Przebudowa przyniosła nie tylko dwa odnowione pasy ruchu w każdą stronę dla zmotoryzowanych, ale także nowoczesną drogę rowerową. Rowerzyści mogą teraz poczuć się, jakby jechali po czerwonym dywanie – dosłownie! Na skrzyżowaniach pojawiły się bowiem śluzy rowerowe, pomalowane na czerwono, co nie tylko ułatwia przemieszczanie się rowerzystom, ale i sprawia, że trudno je przeoczyć.
Jeśli jednak myślicie, że to tylko kosmetyka, to jesteście w błędzie. Śluzy rowerowe są niczym strefy VIP dla jednośladów. „Czerwone pola” na jezdni pozwalają rowerzystom ustawiać się przed samochodami i startować pierwsi, gdy zapali się zielone światło.
Bronisław Szafarczyk, pełnomocnik prezydenta miasta ds. ruchu rowerowego, tłumaczy:– To rozwiązanie to krok milowy w zwiększaniu bezpieczeństwa i komfortu rowerzystów. Kierowcy muszą przyzwyczaić się do nowej organizacji, ale jestem pewien, że szybko zobaczymy pozytywne efekty.
Kierowcy: „Uff, wreszcie!”
Nie ma co ukrywać – kierowcy również mają powody do radości. Po miesiącach objazdów, korków i nerwowego poszukiwania alternatywnych tras, nareszcie mogą korzystać z dwóch szerokich pasów ruchu w każdą stronę. Oznacza to mniej frustracji, mniej „przypadkowych” skrętów w nieznane i więcej płynności w codziennych dojazdach.
Zapytaliśmy pana Kazimierza, który codziennie pokonuje trasę do pracy:– Jak usłyszałem, że otwierają ulicę, to aż chciałem klaksonem zatrąbić z radości! Przez ostatni rok czułem się jak w labiryncie.
Inwestycja kosztowała 9,1 mln złotych. Wymieniono infrastrukturę podziemną, zamontowano nowoczesne oświetlenie i zadbano o bezpieczeństwo wszystkich użytkowników. Na skrzyżowaniach z ulicami Karpacką i Leszczyńską zainstalowano dodatkowe sygnalizatory, a przejścia dla pieszych zyskały lepsze oznakowanie.
Nowe rozwiązania wymagają jednak pewnej edukacji. Dla rowerzystów śluzy to nowość, a dla kierowców – dodatkowy element, na który trzeba zwrócić uwagę.
Kilka podstawowych zasad:
– Z początku byłem zdezorientowany, co robić przy tych czerwonych pasach – mówi pan Janusz, taksówkarz z Bielska-Białej. – Ale po kilku dniach to już weszło mi w nawyk. Rowerzyści startują pierwsi, a ja nie muszę martwić się o to, że ktoś nagle wyskoczy mi przed maskę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz