia. Warto koniecznie dodać, że Wilamowice są etnograficznym ewenementem na mapie Polski. Niezwykle barwna kultura i język wyjątkowej grupy etnicznej, jaką stanowią Wilamowianie, czyni ich niepowtarzalną społecznością w naszym kraju.

Wilamowianie witają przybyszów w dwóch językach

Z dużą pomocą norweskich przyjaciół

Z początkiem lipca oddano do użytku MUZEUM KULTURY WILAMOWSKIEJ. Budowa obiektu trwała kilka lat (2021-2024). Inwestycja  o łącznej wartości 8,62 mln zł została w 85 procentach sfinansowana z Funduszy Norweskich (EOG), a partnerem projektu jest Uniwersytet w Oslo - Wydział Lingwistyki i Studiów Skandynawskich (ILN). 

Dr Tymoteusz Król przed siedzibą Muzeum Kultury Wilamowskiej

Muzeum umożliwia zwiedzającym dokładne zapoznanie się z fenomenem kultury wilamowskiej - frapującym dziedzictwem kulturowym regionu. W czterech sektorach przestronnej placówki zgromadzono eksponaty dokumentujące burzliwe i mocno powikłane dzieje Wilamowian.  

Dawne obyczaje tej grupy etnicznej o zróżnicowanym (mieszanym) pochodzeniu flamandzko-szkockim odbiegały znacząco od stylu życia innych narodowości. - Wilamowianki wykazywały na co dzień wyraźną odrębność kulturową. Ich ubiory były zupełnie niekonwencjonalne. Do kopania ziemniaków i dojenia krów nosiły m.in. korale i czepce - opowiada ze znawstwem urodzony w Wilamowicach dr Tymoteusz Król z Instytutu Slawistyki PAN oraz Centrum Studiów Regionalnych Uniwersytetu Ostrawskiego.

Barwne stroje wilamowskich kobiet na przestrzeni dziejów

Książęce zaproszenie

Skąd się w ogóle wzięli przodkowie dzisiejszych Wilamowian na pograniczu historycznych ziem Śląska i Małopolski, u podnóża Beskidów? Kompetentni naukowcy przekonują, że w połowie XIII wieku osadnicy z zachodniej Europy przybyli na te ziemie na zaproszenie książąt oświęcimskich. Założyli pierwszą osadę – dzisiejszą Starą Wieś (rodzinną miejscowość katolickiego kardynała Kazimierza Nycza, obecnego metropolity warszawskiego). 
Nazwali ją Wymysdiöf, co w języku wilamowskim oznacza „wieś Wilhelma”, bo przewodził im niejaki Wilhelm (niektóre źródła podają „William”). Dopiero po pewnym czasie część osadników przeniosła się na bardziej płaskie tereny dzisiejszych Wilamowic, nazywanych „Wymysoü” („oko Wilhelma”). Zajmowali się tkactwem i handlem. Ich szlaki kupieckie wiodły przez całą Europę – od Londynu do Mediolanu i od Moskwy po Madryt. Ze swoim towarami docierali nawet do Konstantynopola (Stambułu).
Od połowy XVI w. byli protestantami wyznania ewangelicko-reformowanego. Potem przechodzili zbiorowo na katolicyzm. – Na początku XIX wieku nie było już prawie śladu po wilamowskich ewangelikach – podkreśla Tymoteusz Król. 

Kościół z 1522 r. w Starej Wsi

Austriacy o różnych narodowościach

Po pierwszym rozbiorze Rzeczpospolitej wieś znalazła się na terenie Galicji. W pobliskich Brzeszczach prze biegała granica prusko-austriacka. Wilamowianie byli zafascynowani Franciszkiem Józefem – austriackim cesarzem z dynastii Habsburgów. Czuli się Austriakami, bo - jak twierdzili - „bycie Austriakiem to kwestia przynależności państwowej, a narodowość można mieć różną, w tym np. polską”. W 1818 roku Wilamowice uzyskały prawa miejskie, co przyczyniło się do rozwoju miejscowości. Mieszkańcy zyskali atrakcyjną możliwość organizowania targowisk. W 1918 roku miasto stało się częścią niepodległej Polski, ale tylko na okres 20 lat. Po okropieństwach II wojny światowej nadeszły trudne czasy dla Wilamowian. 

Dramatyczne zetknięcia z komunizmem

– Wkraczający do miasteczka żołnierze Armii Czerwonej, słysząc mowę mieszkańców, byli przekonani, że mają do czynienia z Niemcami. Gwałcili więc kobiety i strzelali bez litości do mężczyzn. Tamte drama-tyczne wydarzenia zapisały się czarnymi zgłoskami w dziejach Wilamowic – mówi Tymoteusz Król. W początkowym okresie istnienia tzw. Polski Ludowej (1945-1955) używanie języka wilamowskiego było kategorycznie zakazane. Rządzący krajem komuniści uważali, że jest to wstrętne narzecze germańskie, które powinno być bezwzględnie tępione. Zdarzały się niejednokrotnie przypadki brutalnych pobić i zsyłania do obozów karnych za publiczne posługiwanie się słowami: „skiöe” („cześć”), „yh wȧ ny” („nie wiem”) czy też „yh ho dih gan” („kocham cię”).

Życie bez represji

Objawy politycznej odwilży dały o osobie znać dopiero w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. Wilamowianka w efektownym stroju wilamowskim wzięła nieoczekiwanie udział w 1966 roku w centralnych uroczystościach dożynkowych w Warszawie. Specyficzny charakter miała jednak narracja ówczesnych propagandzistów. 
"Oto dziwna i pełna kolorów mieszanka folklorystyczna flamandzko-szkocko-ukraińsko-turecka, przetopiona gruntownie w tyglu polskości" – dziwacznie pisano i mówiono w latach wszechwładnych rządów dygnitarzy z PZPR. - Trudno dziś wyjaśnić, kto i dlaczego uznał, że w owej mieszance folklorystycznej pojawiły się elementy ukraińskie – zastanawia się Tymoteusz Król. Sposób rozumowania komunistów jest doprawdy trudny do rozszyfrowania. Na szczęście - tamta epoka stanowi już tylko wspomnienie przeszłości. 

Rynek w Wilamowicach

Ocalenie

Symboliczny przełom nastąpił w 2000 roku, gdy powołano do życia Stowarzyszenie WILAMOWIANIE. Postawiło sobie ono za cel dokumentowanie, ochronę i popularyzację rodzimej kultury. Objęło również patronatem działalność Zespołu Regionalnego „Wilamowice”. Kilkanaście lat później narodziła się cenna inicjatywa utworzenia MUZEUM KULTURY WILAMOWSKIEJ. Teraz jest już ono wreszcie dostępne dla wszystkich zainteresowanych. Jego pracami kieruje dr Justyna Majerska-Sznajder, związana pod względem naukowo-dydaktycznym z Wydziałem „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. 

W rolę muzealnego kustosza wciela się zaś z powodzeniem Tymoteusz Król. Bez większych obaw o popełnienie błędu można zaryzykować opinię, że jest to zupełnie unikatowa w kraju placówka, popularyzująca język, który miał przecież całkowicie zniknąć z przestrzeni publicznej. Dziś posługuje się nim na co dzień tylko ok. 25 osób w całych Wilamowicach, ale z pewnością nie jest to język martwy.

Mieszkańców, którzy posługują się językiem wilamowskim, z roku na rok ubywa

Miałem okazję osobiście przekonać się o tym, gdy przypadkowy rzemieślnik w młodym wieku, wykonujący roboty elektryczne w siedzibie muzeum, został z zaskoczenia poproszony przez mojego rozmówcę o wyświadczenie pewnej przysługi. Spełnił natychmiast prośbę, pomimo faktu, że sformułowano ją po wilamowsku, a nie po polsku. 
Konkluzja jest oczywista – język wilamowski ciągle żyje!

Postać Józefa Bilczewskiego (1860-1923), urodzonego w Wilamowicach polskiego arcybiskupa lwowskiego,  ma duże znaczenie dla Wilamowian
 
[Tekst ukazał się na łamach lipcowego wydania miesięcznika SENIOR BB
Autor zdjęć - Zbigniew Lubowski]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%