Po co istnieje kabaret? Wielu ludzi nie ma wątpliwości – artyści kabaretowi powinni mocno kpić i szydzić z władzy, bez względu na to, kto ją aktualnie sprawuje. Satyra polityczna jest przecież najważniejszym przejawem twórczości kabaretowej – uważają liczni sympatycy tego gatunku odważnej i niepokornej sztuki scenicznej. W Bielsku-Białej mogli oni niedawno doznać bolesnego zawodu. Ustawowe wymogi tzw. ciszy wyborczej sprawiły, że tegoroczne FERMENTY utraciły prawie zupełnie swoje zwyczajowe ostrze polityczne.
Termin imprezy – XXIV edycji popularnego na Podbeskidziu festiwalu kabaretowego – zbiegł się w czasie z wiosennymi wyborami samorządowymi. Od północy z piątku na sobotę aż do późnego wieczoru w niedzielę (6 - 7 kwietnia) nie wolno było prowadzić w całym kraju agitacji politycznej, by nie wejść w konflikt z prawem.
Z tego względu sobotnie i niedzielne imprezy spod znaku FERMENTÓW przybrały w Bielsku niespotykany dotąd charakter satyry niemal wyłącznie społecznej i obyczajowej. Od czasu do czasu pojawiały się tylko impresje polityczne, ale o obliczu historycznym, bez niebezpiecznych aluzji do wydarzeń współczesnych.
Strach przed polityką
Można było odnieść wrażenie, że kabarety z różnych stron Polski, które przyjechały do Bielska na początku miesiąca, bały się jak ognia poruszania tematyki politycznej, w obawie przed prawnymi konsekwencjami takiego postępowania. Nawet w pierwszych dniach festiwalu (2 – 5 kwietnia), gdy jeszcze nie obowiązywała cisza wyborcza, brakowało dość wyraźnie drapieżnych i szyderczych monologów oraz skeczów o wydźwięku politycznym.
Nie oznacza to jednak wcale, że tegoroczny festiwal był nudny i bezwartościowy. Niczym wino dojrzewające w beczkach nabiera on z roku na rok mocy i smaku, wzbogacając swoją ofertę o nowe atrakcje.
Tegoroczna edycja pod hasłem „Kobieta w kabarecie" dostarczyła widzom cały tydzień lekkiej, łatwej i przyjemnej rozrywki. Niektóre z występów artystów kabaretowych z Gdańska, Kielc czy Krakowa miały bardzo ucieszny charakter. Publiczność zgromadzona w sali Bielskiego Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej śmiała się momentami do rozpuku.
Młodzi w natarciu
Po raz pierwszy w dziejach FERMENTÓW miłośnicy humoru zyskali niepowtarzalną okazję zasmakowania w czymś zupełnie nowym. Nadano temu uczoną nazwę „FERMENT OPEN MIC”. Była to swoista mikrofoniada dla początkujących w sztuce stand-upu. W kameralnych wnętrzach klubokawiarni Aquarium - młodzi, świeżo upieczeni komicy mieli możliwość przetestowania w praktyce swojego poczucia humoru.
W sali BCK rozbrzmiewały natomiast m.in. ciekawe piosenki. W trakcie piątkowej gali festiwalowej Dominika Dobrosielska zaśpiewała przy akompaniamencie pianisty Jacka Obstarczyka utwór „Miłość w Portofino” z repertuaru Sławy Przybylskiej. Liryczno-sentymentalna piosenka z tekstem Agnieszki Osieckiej (polska wersja słynnego przeboju włoskiego z 1958 roku) nabrała wyjątkowo ciepłych barw w interpretacji młodej wokalistki – laureatki telewizyjnej „Szansy na sukces”. Warto dodać, że Dominika, absolwentka Akademii Muzycznej w Poznaniu, jest na co dzień artystką związaną z kabaretem „Klub Szyderców Bis”.
Symbole twórczego fermentu
Gwiazdami festiwalowej gali w Bielskim Centrum Kultury byli natomiast Marcin Daniec i Kabaret Młodych Panów. Przyjęto ich wręcz entuzjastycznie. Długotrwałe salwy śmiechu na widowni wzbudziły zwłaszcza popisy Dańca. Prezentował on swoją ulubioną manierę estradową, polegającą na zwracaniu się do wybranego losowo widza siedzącego w pierwszym rzędzie, co od lat wyróżnia oryginalnego satyryka spośród innych artystów kabaretowych w naszym kraju. Nie zbadano natomiast jeszcze chyba nigdy, jak się czuje przypadkowy widz, którego upodobał sobie danego dnia showman z Krakowa (notabene – absolwent Akademii Wychowania Fizycznego, podobnie, jak popularna piosenkarka Maryla Rodowicz).
Marcin Daniec oraz Tomasz Walczak, autor świetnego filmu promocyjnego o Bielsku-Białej, zostali w piątkowy wieczór wyróżnieni przez organizatorów ZŁOTYMI FERMENTAMI (atrybut twórczego fermentu), które wręczył im osobiście prezydent miasta - Jarosław Klimaszewski. Publiczność miała ponadto okazję wysłuchać kabaretowego duetu Agnieszki Litwin (skądinąd – utalentowanej malarki, autorki interesujących obrazów wystawionych w foyer BCK) i Łukasza ŻAKA Zaczka z Rybnika, dyrektora artystycznego festiwalu RYJEK.
Przedstawili groteskową parodię rodzimego systemu edukacyjnego. – Co mam właściwie myśleć o Lechu Wałęsie, skoro na lekcjach historii słyszę, że to jest godny podziwu bohater narodowy, a na lekcjach WOS-u dowiaduję się, iż to zdrajca i ubecki donosiciel? – pytał skołowany Zaczek wcielający się w rolę ucznia.
Kabaret „A Jak?” z Krakowa - przy aktywnym współudziale formacji Trzecia Strona Medalu - sparodiował dla odmiany współczesny urząd pocztowy. Każdy z nas miał z pewnością wątpliwą przyjemność korzystania z usług poczty, która z powodu niedoborów kadrowych funkcjonuje nieudolnie i wadliwie. Zjawisko nieczynnych okienek pocztowych od niepamiętnych czasów daje się we znaki klientom tej instytucji. Skecz w wykonaniu krakowskiego zespołu był fotograficznym obrazem życia…
Konkursowa rywalizacja
Pierwsza sobota kwietnia była dniem przeglądu kabaretowego o nagrodę publiczności. W artystycznej rywalizacji wzięły udział 4 zespoły. Ścibor Szpak z Krakowa zaprezentował w niekonwencjonalny sposób sylwetki dwóch wybitnych Polaków – Józefa Piłsudskiego i Stanisława Moniuszki. Trzeba przyznać, że zrobił to w stylu odbiegającym od stereotypowych zwyczajów edukacyjnych.
Kucharz Maciej również z Krakowa postawił tym razem na sztukę kulinarną. Efektem jego występu był smakowity zapach żurku, unoszący się po sali. Chętni mieli sposobność dokonania degustacji. Kabarety Czwarta Fala z Kielc oraz debiutujący w festiwalu Niekiepscy z Tychów (w obsadzie międzynarodowej) rozśmieszali publiczność zabawnymi skeczami o tematyce obyczajowej.
W głosowaniu widzów zwyciężyli kielczanie. W nagrodę otrzymali czek o wartości 6 tysięcy złotych, co było namacalnym dowodem wyjątkowej hojności lokalnych sponsorów. Świętokrzyska Czwarta Fala została dodatkowo zaproszona do występu w telewizji. Zgodnie z „fermentową” tradycją – Krzysztof Deszczyński przyznał nagrodę im. Bohdana Smolenia. Trafiła ona do rąk Ścibora Szpaka w uznaniu jego rewelacyjnej osobowości scenicznej.
Ekspresowe premiery w trzy dni
Atrakcyjnym punktem sobotniego programu FERMENTÓW były prezentacje programów różnych formacji kabaretowych, które opracowały je na miejscu podczas trzydniowych warsztatów. Była to nowość repertuarowa w 25-letniej historii festiwalu (debiutancką edycję bielskiej imprezy zorganizowano jeszcze – przypomnijmy – w 1999 roku). Takiego niełatwego zadania podjęły się trzy grupy: „A Jak?” z Krakowa, „Pomoże” z Gdańska (nazwa kabaretu pisana paradoksalnie przez „ż”, a nie przez „rz”) oraz „Z konopi” z Kielc. Żeńska formacja krakowska została wzmocniona gościnnym udziałem pierwiastka męskiego.
Dominowały skecze obyczajowe. Najzabawniejsze były z pewnością szydercze kpiny z urzędu. Agresywna urzędniczka, traktująca „z buta” petenta próbującego zdobyć tablicę rejestracyjną samochodu, uległa nagle cudownej przemianie osobowości w wyniku ostrzegawczej rozmowy ze zwierzchniczką. Niewiasty z Krakowa znakomicie wczuły się w swoje role. Działalność urzędów administracji publicznej jeszcze przez stulecia będzie inspirować satyryków różnej maści. W kuluarach widzowie stawiali sobie fundamentalne pytania: czy doczekamy się kiedykolwiek miłych i życzliwych urzędników?
Na koniec dnia (tuż przed północą) wystąpiła – znana już bielskiej publiczności z zeszłego roku – Trzecia Strona Medalu z Krakowa. Przygotowała zupełnie nowy program. Nie było tzw. „odgrzewanych kotletów”.
Z myślą o samodzielnych mamach
Niedziela stała się świątecznym dniem filantropijnym. Wpływy ze sprzedaży biletów (ponad 24 tys. złotych) przekazano na cel charytatywny – wsparcie projektu „SamoDzielne mamy”. W brawurowym wcieleniu pokazała się widzom Olga Łasak z kabaretu CZESUAF (artystka pochodzi z Bielska, a w przeszłości udzielała się w kabarecie TON). Terapia małżeńska w jej wykonaniu i kolegów z poznańskiego zespołu była majstersztykiem zabawy scenicznej. Huraganowe wybuchy śmiechu na widowni stanowiły najlepsze potwierdzenie udanego występu grupy!
Na zakończenie publiczność przyjrzała się po raz pierwszy w Bielsku-Białej niecodziennemu zjawisku pod nazwą "Brutalne Pieszczoty". Był to program przygotowany przez połączone siły kabaretów ANI MRU MRU i ŁOWCY B. Wydarzenie stanowiło interesujące zwieńczenie festiwalu, pozostawiając widzów z uśmiechami na twarzach i nieskrywanymi przez nich chęciami uczestnictwa w przyszłorocznej jubileuszowej (dwudziestej piątej) edycji FERMENTÓW.
[FOTORELACJA]339[/FOTORELACJA]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz