Był jednak ważny powód takiego zaskakującego zagospodarowania sceny. Do Bielska-Białej przyjechała ceniona piosenkarka Halina Frąckowiak w celu upamiętnienia 75-lecia urodzin Jacka Lecha, a zarazem – piętnastej rocznicy śmierci tego utalentowanego wokalisty. Oboje współpracowali przed laty z big-beatową formacją Czerwono-Czarni, która święciła triumfy popularności w czasach wczesnego rock’n’rolla w Polsce.
Nic więc dziwnego, że pomysłodawcy rocznicowej imprezy zorganizowanej w Bielskim Centrum Kultury im. M. Koterbskiej w dniu 11 września, zadbali o to, by obok śpiewającej artystki i jej kwartetu instrumentalnego, pojawił się na scenie obraz przedstawiający niezapomnianego bielszczanina.
Koncert Haliny Frąckowiak miał wielce melancholijny charakter. Piosenkarka prezentowała prawie wyłącznie nastrojowe utwory sentymentalne. Zabrakło estradowej ekspresji, która w przeszłości była charakterystycznym znakiem rozpoznawczym wokalistki związanej m.in. z Grupą ABC Andrzeja Nebeskiego czy też z jazz-rockowym zespołem Spisek Sześciu. Stare przeboje przedstawiła w nowych aranżacjach, odbiegających niekiedy dość mocno od wersji oryginalnych.
Publiczność miała okazję wysłuchać utworów pochodzących m.in. z repertuaru „królowej soulu” – Arethy Franklin („You make me feel like a natural woman”), a także z popularnych filmów „Casablanca” i „Emmanuelle” („Mały Elf” z polskim tekstem Jacka Cygana). Rozbrzmiewały też znane piosenki Jarosława Kukulskiego („Anna już tu nie mieszka”) i Wojciecha Trzcińskiego („Dancing queen”). Dopiero w końcowej części koncertu – muzyka uległa wyraźnemu ożywieniu. Frąckowiak zaśpiewała wtedy nieśmiertelne hity: „Bądź gotowy dziś do drogi” (przebojowe dzieło Katarzyny Gärtner) oraz „Napisz, proszę” (szlagier Andrzeja Mikołajczaka z 1969 roku).
Widzowie nie chcieli wypuścić artystki ze sceny. Na „bis” przypomniała swoim fanom melodyjną piosenkę sprzed 35 lat – „Tin Pan Alley” Jarosława Kukulskiego z tekstem Janusza Kondratowicza („Nie wszyscy wielcy już przestali grać, choć powiał wiatr pogodą dla bogaczy…”). Publiczność nagrodziła ją gorącymi brawami. Olbrzymi bukiet kwiatów dla Haliny Frąckowiak był sympatycznym przejawem uznania dla jej talentu.
Dodać jeszcze warto, że mieszkająca na co dzień w stołecznym Wilanowie piosenkarka, nie ukrywała w trakcie koncertu swoich nostalgicznych związków z Bielskiem. Wspominała nie tylko Jacka Lecha, ale również nieżyjącego od lat innego bielszczanina Klaudiusza Magę, dawnego muzyka Czerwono-Czarnych, który odegrał w jej życiu znaczącą rolę. Przeszłość nie uległa bynajmniej zatarciu!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz