Zamknij

Moje malowanie zatoczyło symboliczne koło ...

21:35, 18.01.2022 A.R. Aktualizacja: 22:20, 18.01.2022
Skomentuj Leszek Henryk Dryja na otwarciu wystawy "Bielsko-Biała i okolice w akwareli" Leszek Henryk Dryja na otwarciu wystawy "Bielsko-Biała i okolice w akwareli"

18 stycznia w Książnicy Beskidzkiej odbył się wernisaż wystawy malarskiej Leszka Henryka Dryji - laureata ubiegłorocznego konkursu Malarstwa im. Ignacego Bieńka. Spotkanie odbyło się w dość nietypowej konwencji - jako połączenie sztuki narracji i wypowiedzi plastycznej.

Czas pandemii nieco nadszarpnął frekwencją wtorkowego spotkania, nadając mu tym samym dość kameralny charakter. Było jednak bardzo interesująco, gdyż oprócz wrażeń wizualnych, jakich dostarczyły zaproszonym gościom akwarele pana Leszka, mieliśmy okazję zapoznać się z kilkoma mniej znanymi opowieściami z dziejów Bielska-Białej.

Autorem tych historycznych nowinek był nie kto inny, jak znany bielski dziennikarz, publicysta i historyk Jacek Kachel. Spotkanie w Książnicy Beskidzkiej było więc idealnym połączeniem sztuki narracji i wypowiedzi plastycznej. Jacek Kachel wybrał spośród prac artysty cztery akwarele i ożywił je, rozwijając wokół nich wątek swojej opowieści.

Jacek Kachel snuje opowieść na kanwie obrazów Leszka Dryji

W ten oto sposób odwiedziliśmy rynek Starego Miasta, gdzie na jednym z budynków widnieje tajemnicza metalowa konstrukcja, której przeznaczenie po dziś dzień nie do końca jest wyjaśnione. Przeszliśmy ulicą Schodową, która jak twierdzi autor obrazu, wzbudza w nim niegasnący i szczególny sentyment. To właśnie tutaj zaczynał swoją przygodę z malarstwem podczas zajęć plenerowych w bielskim "plastyku" i tutaj powrócił po prawie 50 latach, aby namalować swój konkursowe dzieło. Obróceni plecami do gmachu teatru, zaś twarzą w kierunku dawnej siedziby restauracji Patria, usłyszeliśmy opowieść o niezwykłej kobiecie-aktorce, która prawdopodobnie jako pierwsza w naszym mieście wykazała się nie lada odwagą, gdy ubrana w spodnie, przemierzała odcinek drogi między teatrem a dzisiejszą ulicą 3 Maja. Ostatni z wybranych obrazów pana Leszka, przedstawiający most na rzece Białej, przeniósł nas do początków XIX wieku i pamiętnego przemarszu dzisiejszą ulicą 11 Listopada, cesarza Franciszka Józefa w asyście uzbrojonej ochrony.

Po tym historycznym wstępie, główny bohater wieczoru dokonał uroczystego otwarcia wystawy, którą będzie można oglądać w Książnicy Beskidzkiej do 7 lutego 2022 r.

Uroczyste przecięcie wstęgi i otwarcie wystawy

Pan Leszek Dryja, wzorem swojego niedościgłego mistrza Juliana Fałata, specjalizuje się w akwareli. O malowaniu obrazów marzył od dziecka, stąd i wybór bielskiego Liceum Plastycznego, jako miejsca edukacji. Niestety los sprawił, że na prawie 50 lat musiał zarzucić myśl o malarstwie, do którego powrócił tak "na poważnie” dopiero w 2016 roku.

Przez ten stosunkowo krótki czas udało mu się uczestniczyć w ponad 20 wystawach zbiorowych i 4 indywidualnych. Powrót do młodzieńczych pasji zaowocował już wkrótce pierwszymi nagrodami. Ubiegłoroczne, I miejsce w XXVII konkursie Malarstwa artystów nieprofesjonalnych im. Ignacego Bieńka przyniosła mu akwarela „Ulica Schodowa”. Pan Leszek wziął także udział w obu edycjach konkursu zorganizowanego dla bielskich seniorów przez Wydział Polityki Socjalnej. W roku 2021 jego obraz „W jesienny wieczór ulica 3 Maja” przyniósł mu wyróżnienie w kategorii praca plastyczna.

18 stycznia w Książnicy Beskidzkiej odbył się wernisaż wystawy malarskiej Leszka Henryka Dryji

Leszek Dryja maluje swoje obrazy, polegając głównie na pamięci odwiedzanych miejsc, z niewielką pomocą, jak sam twierdzi, wynalazków współczesnej technologii w postaci smarfona. Malarsko, najlepiej czuje się w klimatach bielskich uliczek, skwerów, placów i na łonie natury, szczególnie w leśnych ostępach, które kojarzą mu się z okresem dzieciństwa i wyprawami na grzyby.

Zdarza mu się usłyszeć od czasu do czasu lekki zarzut, iż maluje swoje obrazy zbyt realistycznie, przywiązując zbyt dużo uwagi do najdrobniejszych szczegółów. Profesor Ernest Zawada - polski malarz abstrakcjonista, oceniający prace w konkursie im. I. Bieńka, określił jego obraz, jako „przedstawiający z dużą finezją w materiach kolorystyczno-walorowych zaułki architektoniczne ulicy Schodowej”. Odwiedzający wystawę z pewnością zauważą tę finezję oraz subtelną grę światła i delikatnych pastelowych barw, również w pozostałych obrazach autora, z których emanuje spokój i uczucie nostalgii, być może za przemijającym czasem.

Jeszcze do niedawna oprócz pędzla i sztalugi, czas wolny spędzał na rowerowych wycieczkach, żaglach i na rybach. Teraz, jak sam twierdzi, musi nieco zwolnić tempo. Swoje obrazy także maluje już nieco wolniej niż kiedyś, patrząc na nie z większą dozą samokrytyki. Gdy nie jest z czegoś zadowolony, zaczyna od początku. Teraz, na emeryturze ma przecież dużo wolnego czasu.

(A.R.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%